"Dziura w moim sercu ma Twój kształt i nikt inny do niej nie pasuję."
-J-jest
t-tu k-kto?- Nie była w stanie odezwać się bez jęknięcia. Odpowiedziała jej
jednak głucha cisza, a po minucie dziwne mruknięcie. Bicie jej serce było
zapewne słychać u sąsiadów jak nie dalej.
Nagle,
zupełnie nie spodziewanie zza białego fortepianu wyskoczyła jakaś postać, a
krzyk Ronnie rozniósł się echem po salonie.
-Ćśś,
zgłupiałaś? Chcesz obudzić cały dom?- Owa postać okazała się mężczyzną,
zaklaskała dwa razy, a w salonie zapaliło się światło.- Po co Ci ta lampka?
Zdezorientowana
dziewczyna spojrzała to na przedmiot w jej rękach to na chłopaka z
podniesionymi brwiami.
-Nie
ważne. Możesz mi powiedzieć, co ty tu robisz o…- Spojrzała na zegarek wiszący
na ścianie i zdała sobie sprawę, że powinna leżeć w swoim łóżku i smacznie
spać.- 3.15?
-Lepiej
mi powiedz, co ty robisz w moim domu w środku nocy z lampką nocną w dłoniach?-
Chłopak próbował udawać poważnego, ale marne było jego staranie gdyż, gdy
Ronnie zobaczyła jego minę parsknęła śmiechem.- I jeszcze masz czelność śmiać
się ze mnie?
-Przepraszam
po prosty ty… no ten… tak śmiesznie… i- Spojrzała na jego lekko oburzoną twarz
i spuściła wzrok.- Już nic. Więc jestem Ronnie. Ronnie Blaise.- Wyciągnęła w
stronę chłopaka wolną rękę.
-A
to ty jesteś córką Jamesa? Miłe zapoznanie nie ma co. Jestem Louis. Louis
Tomlinson. Twój przyszły, najprzystojniejszy i najfajniejszy brat na świecie.-
Odwzajemnił uścisk ręki i wyszczerzył się w uśmiechu ukazując swoje
śnieżnobiałe ząbki.
-I
zapewne najskromniejszy.- Prychnęła.
-Widzę,
że zaczynasz mnie poznawać.- Spojrzała w jego niebiesko-szare oczy i spytała
się sama siebie czy jest możliwe posiadanie tak pięknego odcieniu tęczówek?
Dopiero po chwili zauważyła, że chłopak też patrzy w jej- już nie tak piękne
jak jego- oczy, a ich dłonie nadal są ze sobą połączone w jak się wydawało
dziewczynie tylko czysto przyjacielskich stosunkach.
-To
skoro już wszystko wyjaśnione to j-ja, j-ja pójdę się położyć.- Wyswobodziła
swoją dłoń i jak najszybciej mogła udała się do swojego nowego pokoju. Położyła
się na łóżku nadal czując ciepły dotyk Louisa na jej skórze.
Obudziłam się spocona oraz z bólem głowy
i nie wiedziałam, co było gorsze, czy koszmar, który mnie nawiedził, czy kac
morderca. Opadłam z powrotem na poduszki z głośnym jękiem i dziurą w pamięci.
Mój oddech przyśpieszył niebezpiecznie, ponieważ to wszystko było takie
realistyczne. Dotyk naszych rąk, spojrzenia i uśmiechy, jakby to wszystko zdarzyło
się wczoraj, a nie kilka miesięcy temu.
Postanowiłam jednak zapomnieć o tym i po
prostu dać temu iść w głąb umysłu.
Natomiast interesowało mnie, co tak
naprawdę się wczoraj wydarzyło. Pamiętam, że poznałam Ashley i jej brata, poszliśmy
na imprezę i wypiłam drinka. Lub dwa. Chociaż chyba było ich więcej.
Ale co było dalej?
Wróciłam na pieszo? A może moi nowi
znajomi mnie podwieźli?
Wyszłam z łóżka mając nadzieję, że na
dole znajdę jakąś tabletkę i wodę. Tak, woda była mi teraz potrzebna.
Zeszłam po cichu, ale i tak tata i Sam
byli już w pracy. Weszłam do kuchni i zaczęłam przeglądać wszystkie szafki, aż
w końcu znalazłam jakieś tabletki na ból głowę, które popiłam kranówą.
Chciałam wrócić na górę, by móc znowu
iść spać i darować sobie wszystkie czynności tego dnia, ale zatrzymałam się w
hallu widząc coś dziwnego w salonie.
-Tata?- James siedział na białym fotelu
opierając dłonie na podłokietnikach. Jego wzrok nie wyrażał nic, tak samo jak
reszta twarzy.- Nie jesteś w pracy?
