tak łatwo cię rozbić..."
Dwa dni później nadszedł piątek, tak
bardzo przeze mnie wyczekiwany. Od rana myślałam, że może to być mój szczęśliwy
dzień, ale jeszcze wtedy nie wiedziałam, że najgorsze jeszcze przede mną.
Tak jak zwykle wstałam wczesnym
południem, zjadłam coś na wzór śniadanio-obiadu, obijałam się na kanapie i na
16 pojechałam do szkoły. Co raz bardziej mi się tam podobało, ale od kilku dni
nie widziałam na zajęciach Luke’a.
Tyler wysadził mnie na przystanku,
ponieważ nie chciało mu się wjeżdżać na parking. Ten facet zaczynał mnie, co
raz bardziej denerwować. Zmierzałam w stronę wejścia do szkoły, idąc w deszczu,
nagle widząc znajomą postać na akademickim parkingu przy swoim motocyklu. Nie
myśląc zmieniłam kierunek i po chwili stałam już za plecami Smith’a.
-Cześć.- Przywitałam się, na co jego
głowa automatycznie zwróciła się w moją stronę.
-Veronica.- Uśmiechnął się.
-Dawno Cię nie widziałam. Deszcz Ci
nie straszny, co?
-Dla Shy zrobię wszystko.
-Shy?- W odpowiedzi poklepał motor.-
Nazwałeś go?
-Ją.- Poprawił mnie.- I tak,
nazwałem. Idziesz na zajęcia?
-Yhy, a ty?
-Jakoś znudziła mi się integracja.-
Wzruszył ramionami.- A może chcesz spędzić ten czas ze mną?
-Uh, ja, nie wiem czy to dobry
pomysł.
-No tak rozumiem.- Jego uśmiech
zgasł.
-Nie, nie o to mi chodzi. Po prostu
mam tak jakby szlaban na wszystko oprócz szkoły i oddychania.- Powiedziałam, a
brwi chłopaka zmarszczyły się w zdziwieniu.
-A cóż takiego zrobiła nasza
laleczka?
-Bardzo zabawne. Dałam się namówić na
imprezę Ashley.
-Tej Ashley?
-Tak, jeśli mówisz o tej z tęczą na
głowie. Wydaję się być naprawdę w porządku.- Powiedziałam pocierając swoje
ramiona, które zdążyły zmarznąć.
-Nie wiem, jest z muzycznej, a ja się
z nimi nie zadaję.
-Tylko, dlatego, że wolą coś innego
niż ty?
-Tak. Więc co? Idziesz ze mną?-
Ponowił pytanie.
-Sama nie wiem.
-Nie daj się prosić.- Nie
odpowiedziałam tylko ruszyłam w stronę budynku, a on podążył tuż za mną.
Znaleźliśmy się w męskiej części na trzecim piętrze pod drzwiami z numerem 62,
Luke znalazł klucze i weszliśmy do środka. Pokój był malutki, ale jednocześnie
przytulny. Po prawo stało piętrowe łóżko, a na lewo dwa biurka i szafa.
Chłopak usiadł na łóżku, a ja nadal
rozglądałam się.
-Czemu wybrałeś akurat AHS?- Zaczęłam
rozmowę.
-Od dziecka chciałem być aktorem, chyba,
dlatego.
-A czemu akurat w Londynie? Z tego,
co wiem w Edynburgu też są niezłe szkoły.- Usiadłam na krześle i obserwowałam
jego twarz.
-Widzisz, Veronico, czasami trzeba
podjąć ciężkie decyzję.
-Ciężkie?- Nie rozumiałam. Westchnął
wyciągając się bardziej na łóżku.
-Tak naprawdę moi rodzice nie mają
restauracji.
-Co?
-Na tej kolacji u Ciebie,
powiedziałem Twojemu tacie, że moi rodzice mają restaurację, a to nie prawda.
-Okay? Więc w takim razie, czym się
zajmują?- Nie bardzo rozumiałam, w jakim kierunku prowadzi ta rozmowa, ani
dlaczego Luke nagle zaczął ten temat.
-Oni, moi rodzice nie żyją.-
Rozszerzyłam oczy, a z ust wypuściłam krótkie „oh”.
-Przykro mi.- Jego wzrok powędrował
na podłogę.- Dlaczego, więc skłamałeś?
-Powiedziałaś, że mam zrobić jak
najlepsze wrażenie.
-Mam się bać?- Zapytał, gdy szliśmy w stronę jadalni skąd było już
słychać rozmowy i śmiechy.
