Spać. Pragnę zamknąć oczy i zacząć śnić, bowiem tylko w tym świecie możemy być ze sobą. Gdzie ludzie darzą nas jedynie ciepłymi spojrzeniami. A nasza miłość nikomu nie przeszkadza.
Zakołysałam delikatnie spodem mojej białej sukienki, a dłońmi przejechałam po jej fakturze, aby wygładzić kilka wygnieceń. Obróciłam się przodem do wielkiego lustra i zobaczyłam dziewczynę o długich, falowanych włosach z nieprzesadzonym makijażem. Miała na sobie śnieżą suknie do ziemi od pasa w dół zwiewnie rozkloszowaną, a jej srebrne pantofelki czubkiem spod niej wystawały. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to byłam ja, a to było moje odbicie.
-Gotowa?-
Zapytał tata pojawiając się w zwierciadle.
-T-tak,
chyba tak.- Posłał mi swój czarujący uśmiech i nadstawił ramię, które niepewnie
chwyciłam. Ustawiliśmy się przed drewnianymi drzwiami i czekaliśmy. Usłyszałam
cichą melodię, która z każdą nutą stawała się głośniejsza i wyraźniejsza.
Wejście otworzyło się, a tłum ludzi powstał ze swoich miejsc. Dziwna mgła
unosiła się w powietrzu i nie mogłam zobaczyć niczego przede mną. James zrobił
pierwszy krok naprzód ciągnąc mnie za sobą.
-Nie
denerwuj się.- Szepnął mi do ucha delikatnie się pochylając. Kiwnęłam w
odpowiedzi głową, a moje płuca zaczerpnęły oddech.
Powietrze
stało się bardziej przejrzyste, a mój wzrok napotkał postać przy ołtarzu. Stał
tam pan młody w czarnym jak smoła garniturze. Czarne buty, spodnie i marynarka,
spod której wystawała biała koszula. Krawat był tego samego koloru, co moje
oczy co dawało wspaniały efekt. Włosy miał lekko roztrzepane, a policzki
dziewczęco zaróżowione. Rozpoznałam w nim Louisa.
Ze
zdumioną miną tata doprowadził mnie do niego, a ja poukładałam całą historię w
całość. To nie był ślub Jamesa i Sam, to był mój ślub z Lou.
-Tato?!-
Szepnęłam błagalnie szukając u niego pomocy. On nie rozumiejąc moich słów
podniósł kciuki do góry.
-Witaj
piękna.- Szatyn ucałował wierzch mojej dłoni.
-Lou…
-Jesteś
taka śliczna.- Chciałam coś powiedzieć, krzyknąć, błagać, ale jedyne co
wydobyło się z moich ust to zdławiony jęk. Ksiądz rozpoczął ceremonię, a ja
szukałam wszędzie ratunku.
W końcu
przeszedł do przysięgi.
-Czy ty
Veronico Blaise, córko Rosalie Blaise i Jamesa Blaise bierzesz oto tego tu
Louisa Williama Tomlinsona za męża i ślubujesz mu miłość wierność i uczciwość małżeńską
oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci?
-Nie.-
Szepnęłam, ale z moich ust wydostało się „tak”.- Nie!- Krzyknęłam.- Nie!
Ronnie
usiadła na łóżku zlana potem. Lekko się zachwiała przez zawroty głowy.
-Wszystko
w porządku?- Przeniosła wzrok na krzesło od biurka i krzyknęła widząc
siedzącego tam jej brata.- Aż tak źle wyglądam w tej koszuli? Chyba miałaś
koszmar, bo strasznie krzyczałaś.
-Tak…
miałam koszmar.- Szepnęła.
-Radze Ci
wstawać jest już 13, a ślub zaczyna się o 17.
Dziewczyna
pokiwała tylko zgodnie głową. Nie miała nawet siły zapytać chłopaka co u niej
robi. W głowie nadal miała straszny sen.
I do tego
ślub. To już ten dzień, wszystko upłynęło tak szybko. Blaise nie miała nawet
pojęcia kiedy. Jeszcze niedawno tutaj przyleciała, a dzisiaj mija już połowa
wakacji. Za niecałe 30 dni znów miała wrócić do Ameryki.
-Ron
słuchasz mnie?
-Co? Tak,
tak.- Podniosła się z łóżka i sięgnęła do szuflady po szczotkę do włosów.
Chwyciła ją w rękę jednocześnie upuszczając białą, pomiętą kartkę na ziemię.
Chciała ją szybko podnieść, ale Lou był jeszcze szybszy.
-Co to?
-Oddaj mi
to.- Powiedziała spokojnie, ale w środku była bombą zegarową, która w każdej
chwili mogła wybuchnąć.
-To coś
ważnego?
-Oddaj mi
to.- Powtórzyła.
-Lista
rzeczy, które chcę zrobić wciągu wakacji…- Zaczął czytać na głos.
-Lou!-
Podbiegła do niego z zamiarem odebrania swojej własności, ale on uniósł kartkę
do góry.
-1.
Nauczyć się dwóch słówek po japońsku.
-Lou,
proszę…
-2.Ukraść
arbuza ze sklepu.- Pomysłowe.- Przyznał.
3.Wykąpać
się nago w jeziorze.
4.Napisać
miłosną piosenkę.- Veronica schowała twarz w rękach paląc się ze wstydu.-
5.Wytatuować
imię osoby, która skradnie moje serce.
6.Przebrać
się za chłopaka i chodzić tak cały dzień.
7.Wkraść
się na koncert sławnej gwiazdy.
8.Wkraść
się na czerwony dywan- Ambitne Ron.
9.Wystąpić
w teledysku.
10.Urządzić
imprezę w nieswoim domu.
11.Spać w
lesie.
12.Czuć
się wolną.
13.Iść na
maraton horrorów do kina.
14.Zjeść
ośmiornicę.
15. Złamać
Nickowi serce.- Zmarszczył brwi.- Kto to Nick?
-Nie Twoja
pieprzona sprawa.- Wysyczała
-Oj daj
spokój to słodkie. Taka lista, wiesz… Dobra, dobra już się zamykam.
-Możesz mi
to oddać?- Podał jej przedmiot i usiadł z powrotem na krześle.
-Więc, kto
to Nick?
-Nie
powiem.
-Czemu?
-Bo to
żenujące.
-No
dawaj.- Zachęcił ją.
-Nick nie
istnieje. Chodzi o to, żeby podejść do jakiegoś chłopaka, nazwać go Nickiem i
złamać serce.- Tomlinson wybuchł śmiechem.
-Niezły
plan.
-Zamknij
się.
-Osobiście
najbardziej podobają mi się punkty 3, 6 i 10.
-Jesteś
idiotą.
-Twoim
idiotą.- Mrugnął do niej i wyszedł śpiewając wymyślone przez siebie piosenki.
Zdenerwowana
Veronica zgniotła papier w kulkę i rzuciła nim przed siebie tak, że odbił się
od ściany i wylądował za łóżkiem. Nikt nie miał prawa tego znaleźć, to miał być
jej mały sekret. Napisała to listę razem z Lydią przed tym jak dostała list od
ojca. To był ich plan na wakacje, wykonać wszystkie punkty. Niestety
przyjeżdżając do Londynu musiała o tym zapomnieć.
Spojrzała
na wiszący zegar. Rzeczywiście było już po 13. Z pomrukiem niezadowolenie
wyszła w piżamie z pokoju i skierowała swoje bose stopy do kuchni.
-Cześć
Gwiazdeczko.- Podeszła do swojego taty i pocałowała go w nieogolony policzek.-
Co byś chciała zjeść? Amy przygotowała jajecznicę, ale je…
-Jajecznica
może być.- Uśmiechnęła się trochę sztucznie i usiadła na swoim stałym miejscu.
-Lou
przekazał Ci wiadomość?
-Nie.-
Zmarszczyła brwi.
-Specjalnie
go do Ciebie wysłałem rano.- Pokręcił głową zrezygnowany.- W poniedziałek
wylatujemy w podróż poślubną na Malediwy.
-Czyli z
Louisem zostajemy sami?- James zaśmiał się.
-Nie
kochanie ty i on lecicie z nami.
Nastąpiła
chwila ciszy, w której Ronnie przetwarzała sobie wszystko w głowie.
-Lecę na
Malediwy?- Zapytała tępo.- Lecę na Malediwy!- Zaczęła tańczyć swój taniec
radości.- Ronnie leci na Malediwy, Ronnie leci na Malediwy…- Śpiewała
jednocześnie wykonując dzikie ruchy.
-A może
raczej do psychiatryka?- Do kuchni wszedł szczęśliwy Louis.
-Bardzo
zabawne.- Prychnęła.- A gdzie Sam?
-Mówiła
coś, że pan młody nie może zobaczyć panny młodej przed ślubem i rano wybyła do
pierwszej druhny.- Wyjaśnił pan Blaise.
-Przesądna?
-Bardzo.-
Tym razem głos zabrał Tomlinson.- Przyszedłem powiedzieć, że dzwonił do mnie
pan Moon i potwierdził swoją obecność wraz z żoną i… Nathanem.- Syknął.
-To
wspaniale! Ron pamiętasz syna mojego wspólnika?
-Oczywiście.-
Ukradkiem spojrzała na wściekłego brata.- Pójdę się już przygotować.
Wyminęła
szatyna i wróciła do swojego pokoju. Wyjęła z szafy sukienkę i rozłożyła ją na
łóżku. To samo zrobiła z butami, które później wylądowały obok ubrania. Przygotowania
zaczęła od szybkiego, zimnego prysznica i dokładnym umyciu włosów. W dwóch
ręcznikach- jednym zawiniętym dookoła ciała, a drugim zwiniętym na głowie-
wróciła do sypialni zostawiając za sobą mokre ślady jej małych stópek. Ustała
przed lustrem gdzie dokładnie wytarła ciało i nasunęła na nie białą bieliznę, a
następnie rajstopy. Wzięła w ręce kremową tkaninę i przełożyła ją przez głowę.
Dokładnie ją dopasowała i wygładziła zgrabnymi palcami.
Kolejnym z
jej przystanków była toaletka gdzie zrobiła nie za mocny makijaż i umodelowała
swoje włosy tak, że lekko kręcone opadały z wdziękiem na jej ramiona.
Kończąc
przygotowania zerknęła przelotnie na zegarek, który wskazywał 15.55. Za pięć minut
miała znaleźć się na dole. Wsunęła na nogi buty i wybiegła z pokoju.
-Wyglądasz
pięknie.- Skomplementował ją pan młody.
-Ty też
nie najgorzej, a gdzie Lou?
-Jest już
w samochodzie.- Ronnie pokiwała głową i razem z ojcem wyszła z domu. Poszła w
kierunku auta gdzie na miejscu kierowcy siedział jej brat. Natomiast drugim
samochodem miał jechać James ze swoim pierwszym drużbą i kierowcą.
Dziewczyna
wsiadła do środka z jak największą gracją po czym zapięła pasy. Zerknęła na
szatyna, który miał czarny garnitur, białą koszulę i krawat tego samego koloru
co jego przyszły ojczym.
-Wyglądasz…
nawet nie wiem jak Cię określić. Nie ma takiego słowa…- Ciemnowłosa zarumieniła
się i podziękowała mu skinięciem głowy.
-Jedziemy?-
Zapytała.
-Jasne.
*
Louis
Stałem
obok Veronic za potężnymi drzwiami, które dzieliły nas od sali urzędu cywilnego.
Nie rozmawialiśmy, ale nie było niezręcznej ciszy. Oboje denerwowaliśmy się tak
samo.
Powoli
zaczynał rozbrzmiewać marsz Mendelsona, wejście otworzyło się, a zebrani goście
wstali ze swoich miejsc.
Uśmiechnąłem
się uświadamiając sobie jak długo na ten moment czekała moja mama. Idąc za jej
plecami widziałem kawałek jej uśmiechniętej twarzy. Była naprawdę szczęśliwa.
Ja
musiałem tylko dopilnować, żeby dzień, który planowała od tak dawna był
idealny.
Doszliśmy
do końca naszej drogi, a pani w czerwonych, krótkich włosach zaczęła mówić
charakterystyczną formułkę.
-Tylko się
nie popłacz.- Wyszeptała Blaise tuż przy moim uchu.
-Nie martw
się wziąłem chusteczkę również dla Ciebie.- Posłałem jej łobuzerski uśmiech.
Kątem oka
zauważyłem siedzącego w drugim rzędzie Nathana. Czułem jak moje serce zaczyna
szybciej bić, a ciśnienie wzrasta.
Policzyłem
w myślach do 10, żeby trochę się uspokoić.
*
-Mogę
prosić do tańca?- Zapytałem Veronic, gdy para młoda odtańczyła już swój
pierwszy. Uśmiechnęła się pokazując uzębienie i pokiwała twierdząco głową.
Złapałem
jej zgrabną rączkę i zaprowadziłem na środek parkietu.
Zaczęliśmy
delikatnie się kiwać w rytm muzyki.
-Jak się
bawisz?- Szepnąłem do jej ucha muskając je lekko ustami.
-Bardzo
dobrze, a ty?
-Teraz już
też bardzo dobrze.
Nie minęła
minuta, a James porwał Ronnie, a mnie moja mama.
-Mój synek
jest świetnym tancerzem.
-Staram
się.
-Jak z
Ver? Wszystko już dobrze?
-Tak,
zdecydowanie tak.
Wesele
było takie jakie moja mama sobie wymarzyła. Na parkiecie tańczyli zadowoleni
goście, a niektórzy siedzieli przy okrągłych stołach zajadając się przysmakami.
Starsze
panie porywały mnie do tańca szepcząc przy okazji do mojego ucha jakim jestem
uroczym młodzieńcem. I chociaż starałem się być miły w moich myślach cały czas
była tylko jedna dziewczyna.
Drugi
taniec zatańczyłem z nią dopiero chwilę przed wydaniem tortu. Nie rozmawialiśmy
nawet, bo nim zdążyłem się odezwać jakiś starzec zrobił „odbijanego”.
Później
już zupełnie nie było czasu. Jako jeden z wróżb pomagałem przy oczepinach i sam
w niektórych konkursach brałem udział.
1:30
Siedziałem
przy barku pijąc bezalkoholowego drinka. Patrzyłem jak ten chuj tańczy z moją
Ronnie i zdecydowanie trzymał swoją rękę za nisko na jej plecach.
Czy on nie mógł zdać sobie sprawy, że nigdy z nią nie będzie? Jest tyle dziewczyn na świecie, a on musiał się przyczepić akurat do Ronnie. Nie jestem za bardzo pewny czy teraz myślę jak martwiący się starszy brat, czy zazdrosny "niedoszły" chłopak.
Wziąłem
ostatniego łyka i gestem pokazałem barmanowi, że proszę o to samo.
Piosenka
się skończyła, a dziewczyna skierowała się w moją stronę w połowie drogi lekko
się chwiejąc. Podbiegłem do niej by służyć swoja pomocą.
-Wiesz, że
nieletni nie mogą pić?- Warknąłem.
-Ja nie…
-Jasne,
jasne. Choć przewietrzymy się.- Wyciągnąłem ją na zewnątrz i posadziłem na
najdalej postawionej ławce.
-Oj Ron.-
Potrząsnąłem głową.
-Nie
jestem pi…
-Ćśś…-
Zapadła cisza, a ja podszedłem bliżej dziewczyny stając między jej nogami.- Wiesz,
co pomyślałem gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem? Że będziemy się świetnie
dogadywać, że staniemy się zgranym rodzeństwem. Ale wiesz co? Teraz tego nie
chcę.- Spojrzała na mnie zdezorientowana.- Cholernie nie chcę, żebyś była moją
siostrą. Chcę żebyś była kimś więcej.
I wiesz co
jest najgorsze? Że nigdy nie będę mógł posmakować Twoich ust, bez wyrzutów
sumienia, że nigdy nie będę mógł chwalić się Tobą wkoło, ani wstawiać naszych
wspólnych zdjęć na Twittera. Nie zabiorę Cię na romantyczną kolację, nie będę
mógł zasnąć przy tobie, ani się obudzić. A ty nie powitasz mnie zwykłym „dzień
dobry”.
Nie
doczekam się naszych wspólnie splecionych
Oni nigdy
nas nie zrozumieją. Nie zrozumieją jak bardzo Cię kocham.
Jutro nie
będziesz tego pewnie pamiętać, a ja jestem dupkiem mówiąc Ci to gdy jesteś
pijana.
Życie jest
niesprawiedliwe, ale kiedyś w końcu pocałuję Cię bez obawy, że ktoś zobaczy.
Zrobię to przy wszystkich. Obiecuję…- Delikatnie i szybko pocałowałem jej usta
i ostatni raz spoglądając na nią wróciłem do środka. .
Nie chciałem zostawić jej samej, pijanej, ale wiedziałem, że jeśli przebywałbym w jej otoczeniu jeszcze dłużej niż minutę porwałbym ją i zamknął w pokoju bez klamek gdzie już na zawsze miałbym ją tylko i wyłącznie dla siebie.
Jestem takim straszny egoistą, zakochanym egoistą.
FOREVER TRUE LOVE,
Zawaliłam i tak bardzo, bardzo, bardzooo mocno przepraszam. Rozdział nie jest taki jak planowałam i wiem, że totalnie go zepsułam, ale mam nadzieję, że choć trochę wam się spodoba....
Miałam go podzielić na dwie części, ale stwierdziłam, że może zostać tak jak jest.
Druga ważna rzecz: Dziękuję za każdy komentarz! Nawet nie wiecie jak miło czyta się je wszystkie i jak cholernie mocno mnie motywują. Kocham Was!
Trzecia rzecz: Natknęłam się ostatnio na pewien blog, pewnej dziewczyny. Opisuję ona tam swoje przeżycia i poglądy. Oto on: http://drop-of-hope93.blogspot.com/
może wam się spodoba.
Czwarta rzecz: "Ósmoklasiści nie płaczą" Jeżeli ktoś z was jeszcze nie oglądał tego filmu to w tej chwili właśnie to robi! Najpiękniejszy film na świecie, po którym płakałam jeszcze przez co najmniej 20 minut.
To chyba tyle...
Jeszcze raz przepraszam za beznadziejny rozdział i dziękuję za komentarze.
pierwsza!!!!!
OdpowiedzUsuńrozdział super.czekam na nexta
lovciam to
Zepsułaś?! Słyszysz się?! On jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńKocham <3
pozdrawiam xx / Amanda Malin Hope
Ja dwa dni temu oglądałam ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę super film <333
Rozdziału wcale nie zawaliłaś mi osobiście bardzo się podoba Twój sposób pisania :)
Życzę ci burzy weny i czekam na nn :**
Wybacz za przekleństwa ale nie wytrzymam. Awww ja pierdziele aż kokarda mi spadł gdy Lou się tak zwierzał i ten taniec na ślubie. I bym zapomniała LECĄ NA MALEDIWY. Romans się rozkręci, mam taką nadzieje!!!!!!!!!!!!! Kocham cię, kocham no po prostu cholernie kocham bo to jak piszesz i to opisujesz o ughhhhh chcę więcej!!!!
OdpowiedzUsuńo jprdl..*-*
OdpowiedzUsuńbiedny Lou i w sumie Ver tez..
czekam na nast. cz. <3 P.S. spokojnie nie spiesz sie nic na sile .. <3
DZIEWCZYNO!!!!!! Jak ty możesz mówić że ten rozdział Ci się nie podoba?! Jest GENIALNY. Tak jak wszystkie inne. <3 Ja po prostu kocham twojego bloga. Pozdrawiam : Aśka ;D
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na nexta xx
OdpowiedzUsuńNawet nie wasz się więcej mówić, że jakiś z twoich rozdziałów jest beznadziejny 0.0 Ten rozdział sprawia, że mam motylki w brzuchu :)
OdpowiedzUsuńA co do tego filmu to nie oglądałam, ale skoro jest taki świetny to na pewno go obejrzę ;D
Życzę ci dużo, dużo wenny i niecierpliwie czekam na next <3
BOSKIE, genialny rozdział i wgl opowiadanie. mam nadzieję że coś się miedzy nimi wyfarzy, jesteś super, genialna i wgl uwielbiaaam Cię <3
OdpowiedzUsuń*wydarzy
UsuńZaje...Zaje...ZAJEBISTY !! czekam na Next ;* Lulu :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę niesamowity! :) xx @PollKlaudia
OdpowiedzUsuńDalczego mam wrażenie ,że Ronnie wcale nie zapomni tego co Lou jej powiedział ;) a przynajmniej na to liczę + Chce w końcu żeby przyznali się oboje (TAK RON TY TEŻ) do tego co czują (NA TRZEŹWO LOU :P) Świetny rozdział coś czuje ,że na Malediwach będzie się dział. Kocha i pozdrawiam/Add
OdpowiedzUsuńwcale nie zawaliłaś! Rozdział jest po prostu cndjvdfgubf! Uwielbiam i weny życze ;)
OdpowiedzUsuńMożna się z Tobą jakoś skontaktować ? @KarolinaTyrybon
OdpowiedzUsuńHej tak przez maila onedirectionpolska01@gmail.com
Usuńlub gg 20158771
Czwarta część: Tak cholernie się zgadzam :'(
OdpowiedzUsuńKocham ten film jak i twoje opowiadanie.
Rozdział genialny!!! Czy tylko mi się zdaje, czy ona nie była pijana? Zresztą nieważne, ten rozdział jest fantastyczny, wspaniały, nieziemski, mega, super i w ogóle idealny
OdpowiedzUsuńJuż 10 dni nie dodawałaś rozdziału :( Dziewczyno zlituj się i dodaj cos,
OdpowiedzUsuńPS. nigdy wcześniej nie czytałam tak wciągającego opowiadania :-)
Hej bardzo przepraszam za takie opóźnienie, ale obiecuję, że rozdział pojawi się już jutro późnym popołudniem. Nie wiem czy wspominałam, ale trenuję piłkę ręczną i mam mini turniej w swoim mieście i nie mam na nic czasu. Jeszcze raz przepraszam xxx
UsuńRok przerwy a ja nadal czekam ...
OdpowiedzUsuń