niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 6

"Ty nie jes­teś plastikiemrozgryzłem cię...jes­teś jak…por­ce­lano­wa lal­ka, która naj­le­piej wygląda na wys­ta­wie za szybą. Każdy chce cię mieć, ale
tak łat­wo cię rozbić..."

Dwa dni później nadszedł piątek, tak bardzo przeze mnie wyczekiwany. Od rana myślałam, że może to być mój szczęśliwy dzień, ale jeszcze wtedy nie wiedziałam, że najgorsze jeszcze przede mną.
Tak jak zwykle wstałam wczesnym południem, zjadłam coś na wzór śniadanio-obiadu, obijałam się na kanapie i na 16 pojechałam do szkoły. Co raz bardziej mi się tam podobało, ale od kilku dni nie widziałam na zajęciach Luke’a.
Tyler wysadził mnie na przystanku, ponieważ nie chciało mu się wjeżdżać na parking. Ten facet zaczynał mnie, co raz bardziej denerwować. Zmierzałam w stronę wejścia do szkoły, idąc w deszczu, nagle widząc znajomą postać na akademickim parkingu przy swoim motocyklu. Nie myśląc zmieniłam kierunek i po chwili stałam już za plecami Smith’a.
-Cześć.- Przywitałam się, na co jego głowa automatycznie zwróciła się w moją stronę.
-Veronica.- Uśmiechnął się.
-Dawno Cię nie widziałam. Deszcz Ci nie straszny, co?
-Dla Shy zrobię wszystko.
-Shy?- W odpowiedzi poklepał motor.- Nazwałeś go?
-Ją.- Poprawił mnie.- I tak, nazwałem. Idziesz na zajęcia?
-Yhy, a ty?
-Jakoś znudziła mi się integracja.- Wzruszył ramionami.- A może chcesz spędzić ten czas ze mną?
-Uh, ja, nie wiem czy to dobry pomysł.
-No tak rozumiem.- Jego uśmiech zgasł.
-Nie, nie o to mi chodzi. Po prostu mam tak jakby szlaban na wszystko oprócz szkoły i oddychania.- Powiedziałam, a brwi chłopaka zmarszczyły się w zdziwieniu.
-A cóż takiego zrobiła nasza laleczka?
-Bardzo zabawne. Dałam się namówić na imprezę Ashley.
-Tej Ashley?
-Tak, jeśli mówisz o tej z tęczą na głowie. Wydaję się być naprawdę w porządku.- Powiedziałam pocierając swoje ramiona, które zdążyły zmarznąć.
-Nie wiem, jest z muzycznej, a ja się z nimi nie zadaję.
-Tylko, dlatego, że wolą coś innego niż ty?
-Tak. Więc co? Idziesz ze mną?- Ponowił pytanie.
-Sama nie wiem.
-Nie daj się prosić.- Nie odpowiedziałam tylko ruszyłam w stronę budynku, a on podążył tuż za mną. Znaleźliśmy się w męskiej części na trzecim piętrze pod drzwiami z numerem 62, Luke znalazł klucze i weszliśmy do środka. Pokój był malutki, ale jednocześnie przytulny. Po prawo stało piętrowe łóżko, a na lewo dwa biurka i szafa.
Chłopak usiadł na łóżku, a ja nadal rozglądałam się.
-Czemu wybrałeś akurat AHS?- Zaczęłam rozmowę.
-Od dziecka chciałem być aktorem, chyba, dlatego.
-A czemu akurat w Londynie? Z tego, co wiem w Edynburgu też są niezłe szkoły.- Usiadłam na krześle i obserwowałam jego twarz.
-Widzisz, Veronico, czasami trzeba podjąć ciężkie decyzję.
-Ciężkie?- Nie rozumiałam. Westchnął wyciągając się bardziej na łóżku.
-Tak naprawdę moi rodzice nie mają restauracji.
-Co?
-Na tej kolacji u Ciebie, powiedziałem Twojemu tacie, że moi rodzice mają restaurację, a to nie prawda.
-Okay? Więc w takim razie, czym się zajmują?- Nie bardzo rozumiałam, w jakim kierunku prowadzi ta rozmowa, ani dlaczego Luke nagle zaczął ten temat.
-Oni, moi rodzice nie żyją.- Rozszerzyłam oczy, a z ust wypuściłam krótkie „oh”.
-Przykro mi.- Jego wzrok powędrował na podłogę.- Dlaczego, więc skłamałeś?
-Powiedziałaś, że mam zrobić jak najlepsze wrażenie.
-Mam się bać?- Zapytał, gdy szliśmy w stronę jadalni skąd było już słychać rozmowy i śmiechy.
-Pokaż się z jak najlepszej strony.
-Ale nie musiałeś zataić takiej informacji.
-Może i nie musiałem, ale co miałem powiedzieć? Że wychowuję się tylko z dziadkiem, który mieszka w Szkocji i ma sklep wędkarski, a moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym przez mojego pijanego ojca? Chciałem, chociaż stwarzać pozory, że pasuję do Twojego domu i Twojej rodziny.- Nawet nie poczułam, kiedy na moich policzkach pojawiły się łzy. Zaczęłam cicho szlochać, ponieważ czułam się winna. To ja na siłę zaciągnęłam Luke’a na kolację i to po części przeze mnie zaczął kłamać. Przetarłam twarz rękawem, ale nadal czułam się paskudnie. Pod wpływem emocji wstałam i poszłam do Smith’a mocno się w niego tuląc.
-Ej, laleczko, nie płacz.- Szepnął czułym głosem w moje włosy. Pomyśleć, że tak krótko się znamy, a tak dobrze dogadujemy.- Choćby za­lana łzami, twarz por­ce­lano­wej lal­ki zaw­sze po­zos­ta­je przyoz­do­biona uśmiechem.
Spojrzałam na niego załzawionym wzrokiem i uniosłam delikatnie kąciki swoich ust. To co powiedział było piękne i nie ironiczne jak zawsze, tylko wypowiedziane z troską. Odwzajemnił uśmiech ścierając palcami resztki łez z moich policzków.
Usiadłam wygodniej podkurczając nogi do klatki piersiowej.
-Jest mi naprawdę głupio, że kazałam Ci przyjść wtedy na kolację.- Wymamrotałam opierając podbródek na rękach. Obserwowałam jego twarz i oczy, które na nowo zaczynały błyszczeć.
-Przypominam Ci, że się na to zgodziłem.
-Zmusiłam Cię.
-Fakt.- Zaśmiał się odchylając głowę do góry.- Poza tym nie było tam tak źle. Lewis był zabawny.
-Louis.- Poprawiłam go.
-Jak zwał, tak zwał. I polubiłem Twojego tatę i Sam.
-Nadal jest mi głupio.
-Niepotrzebnie.- Położyłam się na plecach wyciągając nogi i kładąc je na udach Luke’a.
-Myślę, że mój tata też Cię polubił.
-Serio?- Pokazał białe zęby w uśmieszku.
-Tak, a Sam stwierdziła, że jesteś przystojny.
-Miło z jej strony.- Podniosłam się na łokciach uważnie na niego patrząc.
-Miło z jej strony? Nie dorzucisz żadnego komentarza typu: bo jestem przystojny, czy wiem?- Wiem, że może to nieodpowiednie, ale naprawdę w tamtym momencie porównałam go do Louisa. Tomlinson na pewno słysząc takie słowa zacząłby dorzucać jakieś narcystyczne komentarze, a on tak po prostu powiedział, że mu miło.
Pamiętam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam chłopaka. Siedział w samochodzie z pewnym siebie uśmiechem i pierwsze, co pomyślałam to, że niesie kłopoty. Ale to bzdura, bo on jest naprawdę uczuciowy, szarmancki i skromny. Nie wywyższa się i nie patrzy na siebie jak na kogoś lepszego.
-A, po co miałbym dorzucać?- Wzruszyłam tylko ramionami. Nie chciałam także za bardzo brnąć w ten temat.- A jak miedzy Tobą, a Louisem?
-Nie rozumiem.
-Wydawało mi się, że atmosfera między wami jest napięta?- Cholera.
-Między nami bywało różnie.
-Różnie? To było raczej widoczne, jako: nienawidzę Cię za zniszczenie czegoś, ale nie mogę przestać przyłapywać się na myśleniu o Tobie. Gdybym nie wiedział, że jesteście rodzeństwem pomyślałbym, że coś was kiedyś łączyło.- Luke jest jednak lepszy w odgadywaniu emocji bardziej niż myślałam. To, z jaką łatwością nieświadomie mówił prawdę było z jednej strony przerażające. Czy naprawdę jesteśmy tak oczywiści i można czytać z nas jak z otwartej książki?
-Powiedzmy, że ja i Lou mieliśmy trochę inne poglądy i często przez to się kłóciliśmy. Aż w końcu zrobił pewną rzecz i nasz kontakt, jako rodzeństwa zepsuł się.- Będę się smażyć w piekle za te kłamstwa.
-Czyli Ciebie i jego nic nie łączyło?
-Oczywiście, że nie, Luke.- Uśmiechnęłam się ukrywając zdenerwowanie.
-A ta Eleanor? Chyba też za sobą nie przepadacie?
-Prowadzisz jakiś wywiad?- Próbowałam zażartować.
-Po prostu jestem ciekawy.
-Masz rację, nie lubimy się. Ale tak było od zawsze. El była za zazdrosna o moje początkowe dobre kontakty z Louisem i nie docierało do niej, że jestem tylko jego siostrą. A na początku nawet pomagałam mu w zdobyciu jej, więc w sumie nie wiem, o co jej chodzi.- Gardło mnie piekło, gdy mówiłam to wszystko.
Chłopak nie pytał już o nic więcej, musiał zauważyć, że nie mówiłam o tym za chętnie.
Zaczęliśmy zupełnie inny kierunek rozmowy i czułam się w jego towarzystwie już bardziej swobodnie.
Około 19 pożegnałam się z nim uściskiem i wróciłam pod szkołę, gdzie miał czekać na mnie Tyler. Musiałam uważać, żeby Josh mnie nie zauważył, ani żaden z uczniów, bo to mogło się wiązać z tym, że James się dowie i naprawdę mnie zabiję.
Rozpoznałam czarne auto i wsiadłam do niego będąc już na granicy zamarznięcia. Jechaliśmy w ciszy, nie mając tematów do rozmów, ani nawet chęci do niej. Kilkanaście minut później zatrzymaliśmy się pod domem, a ja ochoczo z niego wysiadłam.
Miałam szczęście, że na razie nikogo z domowników nie było i mogłam usiąść spokojnie przed telewizorem. Nienawidziłam taty za to, że nie dał mi jedynie szlabanu, ale również karę na telewizję, laptopa i internet w telefonie.
Zostawiłam na jakiejś głupiej komedii i wyciągnęłam się na kanapie wciągając się w film.
-Nieładnie to tak, nie uważasz?- Usłyszałam po jakiejś godzinie od mojego powrotu do domu.- Chyba powinienem powiedzieć to James’owi.- Spojrzałam na Louisa stojącego w progu.
-Oh, zamknij się, Tomlinson.- Nie miałam humoru na dyskusję, a szczególnie z nim.
-Myślałem, że grzeczne dziewczynki wykonują kary.- Zaśmiał się, ale niesympatycznie.
-Daruj sobie… skąd wiesz o mojej karze?- Nagle zainteresowałam się. Czy tata jest aż takim plotkarzem, że od razu, gdy przywiózł mnie do domu pijaną zadzwonił do każdego by go o tym poinformować?
-Wiesz, sam się do niej przyczyniłem.- Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jego słów. Sam się do tego przyczynił? Czyli co, dał ojcu pomysł na ukaranie mnie? No, bo przecież to nie możliwe, żeby…
-To ty widziałeś mnie w klubie i po niego zadzwoniłeś?!
-Może.- Najchętniej przywaliłabym w tą jego przemądrzałam buźkę.
-Tak, czy nie?
-Naprawę wyglądasz zabawnie pod wpływem alkoholu.
Wstałam z miejsca niebezpiecznie się do niego zbliżając.
-Ty mały…
-Spokojnie, Ron, po co ta agresja?
-Dupek.- Syknęłam wściekła. I pomyśleć, że ten dzień mógł zakończyć się dobrze.
-Nie bądź nie miła. Pijana lepiej mnie traktowałaś.
-Co masz na myśli?
-Nic.
-Mów.- Rozkazałam robiąc jeszcze jeden krok w jego stronę.
-Nasz taniec zapamiętam na bardzo długo.- W myślach zabijałam go już na kilka sposobów. Byłam w furii, bo ten człowiek był niewyobrażalnie irytujący.
-Kłamiesz. Nic nie pamiętam.- Próbuję wykorzystać fakt, że mam dziurę w pamięci i wmawia mi te wszystkie rzeczy. Może go wcale tam nie było?
-Po, co bym miał?- Boże, powiedz mi, że nie zrobiłam nic głupiego. Błagam.
-Jestem już Tobą zmęczona.
-Myślałem, że jakoś cieplej mnie powitasz.- Oparł się o framugę, a palcami przeczesał włosy.
-A to niby, czemu?
Poczułam jego perfumy. Tak nagle. Zakręciło mi się w głowie, bo były tak bardzo znajome. Przymknęłam oczy czując się jakbym w końcu odnalazła coś, czego tyle czasu szukałam. Przytulając się dzisiaj do Luke’a też czułam jego perfumy, ale nie wywołały żadnego efektu. Te Tomlinsona zaniosły mnie z powrotem do wakacji i osłabiły.
-Wiesz, zazwyczaj gości traktuję się grzeczniej.- Otworzyłam oczy uważnie przyglądając się chłopakowi.
-Raczej nie jesteś moim gościem.
-Uwierz jestem.- Wskazał na coś za siebie. Walizka, stała tam walizka, a ja naprawdę nie wiedziałam, o co chodzi.- W moim mieszkaniu pękły rury, więc… witaj moja nowa współlokatorko.
Louis miał tu zamieszkać. Tu, gdzie ja teraz mieszkam. Na kilka dni.

To już śmierć, czy dopiero jej początek?
Louis i Ronnie znów w jednym mieszkaniu? Co Wy na to? Rozdział 7 jest im cały przeznaczony, więc w końcy będzie odpowiednia ilość Lou :) Natomiast już w 12 rozdziale dowiecie się całej prawdy o zdradzie Tomlinsona. Dlaczego to zrobił i tak dalej :3 Zapraszam na aska! http://ask.fm/zakazanydotyk


19 komentarzy:

  1. mam wrażenie że ta jego pewność siebie bije na kilometr , nie znam nikogo takiego jak on !! cudny rozdział i w takim razie już się nie mogę doczekać 7 !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeee!!! Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. o em dżi !!! kocham Cię !!! Dziękuję, ze poświęcasz nam czas na pisanie, co wychodzi ci niewiarygodnie dobrze ! <33 nie mogę się doczekać następnego
    ~Paula ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do Liebster Award :)
    Szczegóły na moim blogu: http://onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com/2014/05/liebster-award-d.html

    Pzdr. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Naprawdę super!
    Czekam na nn! Dodaj szybko! Proszę jak najszybciej. :)x

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę dodaj szybko następny! Już nie mogę doczekać się następnego, ten jest genialny! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  7. 12 rozdziale ? wali cie na łeb kobieto ?
    sorry xd
    ja tyle nie wytrzymam nosz ty :3
    ale o tak cie kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham, kocham, kocham!!!
    Dodaj nexta szybko, bo nie wytrzymam :)

    Rozdział jak zwykle super, takiego obrotu akcji się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że teraz coś pomiędzy nimj zaiskrzy i wróą do siebie :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha!! Wiedziałam że to Lou z nią tańczył <3 myślę że jeszcze ze sobą będą i nawet mam pewne podejrzenia dlaczego Lou ją zdradził i wgl ale to zachowamdla siebie...tak wgl to cudowny jak zawsze,chociaż pod koniec myślałam że Ron go pocałuje,wiem wiem to by było banalne ale tak bardzo bym chciała aby się pocałowali <3 kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaa!!!!!
    Jednocześnie chcę, żeby Louis i Ronnie byli razem, ale też kocham jak się kłócą czy droczą. <3
    Jestem strasznie ciekawa dlaczego Lou zdradził siostrę(dziwnie to brzmi).
    Nie mogę doczekać się następnego. :D

    hatred-and-mabye-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na dalszĄ cześć i to szybko prosze dodaj ją jak najszybciej prosze: *

    OdpowiedzUsuń
  12. Razem pod jednym dachem again! No to będzie się działo:D i jestem bardzo ciekawa dlaczego ją zdradził , 12 rozdział musze wytrzymac :*:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie chce tyl czekać :c

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny naprawdę!! Lou znowu tam zamieszka heheh!!!! Tylko mam nadzieje że bez El ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. AAaaaaaa *.* Boniu cudowne :D Byle do poniedziałku i nowego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy dodasz ? x

    OdpowiedzUsuń
  17. jupi!!! jest kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń