-Dzień
dobry.- Przywitała się z panem Moon i jego synem. Usiadłam między Nathanem, a
swoją macochą, natomiast naprzeciwko niej zasiadł Louis.
-Hej.-
Przywitał się blondyn nachylając się nad nią.- Szybko wczoraj uciekłaś.-
Spojrzała kątem oka na Tomlinsona i szybko odpowiedziała.
-Tak, um…
źle się poczułam. Coś ważnego mnie ominęło?
-Taniec ze
mną.- Ronnie zachichotała słodko.
-Obiecuję,
że się zrekompensuję.
Kelner
podał im dania i wszyscy zaczęli jeść. W pomieszczeniu rozbrzmiewał gwar
rozmów. Jedna prowadzona przez dorosłych, a druga przez panienkę Blaise i
Nathana. Co jakiś czas zielonooki pytał o coś szatyna, ale ten zbywał go
szybkimi odpowiedziami.
-Przepraszam,
pójdę do toalety.- Ciemnowłosa odsunęła krzesło i z pełną gracją odeszła w
stronę ubikacji. Stanęła przed sporych rozmiarów lustrem i po wyciągnięciu z
torebki czarnego tuszu przejechała nim po rzęsach.
-Możemy
porozmawiać?- Dziewczyna podskoczyła słysząc znajomy głos. Spojrzała za siebie
w odbiciu i dostrzegła niejasny wyraz twarzy swojego brata.
-Wydaje mi
się, że to damska łazienka.- Fuknęła.
-Jedna
rozmowa, proszę.- Odwróciła się na pięcie i oparła plecami o umywalkę.
-Co to da?
Raczej nie cofniesz czasu.
-Wiem,
ale…
-Nie,
Louis, żadne ale. Zrobiłeś coś czego nie powinieneś robić nigdy.
-Chciałem
przypomnieć, że odwzajemniłaś pocałunek.
-Czyli na
tym to teraz będzie polegać? Będziemy wytykać sobie rzeczy, które zrobiliśmy,
albo nie? Nie mamy po siedem lat.- Uniosła swój głos.
-Słuchaj
przepraszam, okej? Nie wiem co sobie myślałem, może to był impuls? Nie mam
pojęcia, wiem tylko, że żałuję i, że spieprzyłem. To Ci nie wystarcza?- Jakaś
niewidzialna igła wbiła się w pierś Veronic.
-Wystarcza.-
Szepnęła.
-Nie
możemy o tym zapomnieć?
-Ja nie
wiem, Lou. To trochę za dużo.
-Proszę.
-Daj mi
trochę czasu.
-Jasne.-
Blaise dostrzegła w jego oczach coś na wzór łez, ale szybko odrzuciła te
wrażenie od siebie. Patrzyła jak chłopak cofa się i wychodzi z pomieszczenia.
Poczekała
jeszcze pięć minut i też opuściła łazienkę. Wróciła do stolika, od którego już
z daleka słychać było rozmowy i głośne chichotanie.
Jak gdyby
nic wróciła na swoje miejsce i rozpoczęła jedzenie swojego deseru.
-A ty
Veronico gdzie się uczysz?- Usłyszała ciepły głos wspólnika ojca.
-Od
września zaczynam ostatnią klasę Venice High School w Los Angeles.- Wyjaśniła.
-Ambitna
szkoła.- Przyznał.- Kim chciałabyś być w przyszłości?
-Trudne
pytanie. Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym tak ostatecznie, ale chyba
architekturę.
-W ślad
tatusia, co?- Zaśmiała się kiwając nieśmiało głową.- A ty Louis? Uczysz się?
-Nie,
studiowanie nie jest dla mnie.- Uśmiech, który zagościł na jego twarzy nie
dotarł do oczu.- Od września zaczynam staż w firmie ubezpieczeniowej.- Ronnie
popatrzyła na niego zdziwiona, zresztą tak samo jak James i Samantha. Z tego co
pamiętała Blaise jej brat mówił, że z każdej pracy od razu go wyrzucali.