-Wziąłem wolne.- Usiadłam na kanapie.
Nagle wspomnienia wróciły i już wiedziałam,
kto odstawił mnie do domu.
-Tata!-
Krzyknęłam jeszcze raz mocno ucieszona.- Stan, polej James’owi.- Powiedziałam
do barmana, którego imię zdążyłam poznać.- I w sumie mi też.
-Wracamy
do domu.- Powiedział spokojnym, ale stanowczym i rozczarowanym za razem głosem.
-Nieeeee.-
Zrobiłam minę skrzywdzonego psa.- Jest fajnie.- Tupnęłam nogą jak małe dziecko.
-Tato, ja-
-Rozczarowałaś mnie, Veronico.
-Tato.- Zaczęłam znów. Może było mi
trochę wstyd, ale tylko, dlatego, że ojciec widział mnie w takim stanie. Mam 18
lat, mam prawo wypić alkohol w Anglii, to nie Ameryka.
-Jestem pełnoletnia. Przynajmniej
tutaj.- Broniłam się.
-Ale, jeśli się nie mylę jesteś
Amerykanką.
-Ale prawo obowiązuje mnie angielskie.
-Masz szlaban.- Powiedział nie wdając
się ze mną w dyskusję.
-Ale tato…
-Bez dyskusji i ciesz się, że nie
powiedziałem o tym Twojej matce. Zachowałaś się bardzo nieodpowiedzialnie i
rozczarowałaś mnie, Veronico. Mam jednak nadzieję, że kara czegoś Cię nauczy i
to był Twój pierwszy i ostatni raz.- Wywróciłam oczami.
-Na ile ten szlaban?
-Do odwołania.
-Jak mnie znalazłeś?
-Ktoś Cię widział i po mnie zadzwonił.
-Kto?
-Nie Twoja sprawa.
-A właśnie, że moja! Według prawa, nie
możesz mnie ukarać.
-Jesteś u mnie w domu i tu panują moje
zasady!- James także podniósł głos.
-A ja wcale nie chciałam tu być. Chcę do
Ameryki, do mojej starej szkoły, do znajomych i co najważniejsze do mojego
domu. Chcę wrócić do siebie.- Ostatnie słowa szepnęłam bliska płaczu. Nie wiem
w sumie, co sprawiło ten stan, ale myślę, że kolejny raz emocję dały górę, a do
tego ból głowy spowodowany krzykiem powrócił. Było mi niedobrze, chciałam
wymiotować i jednocześnie iść spać. Miałam dość tego wszystkiego. Brakowało mi
mamy i Lydii, a tata nie potrafił zastąpić nawet połowy jednej z nich. Opieka
nad mną przerastała go, choć nie chciał się do tego przyznać.
-Uważaj na słowa.- Ostrzegł, ale ja
tylko odwróciłam się i poszłam do siebie.
Wiem, że może nie powinnam mówić tego
wszystkiego, ale on naprawdę mnie zdenerwował. Jestem w Anglii, gdzie alkohol
można spożywać od 18 lat, a ja właśnie tyle mam, więc James nie ma prawa mieć
do mnie pretensji, a tym bardziej dawać mi kar. Gdzie my jesteśmy? W
przedszkolu, gdzie za karę siadasz na karnym jeżu? Nie przypominam sobie
momentu, kiedy tata stał się takim gburem. Oh, no tak, w sumie prawie go nie
znam.
Weszłam do swojego pokoju i od razu
udałam się na łóżko. W tamtej chwili tak bardzo pragnęłam, żeby był już piątek,
natomiast musiałam zadowolić się środą.
Wysunęłam prawą rękę i chwyciłam Thea,
którego po chwili przytuliłam do klatki piersiowej. To wszystko zdecydowanie
nie miało tak być. Miałam skończyć te półrocze u siebie z dobrymi ocenami, by
móc potem udać się do jednego z lepszych college’ów, pójść na bal wiosenny z
Prestonem i wymknąć się z niego pod koniec, aby z naszą paczką iść na plażę i
świętować koniec roku po naszemu. A tym czasem utknęłam w Londynie z dala od
przyjaciół i wszystkiego, co mi znane. A to wszystko przez Louisa.
-Przepraszam.- Usłyszałam, nawet nie
zorientowałam się, kiedy ojciec wszedł do sypialni.- Po prostu, ja, chyba nie
byłem przygotowany na to jak dorosła już jesteś.- Nie przerywałam mu.- Pamiętam
jak byłaś mała i zawsze, gdy mama coś piła wpadałaś w krzyk. Miałaś totalny
wstręt alkoholowy.- Zaśmiał się, a na moich ustach też pojawił się delikatny
uśmiech. Doskonale wiedziałam, o czym mówił. Poczułam jak łóżko ugina się, a
jego ręka zaczyna uspokajająco głaskać moje plecy, identycznie jak w
dzieciństwie.- Przepraszam.
-To znaczy, że nie mam kary?- Wybełkotałam
w pościel.
-Nie, to znaczy, że jest mi przykro, za
to jak się uniosłem, ale nadal nie toleruję takiego zachowania w tym domu. Może
mama pozwala Ci na to, ale nie ja.
-Ugh, dobrze.
-Zjesz coś?- Zaczęłam przytakiwać głową
i podniosłam się z łóżka. Zeszłam za tatą na dół i weszłam do salonu, a on w
między czasie gotował coś w kuchni. Rozłożyłam się wygodnie na kanapie, nogi
wyciągając przed siebie i kładąc je na szklanym stoliku. Włączyłam telewizor,
zostawiając na jakiejś bajce.
Kiedy zjadłam obiad wróciłam do
siebie. Byłam pełna i musiałam chwilę odpocząć. Jednak, gdy nie znalazłam
pluszaka na łóżku nie mogłam położyć się dopóki go nie miałam. Rozejrzałam się
po sypialni, ale po Theo nie było śladu. Zajrzałam pod łóżko i uśmiechnęłam się
widząc tam swojego misia. Wyciągnęłam go, ale zatrzymałam się jeszcze na
chwilę, ponieważ coś przykuło moją uwagę.
Biała kartka zwinięta w kulkę.
-Osobiście
najbardziej podobają mi się punkty 3, 6 i 10.
-Jesteś
idiotą.
-Twoim
idiotą.- Mrugnął do mnie i wyszedł śpiewając wymyślone przez siebie piosenki.
Zdenerwowana zgniotłam papier w kulkę i rzuciłam nim przed siebie tak, że
odbił się od ściany i wylądował za łóżkiem. Nikt nie miał prawa tego znaleźć,
to miał być mój mały sekret.
Rozwinęłam ją i tak jak myślałam: to
była moja lista. Przeczytałam ją po kolei przypominając sobie każde wydarzenie
z nią związane.
Z powrotem uformowałam z tego kulę i
rzuciłam za siebie.
-Ałć.- Odwróciłam się na ten dźwięk i
zobaczyłam Louisa, który masował swoją głowę jednocześnie podnosząc kawałek
papieru.
-Zostaw to.- Powiedziałam stanowczo,
jednak chłopak nie posłuchał mnie i zaczął czytać.
-Spełniłaś coś jeszcze?- Zapytał
siadając na krześle. Przez chwilę nawet zapomniałam o tym, co się wydarzyło i
potrafiłam zobaczyć w nim coś, co kiedyś kochałam.
-Nie.- Skłamałam. Przecież nie mogłam
powiedzieć mu o tatuażu.- To ty obiecałeś, że je ze mną dokończysz.- Igrałam z
ogniem, ale naprawdę nie mogłam się oprzeć. Tomlinson przez chwilę spojrzał na
mnie zdziwiony, ale szybko otrząsnął się i przybrał neutralny wyraz twarzy.
-Wątpię, żebyś teraz tego chciała.-
Mruknął.- Może ten Twój chłoptaś to zrobi?
-Kto?
-Ten cały Luke.- Wzruszył ramionami.
Dobra zaczynało się robić, co raz bardziej niezręcznie.
-Po co przyszedłeś?
-Umówiłem się z mamą, a James kazał mi
po Ciebie przyjść, bo zaraz jedzie do biura i podrzuci Cię do szkoły.- Skinęłam
głową rozumiejąc.- Nie wiedziałem, że chodzisz tu do liceum.
-W sumie tylko po to, tu jestem.
-Hym?
-Mama wysłała mnie tu, żebym
dokończyła szkołę w Londynie. A co myślałeś, że dlaczego tu jestem?
-W sumie, to nie wiem. – Ponownie wzruszył
ramionami. Podniósł się i bez słowa wyszedł.
I wtedy, w tamtej sekundzie, stojąc naprzeciwko
drzwi uśmiechnęłam się, bo właśnie byłam z NIM w jednym pomieszczeniu.
Rozmawialiśmy, no może nie normalnie, ale przedmioty nie latały i to właśnie
było to. Nic nie poczułam. Żadnej złości, żadnego smutku, nic, kompletnie nic.
I to było dobre, naprawdę czułam się dobrze. Poczułam się wolna jak nigdy i to
uczucie wolności było piękne.
12.Czuć się wolną.
Można
odhaczyć.
