sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 9


Jest jeszcze miłość zakazana, ta o której się nie mówi. Pod osłoną nocy wychodzi na zwiady, klęka nad Twoim łóżkiem i kusi do grzechu.

Ronnie
Najgorsze po przebudzeniu jest pierwsze otwarcie oczu. Gdy już to zrobisz wszystko jest z górki. Tak więc niechętnie podniosłam swoje powieki i pierwsze co zobaczyłam to wytatuowana klatka piersiowa. Trochę zdziwiona podniosłam głowę do góry i napotkałam nadal śpiącą twarz Louisa. Wyglądał tak słodko i niewinnie na dodatek otulając mnie ramionami. Jeżeli miałabym wybrać rzecz, którą chciałabym robić już do końca życia to wybrałabym patrzenie na pogrążonego w śnie Tomlinsona.
Chyba wyczuł się obserwowany, bo po chwili sam się obudził.
-Dzień dobry.- Wymamrotał zaspanym głosem.
-Hej. Jak się spało?
-Bardzooo dobrze.- Przedłużył pierwszy wyraz ziewając.
-Dziękuję, że zostałeś.- W odpowiedzi tylko ciepło się uśmiechnął.- Pamiętasz, że mieliśmy porozmawiać?
-Ugh tak, pamiętam.
-Więc?
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć.- Wzruszył ramionami. Lou był jak małe dziecko. Często żeby uzyskać od niego odpowiedź na pytanie trzeba było naprowadzić go na nią.
-Twoja piosenka była naprawdę piękna, ale nie rozumiem dlaczego użyłeś takich słów.
-Miałem skłamać?
-Podobam Ci się?- Zapytałam wprost. Wiedziałam, że jeżeli będziemy rozmawiać inaczej to nigdy nie dowiem się prawdy.
-Co? Ronnie… To nie tak.- Złapał się za włosy.- To jest tak bardzo skomplikowane.- Przyłożył policzek do mojej głowy. Czułam bicie jego serca i ciepło, które dawało jego ciało.
-Nie może mi wyjaśnić?
-Nie wiem jak.
-To pokaż.- Szepnęłam. Poczułam jak chłopak porusza się, by po chwili znaleźć się nade mną opierając ciężar ciała na łokciach po obu stronach mojej głowy. Zbliżył swoją twarz do mojej opatulając ją ciepłym oddechem. Patrzyłam na jego poczynania z pod przymrużonych oczu. Lekko musnął swoimi miękkimi ustami moje i znów przeniósł się na drugą stronę łóżka.
-Pójdę już. Chłopacy mogą się zaraz obudzić.
-Tak, um to dobry pomysł.- Widziałam jedynie jego tył pleców, gdy wychodził z pokoju ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Odruchowo dotknęła lekko napuchniętych ust.
Louis był dla mnie kimś nieosiągalnym. Był kimś, z kim nigdy nie powinnam się zbliżać, od początku wiedzieliśmy, że musimy się trzymać od siebie z daleka. Jednak my zburzyliśmy mur, przekroczyliśmy granice między miłością rodzeństwa. Nie mieliśmy pojęcia, co to może oznaczać, dokąd może nas to zaprowadzić. A my omamieni nieznaną szczyptą adrenaliny nawzajem pchaliśmy się w to wszystko.
Już pierwszego dnia, gdy nasze dłonie zetknęły się ze sobą każde z nas wiedziało, że nie będziemy mogli trzymać się z dala od siebie.
Usłyszałam jak Niall krzyczy na szatyna za to, że tamten go obudził, jak Zayn szura po podłodze przechodząc obok mojego pokoju, żeby dostać się do łazienki.
Ogarnęłam się jak tylko mogłam i zeszłam na dół. Zdziwiona patrzyłam jak Styles przygotowuje śniadanie razem z Paynem.
-Wszystko dobrze chłopcy? Narozrabialiście?- Zapytałam nalewając do szklanki soku pomarańczowego.
-Bardzo śmieszne Ronnie.- Wydukał Harry.- Jeszcze jedno słowo, a nic nie dostaniesz.- Podniosłam ręce w obronnym geście, ale chłopak stojąc tyłem nie mógł tego zauważyć.
-Cześć wszystkim.- Odezwał się mulat wchodząc do pomieszczenia.
-Wyglądasz jak gówno.- Podsumowałam obrzucając go spojrzeniem.
-Dzięki, każdy chłopak chce to usłyszeć.
-Gadasz jak baba.- Do rozmowy włączył się Liam.
-Tez byś marudził gdybyś spał na niewygodnymi łóżku. Moje plecy cierpią.- Jęknął. Przeszedł kilka kroków do przodu i opadł na krzesło obok mnie.
-Cześć wam!- Krzyknął radośnie blondyn wchodząc do kuchni owinięty w sam ręcznik.- Wyczuwam gofry?
-Tak, ale nie zjesz ich dopóki się nie ubierzesz.- Minął go Louis.
-Ver?
-Tak, Zayn?
-Zrób mi masaż.- Zaśmiałam się głośno prawie spadają z miejsca.
-Nie ma mowy.
-To nie była prośba tylko twoje zadanie. Czekam w salonie po śniadaniu.
-Pierdol się, Malik.
-Już nie Zayn?- Uśmiechnął się.
-Nie podjadaj!- Powiedział surowym tonem loczek i walnął Liama w dłoń.- Co dzisiaj robimy?
-Potrzebuje sukienki na wesele.- Obserwowałam jak cała piątka dziwnie się na mnie patrzy.
-Nie zmarnujemy całego dnia na zakupy.- Wyjaśnił Niall.
-Oj ni weźcie.- Poprosiłam.- Louis?
-Przykro mi Mała nie tym razem.- Wycofał się chowając za drzwiami lodówki.
-Harry?
-Dziękuje za propozycje, ale musze odmówić.
-Niall? Liam? Zayn?- Mówiłam po kolei.
-W sumie nie mam nic do roboty.- Mruknął pod nosem czarnowłosy.- Ale tylko za porządny masaż.
-Robi się kapitanie!- Wykrzyknęłam uradowana.
*
Tak ja obiecał mulat po śniadaniu i po tym jak przeprowadziłam na nim półgodzinny masaż pojechaliśmy jego samochodem do największej galerii w całym Londynie. Chodziłam po sklepach przeszukując każdy wieszak, a Malik poruszał się za mną jak cień wyraźnie zmęczony. Jednak ani razu nie jęknął, ani nie zaprotestował, za co dostał ogromnego plusa.
-Dobrze znasz Louisa?- Zapytałam stojąc w przymierzalni i próbując wcisnąć się w za małą o jeden rozmiar sukienkę.
-Wydaje mi się, ze tak. Przyjaźnimy się od przedszkola.- Odparł zgodnie z moimi przypuszczeniami.
-Wiedziałeś o jego stażu w tej całej firmie ubezpieczeniowej?- Przejrzałam się w lusterku. Błękitna sukienka sięgająca do połowy ud była naprawdę śliczna. A na dodatek widząc jak wygląda na manekinów od razu się w niej zakochałam. Jednak ja wyglądałam w niej jak wielki, tłusty wieloryb. Westchnęłam zrezygnowana i ściągnęłam ja przez głowę.
-Tak, mówił nam o nim już jakiś czas temu. Długo jeszcze?
-Chwilka.- Powiesiłam ubranie na wieszak i odsunęłam zasłonę.- Możemy iść.
Wyszliśmy ze sklepu i weszliśmy do drugiego tuż obok.
-To trochę dziwne nie uważasz?- Zaczęłam znów.
-Co dziwne?
-Lou wspominał coś, że praca nie jest dla niego.- Zapatrzyłam się na białą koronkową sukienkę.
-Ronnie...- Szepnął błagalnie, a ja wiedziałam o co chodzi. Chłopacy nie lubili plotkować, a tym bardziej o swoich przyjaciołach. Zayn doskonale wiedział na jaki tor prowadzi ta rozmowa i chciał wycofać się wcześniej za nim zdąży powiedzieć o kilka słów za dużo.
-No ale nie uważasz, ze to dziwne?
-Nie.- Bronił Tomlinsona.- Nie pomyślałaś, że może w końcu wydoroślał?
-Rozmawiamy o Louim nie o Liamie.- Przypomniałam.
-Tak masz racje.- Zachichotał.- Ale nadal uważam, ze to nie Twoja sprawa Ron.
-Cokolwiek.- Mruknęłam podchodząc do różowej sukienki.- Ładna?
-Nie.
-Och Zayn nie marudź musze cos kupić. Ślub jest juz w sobotę.
-To wybieraj ładne rzeczy.- Zrobiłam minę obrażonego dziecka.
-Uważasz ze ona nie jest ładna? Patrz na tą uroczą kokardę.
-Pomoc w czymś?- Przerwał nam miły głos. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam ładną blondynkę w sklepowymi uniformie.
-Szukam sukienki na wesele.- Wyjaśniłam i spojrzałam na towarzysza. Ledwo powstrzymywałam się od śmiechu kiedy widziałam jak mulat patrzył się na nią jak zaczarowany. Nawet kiedy odwróciła się i poszła w głąb sklepu szukając odpowiedniej dla mnie rzeczy on wędrował za nią wzrokiem jakby rzuciła na niego jakiś urok.
-Zayn w porządku?- Pomachałam mu ręką przed oczami.
-Co? Um tak.
-Na pewno? Ślinisz się jak pies.
-Nie ślinię się.
-Przecież widzę.
-Wcale nie.
-Zachowujesz się jak dziecko.
-Ona mi się nie podoba.
-A może ta?- Podskoczyliśmy kiedy urocza blondynka znów stanęła przy nas trzymając w rękach kremową sukienkę.
-Tak, przymierzę ją. Zayn bądź grzeczny.- Posłałam mu znaczące spojrzenie i odebrałam ubranie. Weszłam do przymierzalni ukradkiem słuchając rozmowy Malika z ekspedientką. Zachichotałam na jego marną próbę flirtu. Założyłam na siebie sukienkę i delikatnie ją wygładziłam. Byłą idealna.
-I jak?- Zapytałam chłopaka wychodząc.
-Wyglądasz przepięknie.- Lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu.
-Tak pani chłopak ma rację, wygląda pani pięknie.- Głośno się zaśmiałam, a mulat mi zawtórował.
-Nie ten idiota to tylko mój przyjaciel.- Wytłumaczyłam i wróciłam do przebieralni.
Chwilę później stałam w kolejce do kasy trzymając wymarzony strój na wesele.
Miałam cichą nadzieję, że spodoba się on Tomlinsonowi.
*
-I jak Zaynie na zakupach?- Zapytał Niall kiedy podjechaliśmy pod dom Harrego.
-Nasz pan Malik się zakochał.
-Ronnie nie za…
-W pięknej blondynce z tego babskiego sklepu?- Zapytał Liam.
-Skąd wiesz?
-Tak jakoś zawsze gdy jesteśmy w pobliży tego sklepu, a Perrie jest w nim to on akurat na dłużej się zatrzymuję.
-Perrie? Znasz ją?!- Krzyknął mulat, a Payne podrapał się zakłopotany po karku.
-Mój sąsiad to jej brat.
-I mówisz mi to dopiero teraz?!
Zaśmiałam się cicho i poszłam w stronę ogrodu gdzie siedział Lou z Hazzą. Przytuliłam każdego z nich, ale tego pierwszego o sekundę dłużej. Miałam usiąść i napić się lemoniady, ale przerwał mi dzwonek telefonu.
-Halo?
-Cześć Veronico. Pamiętasz mnie? Tu Nathan.
-Skąd masz mój numer?- Zapytałam zirytowana, a obaj chłopcy uważnie mi się przyglądali.
-Twój tata dał go mojemu, a on mi. Chciałem się zapytać co robisz dzisiaj wieczorem.
-Zależy.
-Od czego?- Nie miałam ochoty nigdzie z nim iść. Jedynym moim marzeniem na ten wieczór było spędzenie go z piątką przyjaciół.
-Mój ojciec organizuję bankiet i pomyślałem…
-Przykro mi dzisiaj nie mogę.
-Dlaczego?
-Pamiętasz mojego brata Louisa?- Szatyn przekręcił głowę pytająco.
-Ten małomówny idiota?
-Nie, ten przystojny, arogancki, czasami idiota. Jestem z nim u przyjaciół i nie wydaję mi się, żebym miała ochotę na jakiś nudny bankiet.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na stół.
-Uważasz, że jestem arogancki?
-Czasami.- Uśmiechnęłam się.- Ale nie bierz tego do siebie. 



FOREVER TRUE LOVE,





Więc jest już rozdział 9. Nic szczególnego się w nim nie dzieję i nie jestem z niego zadowolona, ale jest to rozdział, który wprowadza do następnego. 
Mogę Wam powiedzieć, że w 10 pojawi się już wesele i dużo się będzie na nim działo.
Dziękuję za każdy komentarz bardzo mocno. 
Jak podoba się Wam "Story of my life"? Macie jakieś ulubione momenty?
Dobijecie do 15 komentarzy? 
P.S. za wszelkie błędy przepraszam nie miałam kiedy sprawdzić rozdziału.


18 komentarzy:

  1. wow... czekam na następny!!
    to jest genialne xx

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny ;)
    czekam z niecierpliwością na nn ;)
    Pozdrawiam xoxo / EViX AmY HoPe ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. zarąbisty rozdział :) fajnie się czyta, normalnie spadłam z krzesła ze szczęścia jak zobaczyłam, że jest nowy

    OdpowiedzUsuń
  4. So....
    To jest boskie!!! :)
    Wreszcie coś się wydarzyło pomiędzy Lou i Veroniką <3
    Nie mogę się doczekać co wydarzy się na weselu :D
    A co do ,,Story of my life'' to ta piosenka jest genialna. Cała bardzo mi się podoba ;) ale chyba najbardziej lubię momenty z Harrym w szlafroku, Zaynem z jego siostrą i kocham też ten fragment jak Lou zaczyna śpiewać swoją zwrotkę i tak fikuśnie idzie XD
    Życzę wenny ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie moge doczekać się wesela! Jesteś świetna! :) xx @PollKlaudia

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdział <33
    Czekam na nn :*
    Zapraszam do mnie http://loveislikeafire-grooves.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest stresi nie mogę doczekać się następnego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest cudowny ! ;)
    Z nie cierpliwością czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  9. zajebistyyyy *-* najlepszy moment jak mowa o Perrie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko ten blog jest geeenialny :) zakochałam się w nim :) napisałabym coś więcej, ale odebrało mi mowę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Um mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach na TT? Z góry dzięki @NikusiaLove1D

      Usuń
  11. nie mogę się doczekać nexta :) super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Supcio czekam na nexta <3 nareszcie coś wydarzyło się między Louisem i Veronicą niemogę doczekać się kolejnego rozdziału :-)
    Directioner1

    OdpowiedzUsuń
  13. ale super, świetnie piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko, matko, matko. Jest wpół do pierwszej a jedyne o czym ja myśle to że kocham ciebie, to opowiadanie i twój styl pisania. No normalnie nowy wymiar miłości. Niech Rodzeństwo będzie razem a Nathan niech się pieprzy z Harrym. Hehe każdy rozdział jest cudowny. Życzę weny i papaciulku

    OdpowiedzUsuń