-Pokaż się z jak najlepszej strony.
-Ale nie musiałeś zataić takiej
informacji.
-Może i nie musiałem, ale co miałem
powiedzieć? Że wychowuję się tylko z dziadkiem, który mieszka w Szkocji i ma
sklep wędkarski, a moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym przez mojego
pijanego ojca? Chciałem, chociaż stwarzać pozory, że pasuję do Twojego domu i
Twojej rodziny.- Nawet nie poczułam, kiedy na moich policzkach pojawiły się
łzy. Zaczęłam cicho szlochać, ponieważ czułam się winna. To ja na siłę
zaciągnęłam Luke’a na kolację i to po części przeze mnie zaczął kłamać.
Przetarłam twarz rękawem, ale nadal czułam się paskudnie. Pod wpływem emocji
wstałam i poszłam do Smith’a mocno się w niego tuląc.
-Ej, laleczko, nie płacz.- Szepnął
czułym głosem w moje włosy. Pomyśleć, że tak krótko się znamy, a tak dobrze
dogadujemy.- Choćby zalana łzami, twarz
porcelanowej lalki zawsze pozostaje przyozdobiona uśmiechem.
Spojrzałam na niego załzawionym
wzrokiem i uniosłam delikatnie kąciki swoich ust. To co powiedział było piękne
i nie ironiczne jak zawsze, tylko wypowiedziane z troską. Odwzajemnił uśmiech
ścierając palcami resztki łez z moich policzków.
Usiadłam wygodniej podkurczając nogi
do klatki piersiowej.
-Jest mi naprawdę głupio, że kazałam
Ci przyjść wtedy na kolację.- Wymamrotałam opierając podbródek na rękach.
Obserwowałam jego twarz i oczy, które na nowo zaczynały błyszczeć.
-Przypominam Ci, że się na to zgodziłem.
-Zmusiłam Cię.
-Fakt.- Zaśmiał się odchylając głowę
do góry.- Poza tym nie było tam tak źle. Lewis był zabawny.
-Louis.- Poprawiłam go.
-Jak zwał, tak zwał. I polubiłem
Twojego tatę i Sam.
-Nadal jest mi głupio.
-Niepotrzebnie.- Położyłam się na plecach
wyciągając nogi i kładąc je na udach Luke’a.
-Myślę, że mój tata też Cię polubił.
-Serio?- Pokazał białe zęby w
uśmieszku.
-Tak, a Sam stwierdziła, że jesteś
przystojny.
-Miło z jej strony.- Podniosłam się
na łokciach uważnie na niego patrząc.
-Miło z jej strony? Nie dorzucisz
żadnego komentarza typu: bo jestem przystojny, czy wiem?- Wiem, że może to
nieodpowiednie, ale naprawdę w tamtym momencie porównałam go do Louisa.
Tomlinson na pewno słysząc takie słowa zacząłby dorzucać jakieś narcystyczne komentarze,
a on tak po prostu powiedział, że mu miło.
Pamiętam, kiedy pierwszy raz
zobaczyłam chłopaka. Siedział w samochodzie z pewnym siebie uśmiechem i pierwsze,
co pomyślałam to, że niesie kłopoty. Ale to bzdura, bo on jest naprawdę
uczuciowy, szarmancki i skromny. Nie wywyższa się i nie patrzy na siebie jak na
kogoś lepszego.
-A, po co miałbym dorzucać?-
Wzruszyłam tylko ramionami. Nie chciałam także za bardzo brnąć w ten temat.- A
jak miedzy Tobą, a Louisem?
-Nie rozumiem.
-Wydawało mi się, że atmosfera między
wami jest napięta?- Cholera.
-Między nami bywało różnie.
-Różnie? To było raczej widoczne,
jako: nienawidzę Cię za zniszczenie czegoś, ale nie mogę przestać przyłapywać
się na myśleniu o Tobie. Gdybym nie wiedział, że jesteście rodzeństwem pomyślałbym,
że coś was kiedyś łączyło.- Luke jest jednak lepszy w odgadywaniu emocji
bardziej niż myślałam. To, z jaką łatwością nieświadomie mówił prawdę było z
jednej strony przerażające. Czy naprawdę jesteśmy tak oczywiści i można czytać
z nas jak z otwartej książki?
-Powiedzmy, że ja i Lou mieliśmy
trochę inne poglądy i często przez to się kłóciliśmy. Aż w końcu zrobił pewną
rzecz i nasz kontakt, jako rodzeństwa zepsuł się.- Będę się smażyć w piekle za
te kłamstwa.
-Czyli Ciebie i jego nic nie łączyło?
-Oczywiście, że nie, Luke.-
Uśmiechnęłam się ukrywając zdenerwowanie.
-A ta Eleanor? Chyba też za sobą nie
przepadacie?
-Prowadzisz jakiś wywiad?- Próbowałam
zażartować.
-Po prostu jestem ciekawy.
-Masz rację, nie lubimy się. Ale tak
było od zawsze. El była za zazdrosna o moje początkowe dobre kontakty z Louisem
i nie docierało do niej, że jestem tylko jego siostrą. A na początku nawet
pomagałam mu w zdobyciu jej, więc w sumie nie wiem, o co jej chodzi.- Gardło mnie
piekło, gdy mówiłam to wszystko.
Chłopak nie pytał już o nic więcej,
musiał zauważyć, że nie mówiłam o tym za chętnie.
Zaczęliśmy zupełnie inny kierunek
rozmowy i czułam się w jego towarzystwie już bardziej swobodnie.
Około 19 pożegnałam się z nim
uściskiem i wróciłam pod szkołę, gdzie miał czekać na mnie Tyler. Musiałam
uważać, żeby Josh mnie nie zauważył, ani żaden z uczniów, bo to mogło się
wiązać z tym, że James się dowie i naprawdę mnie zabiję.
Rozpoznałam czarne auto i wsiadłam do
niego będąc już na granicy zamarznięcia. Jechaliśmy w ciszy, nie mając tematów
do rozmów, ani nawet chęci do niej. Kilkanaście minut później zatrzymaliśmy się
pod domem, a ja ochoczo z niego wysiadłam.
Miałam szczęście, że na razie nikogo
z domowników nie było i mogłam usiąść spokojnie przed telewizorem.
Nienawidziłam taty za to, że nie dał mi jedynie szlabanu, ale również karę na
telewizję, laptopa i internet w telefonie.
Zostawiłam na jakiejś głupiej komedii
i wyciągnęłam się na kanapie wciągając się w film.
-Nieładnie to tak, nie uważasz?-
Usłyszałam po jakiejś godzinie od mojego powrotu do domu.- Chyba powinienem
powiedzieć to James’owi.- Spojrzałam na Louisa stojącego w progu.
-Oh, zamknij się, Tomlinson.- Nie
miałam humoru na dyskusję, a szczególnie z nim.
-Myślałem, że grzeczne dziewczynki
wykonują kary.- Zaśmiał się, ale niesympatycznie.
-Daruj sobie… skąd wiesz o mojej
karze?- Nagle zainteresowałam się. Czy tata jest aż takim plotkarzem, że od
razu, gdy przywiózł mnie do domu pijaną zadzwonił do każdego by go o tym
poinformować?
-Wiesz, sam się do niej przyczyniłem.-
Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jego słów. Sam się do tego przyczynił? Czyli
co, dał ojcu pomysł na ukaranie mnie? No, bo przecież to nie możliwe, żeby…
-To ty widziałeś mnie w klubie i po
niego zadzwoniłeś?!
-Może.- Najchętniej przywaliłabym w
tą jego przemądrzałam buźkę.
-Tak, czy nie?
-Naprawę wyglądasz zabawnie pod
wpływem alkoholu.
Wstałam z miejsca niebezpiecznie się
do niego zbliżając.
-Ty mały…
-Spokojnie, Ron, po co ta agresja?
-Dupek.- Syknęłam wściekła. I
pomyśleć, że ten dzień mógł zakończyć się dobrze.
-Nie bądź nie miła. Pijana lepiej
mnie traktowałaś.
-Co masz na myśli?
-Nic.
-Mów.- Rozkazałam robiąc jeszcze
jeden krok w jego stronę.
-Nasz taniec zapamiętam na bardzo
długo.- W myślach zabijałam go już na kilka sposobów. Byłam w furii, bo ten
człowiek był niewyobrażalnie irytujący.
-Kłamiesz. Nic nie pamiętam.- Próbuję
wykorzystać fakt, że mam dziurę w pamięci i wmawia mi te wszystkie rzeczy. Może
go wcale tam nie było?
-Po, co bym miał?- Boże, powiedz mi,
że nie zrobiłam nic głupiego. Błagam.
-Jestem już Tobą zmęczona.
-Myślałem, że jakoś cieplej mnie
powitasz.- Oparł się o framugę, a palcami przeczesał włosy.
-A to niby, czemu?
Poczułam jego perfumy. Tak nagle.
Zakręciło mi się w głowie, bo były tak bardzo znajome. Przymknęłam oczy czując
się jakbym w końcu odnalazła coś, czego tyle czasu szukałam. Przytulając się
dzisiaj do Luke’a też czułam jego perfumy, ale nie wywołały żadnego efektu. Te
Tomlinsona zaniosły mnie z powrotem do wakacji i osłabiły.
-Wiesz, zazwyczaj gości traktuję się
grzeczniej.- Otworzyłam oczy uważnie przyglądając się chłopakowi.
-Raczej nie jesteś moim gościem.
-Uwierz jestem.- Wskazał na coś za
siebie. Walizka, stała tam walizka, a ja naprawdę nie wiedziałam, o co chodzi.-
W moim mieszkaniu pękły rury, więc… witaj moja nowa współlokatorko.
Louis miał tu zamieszkać. Tu, gdzie
ja teraz mieszkam. Na kilka dni.
To już śmierć, czy dopiero jej
początek?
Louis i Ronnie znów w jednym mieszkaniu? Co Wy na to? Rozdział 7 jest im cały przeznaczony, więc w końcy będzie odpowiednia ilość Lou :) Natomiast już w 12 rozdziale dowiecie się całej prawdy o zdradzie Tomlinsona. Dlaczego to zrobił i tak dalej :3 Zapraszam na aska! http://ask.fm/zakazanydotyk
mam wrażenie że ta jego pewność siebie bije na kilometr , nie znam nikogo takiego jak on !! cudny rozdział i w takim razie już się nie mogę doczekać 7 !!
OdpowiedzUsuńJeee!!! Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! :**
OdpowiedzUsuńo em dżi !!! kocham Cię !!! Dziękuję, ze poświęcasz nam czas na pisanie, co wychodzi ci niewiarygodnie dobrze ! <33 nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuń~Paula ;*
Nominowałam cię do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu: http://onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com/2014/05/liebster-award-d.html
Pzdr. :*
Świetny! Naprawdę super!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn! Dodaj szybko! Proszę jak najszybciej. :)x
Proszę dodaj szybko następny! Już nie mogę doczekać się następnego, ten jest genialny! :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuń12 rozdziale ? wali cie na łeb kobieto ?
OdpowiedzUsuńsorry xd
ja tyle nie wytrzymam nosz ty :3
ale o tak cie kocham ;*
Kocham, kocham, kocham!!!
OdpowiedzUsuńDodaj nexta szybko, bo nie wytrzymam :)
Rozdział jak zwykle super, takiego obrotu akcji się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że teraz coś pomiędzy nimj zaiskrzy i wróą do siebie :D
Buziaki :*
genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńHa!! Wiedziałam że to Lou z nią tańczył <3 myślę że jeszcze ze sobą będą i nawet mam pewne podejrzenia dlaczego Lou ją zdradził i wgl ale to zachowamdla siebie...tak wgl to cudowny jak zawsze,chociaż pod koniec myślałam że Ron go pocałuje,wiem wiem to by było banalne ale tak bardzo bym chciała aby się pocałowali <3 kolejny <33
OdpowiedzUsuńAaaaa!!!!!
OdpowiedzUsuńJednocześnie chcę, żeby Louis i Ronnie byli razem, ale też kocham jak się kłócą czy droczą. <3
Jestem strasznie ciekawa dlaczego Lou zdradził siostrę(dziwnie to brzmi).
Nie mogę doczekać się następnego. :D
hatred-and-mabye-love.blogspot.com
Czekam na dalszĄ cześć i to szybko prosze dodaj ją jak najszybciej prosze: *
OdpowiedzUsuńRazem pod jednym dachem again! No to będzie się działo:D i jestem bardzo ciekawa dlaczego ją zdradził , 12 rozdział musze wytrzymac :*:*
OdpowiedzUsuńNie chce tyl czekać :c
OdpowiedzUsuńŚwietny naprawdę!! Lou znowu tam zamieszka heheh!!!! Tylko mam nadzieje że bez El ;**
OdpowiedzUsuńO. Mój. Boże.
OdpowiedzUsuńAAaaaaaa *.* Boniu cudowne :D Byle do poniedziałku i nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz ? x
OdpowiedzUsuńjupi!!! jest kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń