-Powiedziałem
jej.- Odezwał się Louis siedząc w swojej sypialni z Harrym i pakując swoje
rzeczy do wielkiej walizki.
-Co
dokładnie?
-Że ją
kocham.- Złożył swoją ulubioną, czerwoną koszulkę z logiem nieznanego mu
zespołu.
-I?
-Nie
wiem.- Wzruszył ramionami nie patrząc na przyjaciela. Siedzieli razem od kilku
minut i od tamtej pory Styles nie poczuł na sobie wzroku Tomlinsona.- Była
pijana.
-Pijana?
-Tak.-
Loczek podniósł jedną brew do góry i potrząsnął głową niedowierzając głupocie
swojego towarzysza. Od zawsze wiedział, że szatyn to idiota, ale żeby aż taki?
-Masz
pewność, że nic nie pamięta?
-Nie
poruszyła tego tematu dziś rano, ani po południu, więc chyba nie.
-Na jak
długo lecicie?- Zmienił temat od razu widząc z tego powodu wyraz ulgi na twarzy
drugiego chłopaka. Curly zawsze wiedział, kiedy rozmowa stawała się
„niewygodna” dla szatyna.
-Tydzień.
-Masz
zamiar coś zrobić?- Louis westchnął wiedząc do czego ten temat znów prowadzi.
-Mam pewien
plan.
-Plan?
-Przestań
powtarzać za mną słowa jak jakaś pieprzona papuga. I tak mam plan, który nie
powinien Cię interesować.
-Jesteś
irytujący Loueh.
-Czy
czasem za to właśnie mnie kochasz?- Puścił mu figarskie oczko i wrócił do
pakowania.
*
Ronnie
założyła słuchawki na uszy chcąc by podróż jak najszybciej jej zleciała.
Siedziała przy samym oknie, a obok niej miejsce zajmował jej ojciec, który
zawzięcie rozmawiał z jakimś facetem siedzącym przed nimi. Zawsze podziwiała go
za to, że tak łatwo nawiązuję nowe kontakty.
Natomiast Louis z mamą znajdowali się za nimi
prowadząc konwersację tak naprawdę o niczym.
Dziewczyna
była tak znudzona, że co 10 minut chodziła do łazienki, żeby tylko, choć na
chwilę wstać z miejsca.
Najgorsze
jednak było to, że lecieli w nocy i zgodnie z zegarkiem Veronic było już po 23,
a ona nie mogła zasnąć w żadnej pozycji.
Ponownie
przecisnęła się przez Jamesa i poszła w stronę toalety. Weszła do środka tylko
po to, żeby przemyć twarz zimną wodą. Spojrzała w lustro i odetchnęła widząc,
że nie rozmazała swojego tuszu do rzęs.
Wyszła na
zewnątrz wpadając na kogoś wyższego od siebie. Zadarła głowę do góry i
spojrzała w niebiesko-zielone oczy.
-Hej.-
Szepnął Lou by nie obudzić nikogo w samolocie.
-Cześć.
Nie śpisz?
-Nie
mogę.- Uśmiechnął się.
-Lou ja
chciałam zapytać o…
-Przepraszam.-
Przerwała im stewardessa.- Zaraz będziemy lądować, proszę o zajęcie miejsc i
zapięcie pasów.- Oboje pokiwali głowami i wrócili na swoje miejsca, a Ron
przeklęła w myślach za to, że niedane było jej dokończyć.
*w hotelu*
-To wasz
apartament.- James wskazał na dwuskrzydłowe drzwi z liczbą 219.- Nasz jest nad
Wami.- Wyjaśnił i wręczył im dwie karty do odblokowywania drzwi.
Weszli do
środka od razu znajdując się w ogromnym, nowocześnie urządzonym salonie. Ronnie
rozejrzała się wkoło wyraźnie zachwycona.
-Który
pokój wybierasz?- Doszedł do niej głos brata. Od razu zmierzyła w jego kierunku
dochodząc do sąsiadujących ze sobą wejść do sypialni. Zajrzała najpierw do
pierwszej, a potem do drugiej i zauważając, że oba są identyczne wybrała ten po
lewo.
Rzuciła
torbę z ciuchami na dwuosobowe łóżko by podejść do wielkiego okna z widokiem na
morze i wieczorami na zachód słońca.
-Podoba Ci
się?- Poczuła jak długie ramiona Louisa obejmują jej pas.
-Jest
pięknie, naprawdę.- Szepnęła wtulając się w chłopaka.- Co dziś robimy?
-Rodzice
idą na jakąś romantyczną kolację do restauracji, to co powiesz na spacer po
plaży?
-Brzmi
świetnie. O której?
-19?
-Ok, ale
teraz wyjdź muszę się przygotować.- Uśmiechnął się do niej delikatnie i opuścił
pomieszczenie tak jak go poproszono.
Veronica
przeszukała swoje torby, aż w końcu odnalazła idealną jak na tą okazję białą,
zwiewną sukienkę, pod którą włoży swoje bikini.
Wzięła
krótki prysznic zmywając z siebie brudy całej podróży i nałożyła na twarz
delikatny makijaż. Swoje brązowe włosy wpięła w roztrzepanego koka, a następnie
założyła wybrane wcześniej ciuchy.
Spoglądając
na zegarek wiedziała, że ma jeszcze sporo czasu, dlatego wyszła na duży taras.
Stanęła
przy szklanej barierce i napawała się nowym klimatem.
Nawet nie spostrzegła,
kiedy wskazówki zegara wskazywały siódmą wieczorem, a głos Louisa rozbrzmiał po
apartamencie.
Już idę!-
Odkrzyknęła wracając do środka. Chwyciła kolorowe japonki i dołączyła do
Tomlinsona na korytarzu.
Spacerowali
plażą idąc tak blisko siebie, że ocierali się ramionami. Słońce powoli zbliżało
się do linii horyzontu oświetlając ich twarze na pomarańczowo.
-Dzwonił dziś do mnie Harry.- Zaczął Lou.- Powiedział, że za Tobą tęskni. Mam być zazdrosny?- Dziewczyna zaśmiała się słodko odgarniając z twarzy kosmyk włosów.
-Wiesz, Styles jest bardzo przystojny...
-Usiądziemy?- Przerwał jej zmieniając zupełnie temat. Ronnie tylko się uśmiechnęła i Pokiwała twierdząco głową.
Opadli na zimny piach blisko wody, która co jakiś czas obmywała ich palce u stóp ciepłą falą.
-Ver?
-Co?
-Powiedz Ani wa sekushīdesu.
-Po co?
-Po prostu powtórz.- Wywrócił oczami.
-Ani wa sekushīdesu. Zadowolony?
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- Wyciągnął z tylnej kieszeni jakąś lekko podartą kartkę i cos na niej skreślił.
-Co to?- Zapytała mrużąc oczy. Louis odwrócił papier z zapisaną stroną przodem do niej.
-Skąd to masz?- Ułożyła usta w literę o widząc swoją listę rzeczy do zrobienia ze skreślonym punktem pierwszym.
-Zabrałem.- Powiedział jakby to było cos normalnego.- To, jaki punkt wykonujemy jako kolejny? Mi bardzo się podbija pomysł nagiej kąpieli...
-Zapomnij Lou. Dziękuje za pomoc z japońskimi słówkami, ale ta lista jest juz nieaktualna.
-Czemu?
-Po prostu nie mam ochoty ich spełniać.- Mruknęła rysując na piasku.
-No weeeeeeź.- Przeciągnął ostatnią literę jak małe dziecko proszące o cukierka.- Ja się tak starałem... Szukałem w internecie tych głupich słów, żeby tylko Ci pomóc, a ty...- Zamilkł czując ciepłe usta Ronnie na swoich. Choć pocałunek był krótki na dole brzucha chłopaka rozlało się ciepło.
-Przestaniesz w końcu gadać? Chce obejrzeć zachód.- Położyła się wygodniej opierając swoją głowę o klatkę piersiową brata.
-Mam ochotę mówić więcej żebyś za każdym razem mnie tak uciszała.- Szepnął do jej ucha.
-Nie przeraża Cie to?- Zaczęła z innej beczki.
-Co masz na myśli?- Jego brwi złączyły się w jedną.
-To, że jesteśmy rodzeństwem...
-Ronnie proszę Cie to juz się staje nudne.
-Nie przerywaj mi.- Poprosiła.- Ta duża różnica wieku, to, że mieszkam na zupełnie innym kontynencie i to, że znamy się niespełna miesiąc.
-Nie, zupełnie mnie to nie przeraża.- Ucałował czubek jej głowy.- Mogę o cos spytać?
-Jasne.
-Pozwolisz się zabrać na taką prawdziwą randkę?- Serce Blaise w jednej sekundzie stanęło, a w drugiej zaczęło bić jeszcze szybciej.
-Lou...
-Proszę Ronnie. Tylko jedna.
-Okej. Niech będzie.
-Obiecuje, że nigdy jej nie zapomnisz.
-W to nie wątpię.- Mruknęła pod nosem.- Tylko chce wrócić w jednym kawałku.- Dodała trochę głośniej.
-Nie ufasz mi?
-Twoja głowa jest nieobliczalna Tomlinson.
Leżeli jeszcze chwile w ciszy, obserwując jak słońce całkowicie znika za horyzontem pozostawiając za sobą jedynie odcień czerwonego nieba.
-Wracamy? Zrobiło się chłodno.- Veronica tylko skinęła głową i podniosła się otrzepując sukienkę.
-Dzwonił dziś do mnie Harry.- Zaczął Lou.- Powiedział, że za Tobą tęskni. Mam być zazdrosny?- Dziewczyna zaśmiała się słodko odgarniając z twarzy kosmyk włosów.
-Wiesz, Styles jest bardzo przystojny...
-Usiądziemy?- Przerwał jej zmieniając zupełnie temat. Ronnie tylko się uśmiechnęła i Pokiwała twierdząco głową.
Opadli na zimny piach blisko wody, która co jakiś czas obmywała ich palce u stóp ciepłą falą.
-Ver?
-Co?
-Powiedz Ani wa sekushīdesu.
-Po co?
-Po prostu powtórz.- Wywrócił oczami.
-Ani wa sekushīdesu. Zadowolony?
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- Wyciągnął z tylnej kieszeni jakąś lekko podartą kartkę i cos na niej skreślił.
-Co to?- Zapytała mrużąc oczy. Louis odwrócił papier z zapisaną stroną przodem do niej.
-Skąd to masz?- Ułożyła usta w literę o widząc swoją listę rzeczy do zrobienia ze skreślonym punktem pierwszym.
-Zabrałem.- Powiedział jakby to było cos normalnego.- To, jaki punkt wykonujemy jako kolejny? Mi bardzo się podbija pomysł nagiej kąpieli...
-Zapomnij Lou. Dziękuje za pomoc z japońskimi słówkami, ale ta lista jest juz nieaktualna.
-Czemu?
-Po prostu nie mam ochoty ich spełniać.- Mruknęła rysując na piasku.
-No weeeeeeź.- Przeciągnął ostatnią literę jak małe dziecko proszące o cukierka.- Ja się tak starałem... Szukałem w internecie tych głupich słów, żeby tylko Ci pomóc, a ty...- Zamilkł czując ciepłe usta Ronnie na swoich. Choć pocałunek był krótki na dole brzucha chłopaka rozlało się ciepło.
-Przestaniesz w końcu gadać? Chce obejrzeć zachód.- Położyła się wygodniej opierając swoją głowę o klatkę piersiową brata.
-Mam ochotę mówić więcej żebyś za każdym razem mnie tak uciszała.- Szepnął do jej ucha.
-Nie przeraża Cie to?- Zaczęła z innej beczki.
-Co masz na myśli?- Jego brwi złączyły się w jedną.
-To, że jesteśmy rodzeństwem...
-Ronnie proszę Cie to juz się staje nudne.
-Nie przerywaj mi.- Poprosiła.- Ta duża różnica wieku, to, że mieszkam na zupełnie innym kontynencie i to, że znamy się niespełna miesiąc.
-Nie, zupełnie mnie to nie przeraża.- Ucałował czubek jej głowy.- Mogę o cos spytać?
-Jasne.
-Pozwolisz się zabrać na taką prawdziwą randkę?- Serce Blaise w jednej sekundzie stanęło, a w drugiej zaczęło bić jeszcze szybciej.
-Lou...
-Proszę Ronnie. Tylko jedna.
-Okej. Niech będzie.
-Obiecuje, że nigdy jej nie zapomnisz.
-W to nie wątpię.- Mruknęła pod nosem.- Tylko chce wrócić w jednym kawałku.- Dodała trochę głośniej.
-Nie ufasz mi?
-Twoja głowa jest nieobliczalna Tomlinson.
Leżeli jeszcze chwile w ciszy, obserwując jak słońce całkowicie znika za horyzontem pozostawiając za sobą jedynie odcień czerwonego nieba.
-Wracamy? Zrobiło się chłodno.- Veronica tylko skinęła głową i podniosła się otrzepując sukienkę.
Do hotelu
szli w ciszy, jedynie co jakiś czas posyłając sobie ukradkiem spojrzenia.
Louis
otworzył drzwi kartą i od razu rzucił się zmęczony na łóżko.
-Idę się
położyć, nie zepsuj niczego dobrze?- Powiedziała Veronica zbliżając się do
wejścia od swojej sypialni.
-Yhym.-
Wymamrotał na tyle głośno by dosłyszała to dziewczyna.
Blaise
weszła do sypialni i od razu zastąpiła sukienkę i bikini za dużą koszulką.
Wsunęła się pod ciepłą kołdrę i układając się na prawym boku.
Myślała o
jutrzejszej randce z Lou i o tym jak ten pomysł jest szalony.
Uśmiechnęła
się na samo wyobrażenie ich spotkania i na to co może wymyślić Tomlinson.
Nie minęło
kilka minut, kiedy usłyszała skrzypnięcie drzwi i poczuła na sobie wzrok
chłopaka. Leżała do niego tyłem, ale doskonale wiedziała, że przygląda się jej.