-To
naprawdę świetnie.- Podsumował Moon, a jego usta wykrzywiły się w
przyjacielskim uśmieszku.- Nathan zaczyna studia prawnicze w Cambridge.-
Pochwalił syna.
-Tato…-
Skarcił go młodszy.
Dalsza część
spotkania przebiegała dobrze. Każdy unikał krępujących pytań i nikt nie
zauważył dziwnej atmosfery pomiędzy Tomlinsonem, a Veronicą.
*
Veronica
Zmęczona
rozsiadłam się wygodnie na skórzanej kanapie. Chwyciłam w dłoń pilot i
włączyłam jakiś przypadkowy serial. Patrzyłam tępo w ekran kiedy zadzwonił
dzwonek do drzwi.
-Steve!-
Krzyknęłam, ale odpowiedziała mi tylko głucha cisza.- Steve!- Ponowiłam próbę,
ale efekt był taki jak z pierwszym razem. Podniosłam się i skierowałam prosto do drzwi.
Otworzyłam je i zamarłam.
Moje serce stanęło, a ja czułam się jakby ktoś robił sobie ze mnie
głupie żarty.
Pożałowałam, że mam na sobie tylko krótkie szorty w kratkę, za dużą
poplamioną koszulkę i puchate różowe skarpetki kiedy przede mną stoi dziewczyna
w pięknej filetowej sukience i w ponad dwunastocentymetrowych szpilkach.
-Och.- Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić patrząc na piękną Eleanor.
-Tak och.- Powtórzyła z kpiarską miną.- Jest Louisek?
-Taa, u siebie.- Przepuściłam ją w drzwiach nogą zamykając wejście.
-Ładna piżamka.- Skomentowała na odchodne.
Wywróciłam oczami i pierwsze co zrobiłam to wróciłam do salonu po
telefon. Wykręciłam odpowiedni numer i odliczałam sygnały.
-Halo?- Usłyszałam zachrypnięty głos.
-Cześć, Harry. Przyjdziesz do mnie?
-Coś się stało?
-Potrzebuje przyjaciela.
-Jasne, Mała. Będę za chwile.- Rozłączył się.
Weszłam do swojego pokoju i usiadłam po turecku na łóżku.
*
Drzwi powoli się otworzyły, a zza nich wychyliła się głowa z mnóstwem
loków.
-Hej.- Przywitał się, gdy cała jego postać była już w pomieszczeniu.
-Cześć.- Odpowiedziałam miętosząc w dłoniach Theo. Chłopak zbliżył się i
usiadł obok mnie.
-Jak się czujesz?
-Eleanor tu jest.- Szepnęłam ignorując jego pytanie.
-U Louisa?- Przytaknęłam.
-W sumie nie powinno mnie to obchodzić, ale obchodzi.- Spojrzałam w jego
zielone tęczówki.- Pocałował mnie, a teraz jak gdyby nigdy nic zaprasza sobie
Eleanor.- Moje oczy zaczęły niebezpiecznie piec.
-Jesteś zazdrosna?- Zapytał rozbawiony.
-To nie jest śmieszne, Harry. Co byś zrobił gdybym Cię pocałowała, a
potem zaprosiła do siebie jakiegoś innego chłopaka?
-Byłbym wściekły.
-No właśnie.- Wygładziłam futerko pluszaka.- Tak się czuję. Wściekła. No
może trochę zawiedziona.
-Czym zawiedziona?
-Myślałam, że mogę mu ufać, że jest moim przyjacielem. Niedługo mamy być
rodzeństwem, a on to wszystko spierdolił. Jak on to ujął „działałem pod wpływem
chwili”. Przez tą chwile wszystko zepsuł.- Wyznałam.