W pełni zrozumiem komentarze pod tym rozdziałem typu "nudne", ponieważ wiem, że ten rozdział jest taki i łącze się z Wami w bólu, ale niestety ten jak i poprzedni rozdział musiał się pojawić :c W kolejnym będzie się już działo więcej, a w 7 pojawi się Louis na o wiele dłużej.
Zapraszam także na aska! http://ask.fm/zakazanydotyk
Świetny rozdział, zresztą jak zawsze ;) Agnes xo
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny! Już nie mogę doczekać się następnego! :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńNo dobra, może rozdział nie jest zbyt porywający, ale wszyscy wiemy, że takie przejściowe rozdziały są potrzebne. To, że jest nudnawy, nie znaczy, że mi się nie podoba, bo dalej jest świetnie. Nie mogę się już doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńA na kiedy przewidujesz następny ?
OdpowiedzUsuńOOOOO!!! CZEKAM NA NASTĘPNE ROZDZIAŁY!!!! JAK JA TO UWIELBIAM! Po prostu nie wiem jak to opisać tu, w komentarzu, ale bardzo bym chciała !!! Gdzieś już wcześniej napisałam, że mogłabym określić to wieeeloooma pozytywnymi słowami; no to lecimy:
OdpowiedzUsuń-Historia na pewno jest oryginalna, bo nie często czyta się o takich relacjach z przybranym bratem ;)
- Z główną bohaterką można, moim zdaniem, się utożsamić (nwm, czy dobrze napisałam xD), bo nie jest ani za bardzo pyskata, ani zbyt nieśmiała i zbyt cicha ;3
- Uważam, że to dobrze, że w jednym rozdziale zbyt wiele się nie dzieje, ponieważ wtedy akcja może się szybko znudzić :)
- Jak dla mnie plusem jest różnica wieku bohaterów, no bo ej! Potrzeba cudu, żeby trafić na takiego Lou w swoim wieku ;D
- Przede wszystkim to nie jest jakaś historyjka szczęśliwie zakochanej księżniczki, bo szczerze mówiąc to już sram takimi "hepi opowiadaniami" ;P
- Pomysł jest super!!!
- To fajnie, że w kręgu znajomych Ronnie jest np taki Luke, bo o takim wkurzonym (lub zazdrosnym) Tommo fajnie sie czyta :*
Boże, naprawde nie wiem co jeszcze napisać :C Ale tak bardzo chce jeszcze podopisywać jakieś rzeczy : 0 ;* :D
Dziękuję za Twój komentarz :) Bardzo poprawił mi humor <3
UsuńTommo pewnie myślał że dla niego przyjechała XD
OdpowiedzUsuńAle niech ona się odkocha czy coś :(
Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję będzie coś z perspektywy Lou! :D
Jejjj cudowny ! <3
OdpowiedzUsuńCudowny ! ♥ Czekam na kolejny ! ♥♥♥ xx
OdpowiedzUsuńKochaam po prostu każdy rozdział jest świetny, KAŻDY!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego xx
wow, świetny. <3 Jestem na 100% pewna że Lou nadal kocha Ronnie. :)
OdpowiedzUsuńTo jest świetne i mam nadzieję, że się wszystko jakoś ułoży! Życzę weny i szybciej dodawanych rozdziałów
OdpowiedzUsuńNudne? No proszę cię... Jest super! Czekam na następny <3333
OdpowiedzUsuńMandarynka ;3
oh dużo Lou na to czekam:D i w końcu by wyjasnił to wszystko co zrobil ,wiem ze z czasem będziesz to wyjaśniać ale ciekawi mnie to wszystko :D :*
OdpowiedzUsuńIdealnie ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście trochę brakuje mi Louis'a, ale jakoś przetrwam skoro za niedługo się pojawi :)
OdpowiedzUsuńTo, że ten i poprzedni rozdział były nudne to kompletna bzdura!!! Były świetna, jak wszystkie które wymyślasz :D
W każdym razie mi się one bardzo podobały ^^
Czuję, że jednak Louis pomoże spełnić Ronnie tę listę :D
A no i jeszcze jedno... bardzo się cieszę, że pojawił się w tym rozdziale choć na chwilę jako taki bardziej...miły? Tak, to chyba to :)
Chciałabym, aby się pogodzili, ale Eleanor zniknęła z ich życia raz na zawsze :P
Co do Luke'a to trochę zdążyłam go polubić, więc mógłby zostać jako przyjaciel Veronici =)
Poza tym zazdrosny Lou jest uroczy XD
Już nie mogę się doczekać następnego :*
Kocham <3
Rozdział nie był nudny :) czekam na next :)
OdpowiedzUsuń