Nie odezwał się i ona też nie zamierzała, czekała na pierwszy krok z jego
strony. Jednak kiedy usłyszała jak szatyn odwraca się z zamiarem wyjścia ledwo
słyszalnie szepnęła:
-Wiem, że
tu jesteś.
-Wiedziałem,
że nie śpisz.- Również szepnął zbliżając się do mojego łóżka.
-Zostaniesz?
-A mogę?-
Podniosła pościel do góry i posunęła się robiąc mu miejsce. Za nim mogłaby się
rozmyślić Lou leżał już obok niej zachowując odpowiednią odległość.
-Dziękuję
Ci za wieczór i… no wiesz za spełnienie tego punktu.- Uśmiechnęła się.
-To była
przyjemność Ron.
-Co
właściwie powiedziałam?- Zapytała.
-„Mój brat
jest seksowny”.- Zacytował, a dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Ani wa
sekushīdesu.- Powtórzyłam nadal chichocząc.
-Myślałem,
że po minucie zapomnisz.
-To po co
niby miałabym się tego uczyć?- Zapytała retorycznie.- Jak powiedzieć „moja
siostra jest seksowna”?
-Nie mam
pojęcia, tamto znalazłem w necie.
Zamilkli
wsłuchując się w swoje miarowe oddechy.
-Lou?
-Tak?
-Mógłbyś
dać mi trochę więcej kołdry? Z tego całego pośpiechu zapomniałam wziąć ze sobą
swojego misia Theo.- Minęła spora chwila kiedy usłyszała odpowiedź:
-Misia
powiadasz?
-Tak.
-A ja… a
ja mogę być Twoim misiem?
-Jeśli
chcesz…
-Bardzo
chcę.- Zbliżył się do niej i oplótł jej talię sowim silnym ramieniem przez co
od razu puls Ronnie przyśpieszył.
-Wygodnie
Ci?- Zapytała nie będąc pewną pozycji chłopaka.
-Nigdy nie
było mi wygodniej.- Szepnął do jej ucha.
Czuła
bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo wynikające z obecności Tomlinsona.
I
wiedziała, że tej nocy będzie miała spokojny sen.
Za nami rozdział 11 :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Dziękuję, za te wszystkie komentarze i cieszę się, że moje opowiadanie Was zainteresowało <3
Jak po 1DDay? Oglądaliście do końca?
Za wszystkie błędy przepraszam.
*.* Boskieee <3 kocham TO. <3 i Ciebie za to, że to piszesz. <3
OdpowiedzUsuńOni są tacy uroczy, ze awwwww *_* Uwielbiam i weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńTo jest super czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwwwwwww <3 , cudowny *.*
OdpowiedzUsuńhehehe randka ^^ hehehehh ^^
czekam na next ;3
pozdrawiam XxAmyxX
rozdział jak zawszę super ^^
OdpowiedzUsuńLou, Ronnie, Lou, Ronnie - oni są zajebiści. Szkoda, że Lou powiedział jej, że ją kocha, gdy była pijana.
Jaki słodki Lou, gdy jej proponował, że będzie jej misiem. uuuuu to było słodkie.
Plaża też była zajebista ;***
też bym chciała tak pisać jak ty. Masz wielki talent i go nie ,marnujesz ;D
z niecierpliwością czekam na nexta ;>
pozdrawiam ;****
http://you-dont-understandme.blogspot.com/
Jest świetny!
OdpowiedzUsuńBardzo ci dziękuję że piszesz i nie mogę się poczekać dalszych części :*
"-A ja… a ja mogę być Twoim misiem?" ♥
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga czekam na nn :**
Świetne,czekam na next *_______*
OdpowiedzUsuńkocham tooooo <3 <3 <3 blagam dodaj szybko nast. cz. <3
OdpowiedzUsuńłołoło super rozdział :D
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, normalnie skaczę ze szczęścia :) ta dwójka będąca razem to spełnienie moich marzeń
OdpowiedzUsuń"Mogę być twoim misiem?" :C płaczę *_* czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuń- Mój brat jest seksowny XD Rycze ze śmiechu i wzruszenia :D
OdpowiedzUsuńKocham ten blog i cb za to, że go piszesz :*
Kocham tego bloga, to opowiadanie no poprostu KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich *_* są tacy słodcy :)
Już nie mogę się doczekać ich randki :)
@NikusiaLove1D
OMG świetny blog i boska ty
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam ten rozdział to skakałam ze szczęścia <3
świetny rozdział. uwielbiam Twojego bloga i za każdym razem ,gdy widzę nowy rozdział skaczę ze szczęścia. Louuuu jest taki kochany i troskliwy! czekam niecierpliwie na następny!!
OdpowiedzUsuńcudny, uwielbiam LOuisa
OdpowiedzUsuń