-Czy jesteś pewna, że czujesz do niego tylko czysto przyjacielskie i
rodzinne uczucia?
-Oczywiście, że tak.- Oburzyłam się.- Nie rozumiem o co Ci chodzi?
-O nic. Tylko zapytałem.- Uśmiechnął się delikatnie.
Przecież to oczywiste, że traktowałam Louisa tylko jak brata, prawda?
*
Został tylko tydzień do ślubu przez co Samantha i James byli bardzo
zabiegani. Codziennie jeździli w różne miejsca załatwiając różne rzeczy. Ronnie
regularnie spotykała się ze Stylesem zapominając po woli o ostatnich
wydarzeniach, natomiast Louis po niedawnej wizycie Eleanor zaczął z nią
utrzymywać kontakty polegające na zwykłym „cześć” i nic więcej.
Rodzeństwo zachowywało się jakby się nie znali, a wspólne posiłki do
których zmuszali ich rodzice odbywały się w ciszy.
Veronica chodziła po pokoju rozmawiając już drugą godzinę z mamą. Gdy w
końcu zakończyły konwersację dziewczyna rzuciła gdzieś telefon i wyszła z
pokoju. Uśmiechnęła się widząc w salonie Nialla, Harrego, Zayna i Liama, którzy
grają na konsoli. Mają zostać na noc, ponieważ przyszłe małżeństwo wyjechało do
rodziców Sam do Walii na jeden dzień.
-Co robicie?- Zapytała unikając patrzenia na szatyna.
-Nie widzisz?- Zapytał Malik nie odrywając spojrzenia od telewizora.
-Gracie w fife.- Stwierdziła.- Niall podaj do 7.- Podpowiedziałam.
-Kurwa!- Krzyknął gdy Zayn trafił mu bramkę.
-Mówiłam podaj do 7.
-Jesteś dziewczyną Ronnie myślisz, że Horan Cię posłucha?- Zapytał Liam.
-Na pewno gram lepiej od was.- Stwierdziła zarozumiale.
-Wyczuwam zakład.- Wyśpiewał mulat.- Zagrasz z jednym z nas. Jeżeli
wygrasz każdy z nas spełni po jednym zadaniu, a jeżeli my wygramy te spełnisz
jedno dla każdego z nas.
-Dobrze, więc z kim mam grać?- Uśmiechnęła się zadziornie. Nie
dopuszczała do siebie nawet jednej myśli, że może przegrać.
-To oczywiste. Z najlepszym z nas. Z Louisem.- Wspomniany szatyn
podniósł głowę nagle zainteresowany natomiast dziewczyna jak i Harry, który
jako jedyny wiedział o wszystkim zastygli w bezruchu.- Czyżbyś się bała?-
Zaszydził żartownie.
-Gram Barceloną.- Cisnęła przez zęby i wzięła do ręki czarny dżojstik.
Lou poszedł w jej ślady. Oboje usiedli wygodniej na kanapie i skupili
się na telewizorze.
Gra się rozpoczęła, a pozostali chłopcy zawzięcie kibicowali koledze
oraz jak na dobrego przeciwnika przystało rozpraszali Blaise.
Krzyk zawodu rozniósł się po salonie kiedy piłka wpadła do bramki Tomlinsona
dając Veronice przewagę 1:0.
-No dalej Tommo! Pokaż jej!- Krzyknął Niall, którego było najbardziej
słychać. Nawet Steve odszedł od drzwi, aby przyjrzeć się walce rodzeństwa.
Kilka minut później w powietrzu rozniosły się krzyki i owacje kiedy
wynik się zremisował.
Przez następny czas każdy był pewien, że rozgrywka zakończy się remisem
kiedy w ostatnich sekundach zawodnik z numerem 10 zwinnie podał do zawodnika z
numerem 5 trafiając drugą bramkę i prowadzą drużynę do zwycięstwa. 4 sekundy
później zegar wskazał zakończenie meczu.
W pomieszczeniu zapadła cisza przerwana później głośnymi krzykami
chłopaków i śpiewaniem ,, niech żyję Tomlinson!”
-Przykro mi Ronnie, ale ktoś tu przegrał.
-Zamknij się Zayn.
-Moim zadaniem dla Ciebie jest to, że musisz zrobić mi kurczaka na
kolacje!- Krzyknął Niall z kuchni.- I nie uznaję wymówek.
Ciemnowłosa westchnęła uświadamiając sobie, że kolejne dwie godziny
spędzi robiąc posiłek dla 5 wygłodniałych bestii.
*
-To jest pyszne!- Zamlaskał blondyn.
-Zgadzam się z nim.- Potwierdził Liam, a reszta przytaknęła głowami.
-Cieszę się. Ktoś ma jeszcze dla mnie na dzisiaj jakieś zadanie? Bo
jeśli nie to chciałabym się położyć.
-Właściwie to ja mam.- Odezwał się Styles.- Miałem wziąć kąpiel, a ktoś
powinien mi umyć plecki.- Poruszył charakterystycznie brwiami, a Louis posłał
mu mordercze spojrzenie.
-Może następnym razem, w Twoim śnie, kochanie. Dobranoc chłopcy!
Weszła do pokoju i po przebraniu w piżamę położyła się na łóżku. Długo
nie mogła spać, przekręcała się na różne strony, ale nawet to nie pomagało.
Ledwo słyszalne pukanie do drzwi już kompletnie ją rozbudziło
Wejście otworzyło się, a do środka wszedł Louis.
-Czego chcesz?
-Wykorzystać swoje zadanie.- Powiedział pewny siebie.
-Teraz?
-Teraz.
-To co mam zrobić?
-Poświęcić mi trochę czasu. Przygotowałem coś dla Ciebie.- Podszedł
bliżej łóżka by następnie wygodnie się na nim ułożyć.
Louis
Zamknąłem oczy, żeby lepiej się przygotować. Głęboki oddech, który
wziąłem miał mi pomóc, ale tego nie zrobił. Policzyłem w myślach do trzech i
powoli zacząłem.
I remember
what you wore on the first Day/Pamiętam co miałaś na sobie tego pierwszego dnia
You came into my life and I thought/Wkroczyłaś w moje
życie i pomyślałem
"Hey, you know, this could be
something"/"Hej, wiesz, to może być coś"
'Cause
everything you do and words you say/Bo wszystko co robisz i słowa które
wypowiadasz
You know that it all takes my breath away/Wiesz, że to
wszystko zapiera mi dech
And now I'm left with nothing/A teraz zostałem z
niczym
'Cause maybe it's true/Bo może to prawda
That I can't live without you/Że nie potrafię żyć bez
Ciebie
Maybe two is better than one/Może dwoje jest lepsze
niż jedno
There's so much time/Jest tak wiele czasu
To figure out the rest of my life/By zrozumieć resztę
mojego życia
And you thought that it got me coming undone/A ty
myślałaś że to przynosi mi rozwiązanie
And I'm thinking two is better than one/A ja myślę, że
dwoje jest lepsze niż jedno
I remember every look upon your face/Pamiętam każde
spojrzenie na twoją twarz
The way you roll your eyes/Sposób w jaki przewracasz
oczami
The way you taste/To, jak smakujesz
You make it hard for breathing/Sprawiasz, że trudno mi
oddychać
'Cause when I close my eyes and drift away/Bo gdy
zamykam oczy i odpływam w dal
I think of you and everything's okay/Myślę o tobie i
wszystko jest dobrze
I'm finally now believing/Teraz w końcu wierzę
'Cause maybe it's true/Bo może to prawda
That I can't live without you/Że nie potrafię żyć bez
Ciebie
Maybe two is better than one/Może dwoje jest lepsze
niż jedno
There's so much time/Jest tak wiele czasu
To figure out the rest of my life/By zrozumieć resztę
mojego życia
And you thought that it got me coming undone/A ty
myślałaś że to przynosi mi rozwiązanie
And I'm
thinking two is better than one/A ja myślę, że dwoje jest lepsze niż jedno.
Skończyłem
śpiewać, ale nadal nie otworzyłem oczu. Były dwie możliwości. Pierwsza: znając
charakter Ronnie nakrzyczy na mnie i wyrzuci mnie stąd, druga: jej serce nie
jest jeszcze z kamienia i chociaż powie, że nie mam aż tak złego głosu.
Pozostało mi tylko czekać.
-Sam ją
napisałeś?- Zapytała szeptem.
-Tak.
Podoba Ci się?
-Jest
piękna.- Podniosłem swoje powieki i przekręciłem głowę tak by móc na nią
spojrzeć. Ona także spoglądała na mnie.- Te słowa…?
-Są do
Ciebie. Ja przepraszam Ron. Za wszystko, wiem jak przez te kilka dni było
ciężko, mi zresztą też.
-Chyba
wiem co chcesz powiedzieć…
-Nie, nie
wiesz.- Zaprzeczyłem szybko, przerywając jej.- Nie wiesz. Nie masz pojęcia co
teraz dzieje się w mojej głowie. Chcę tylko, żeby jak na razie było tak jak
przedtem. Żebyśmy znowu zachowywali się jak rodzeństwo.- Westchnąłem.
-Dobrze.
-Wiem, że
dla Ciebie to może… Czekaj co?
-Lou, ja
tez chcę żeby było jak wcześniej.- Delikatnie się uśmiechnęła, a ja nie
potrafiłem tego nie odwzajemnić.
-Chodź tu
do mnie.- Przyciągnąłem ją do siebie wtulając we własny tors. Jej głowa
spoczęła w zagłębieniu mojej szyi, a jej delikatna rączka owinęła mnie w pasie.
-Tęskniłam.
-Ja też
moja głupiutka dziewczynko.- Ucałowałem jej włosy.
-A co do
piosenki.
-Porozmawiamy
o niej rano. Idź spać.
-Zostaniesz?
-Nigdzie
się stąd nie ruszam.- Obiecałem.
Kolejny rozdział za nami :) Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim, one wiele dla mnie znaczą i bardzo motywują <3 Chciałabym podziękować wszystkim, którzy poświęcili tą chwile na zostawienie swojej opinii.
Genialny rozdział. ;D Bardzo się cieszę, że Lou i Veronica się pogodzili. Pozdrawiam ;) Aśka ;*
OdpowiedzUsuńwspaniały =3
OdpowiedzUsuńczekam nn
pozdrawiam xx
*-* łiii nareszcie sie pogodzili :D
OdpowiedzUsuńJaki uroczy rozdział ;) Tommo zazdrosny, a potem ta piosenka... Kocham twój sposób pisania ! Dalej pisz dziewczyno ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny !!! Lulu ;)
OdpowiedzUsuńsłodziaki :333 dobrze że dalej są rodzeństwem : )
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog :*****
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie motywuje również mnie do pisania za co bardzo Ci dziękuje :)
Życzę Co mocy weny i czekam na nexta :p
Zapraszam do mnie http://loveislikeafire-grooves.blogspot.com/
Jeju *_* kiedy dodasz kolejny? Proszę jak najszybciej! ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialny :)
OdpowiedzUsuńAle się jaram, że Lou z Veroniką się pogodzili <3
Z niecierpliwością czekam na nexta :D
cudowny rozdział <3 masz talent! Czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam wszystko za jednym razem <3 zajebiscie piszesz ;* czekam na nn ;d
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny! kocham to opowiadanie! tak się cieszę, że w końcu się pogodzili i mam nadzieję, że coś jeszcze z tego będzie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń