sobota, 10 maja 2014

Rozdział 5

"Dziura w moim sercu ma Twój kształt i nikt inny do niej nie pasuję."

-J-jest t-tu k-kto?- Nie była w stanie odezwać się bez jęknięcia. Odpowiedziała jej jednak głucha cisza, a po minucie dziwne mruknięcie. Bicie jej serce było zapewne słychać u sąsiadów jak nie dalej.
Nagle, zupełnie nie spodziewanie zza białego fortepianu wyskoczyła jakaś postać, a krzyk Ronnie rozniósł się echem po salonie.
-Ćśś, zgłupiałaś? Chcesz obudzić cały dom?- Owa postać okazała się mężczyzną, zaklaskała dwa razy, a w salonie zapaliło się światło.- Po co Ci ta lampka?
Zdezorientowana dziewczyna spojrzała to na przedmiot w jej rękach to na chłopaka z podniesionymi brwiami.
-Nie ważne. Możesz mi powiedzieć, co ty tu robisz o…- Spojrzała na zegarek wiszący na ścianie i zdała sobie sprawę, że powinna leżeć w swoim łóżku i smacznie spać.- 3.15?
-Lepiej mi powiedz, co ty robisz w moim domu w środku nocy z lampką nocną w dłoniach?- Chłopak próbował udawać poważnego, ale marne było jego staranie gdyż, gdy Ronnie zobaczyła jego minę parsknęła śmiechem.- I jeszcze masz czelność śmiać się ze mnie?
-Przepraszam po prosty ty… no ten… tak śmiesznie… i- Spojrzała na jego lekko oburzoną twarz i spuściła wzrok.- Już nic. Więc jestem Ronnie. Ronnie Blaise.- Wyciągnęła w stronę chłopaka wolną rękę.
-A to ty jesteś córką Jamesa? Miłe zapoznanie nie ma co. Jestem Louis. Louis Tomlinson. Twój przyszły, najprzystojniejszy i najfajniejszy brat na świecie.- Odwzajemnił uścisk ręki i wyszczerzył się w uśmiechu ukazując swoje śnieżnobiałe ząbki.
-I zapewne najskromniejszy.- Prychnęła.
-Widzę, że zaczynasz mnie poznawać.- Spojrzała w jego niebiesko-szare oczy i spytała się sama siebie czy jest możliwe posiadanie tak pięknego odcieniu tęczówek? Dopiero po chwili zauważyła, że chłopak też patrzy w jej- już nie tak piękne jak jego- oczy, a ich dłonie nadal są ze sobą połączone w jak się wydawało dziewczynie tylko czysto przyjacielskich stosunkach.
-To skoro już wszystko wyjaśnione to j-ja, j-ja pójdę się położyć.- Wyswobodziła swoją dłoń i jak najszybciej mogła udała się do swojego nowego pokoju. Położyła się na łóżku nadal czując ciepły dotyk Louisa na jej skórze.
Obudziłam się spocona oraz z bólem głowy i nie wiedziałam, co było gorsze, czy koszmar, który mnie nawiedził, czy kac morderca. Opadłam z powrotem na poduszki z głośnym jękiem i dziurą w pamięci. Mój oddech przyśpieszył niebezpiecznie, ponieważ to wszystko było takie realistyczne. Dotyk naszych rąk, spojrzenia i uśmiechy, jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj, a nie kilka miesięcy temu.
Postanowiłam jednak zapomnieć o tym i po prostu dać temu iść w głąb umysłu.
Natomiast interesowało mnie, co tak naprawdę się wczoraj wydarzyło. Pamiętam, że poznałam Ashley i jej brata, poszliśmy na imprezę i wypiłam drinka. Lub dwa. Chociaż chyba było ich więcej.
Ale co było dalej?
Wróciłam na pieszo? A może moi nowi znajomi mnie podwieźli?
Wyszłam z łóżka mając nadzieję, że na dole znajdę jakąś tabletkę i wodę. Tak, woda była mi teraz potrzebna.
Zeszłam po cichu, ale i tak tata i Sam byli już w pracy. Weszłam do kuchni i zaczęłam przeglądać wszystkie szafki, aż w końcu znalazłam jakieś tabletki na ból głowę, które popiłam kranówą.
Chciałam wrócić na górę, by móc znowu iść spać i darować sobie wszystkie czynności tego dnia, ale zatrzymałam się w hallu widząc coś dziwnego w salonie.
-Tata?- James siedział na białym fotelu opierając dłonie na podłokietnikach. Jego wzrok nie wyrażał nic, tak samo jak reszta twarzy.- Nie jesteś w pracy?
-Wziąłem wolne.- Usiadłam na kanapie.
Nagle wspomnienia wróciły i już wiedziałam, kto odstawił mnie do domu.
-Tata!- Krzyknęłam jeszcze raz mocno ucieszona.- Stan, polej James’owi.- Powiedziałam do barmana, którego imię zdążyłam poznać.- I w sumie mi też.
-Wracamy do domu.- Powiedział spokojnym, ale stanowczym i rozczarowanym za razem głosem.
-Nieeeee.- Zrobiłam minę skrzywdzonego psa.- Jest fajnie.- Tupnęłam nogą jak małe dziecko.
-Tato, ja-
-Rozczarowałaś mnie, Veronico.
-Tato.- Zaczęłam znów. Może było mi trochę wstyd, ale tylko, dlatego, że ojciec widział mnie w takim stanie. Mam 18 lat, mam prawo wypić alkohol w Anglii, to nie Ameryka.
-Jestem pełnoletnia. Przynajmniej tutaj.- Broniłam się.
-Ale, jeśli się nie mylę jesteś Amerykanką.
-Ale prawo obowiązuje mnie angielskie.
-Masz szlaban.- Powiedział nie wdając się ze mną w dyskusję.
-Ale tato…
-Bez dyskusji i ciesz się, że nie powiedziałem o tym Twojej matce. Zachowałaś się bardzo nieodpowiedzialnie i rozczarowałaś mnie, Veronico. Mam jednak nadzieję, że kara czegoś Cię nauczy i to był Twój pierwszy i ostatni raz.- Wywróciłam oczami.
-Na ile ten szlaban?
-Do odwołania.
-Jak mnie znalazłeś?
-Ktoś Cię widział i po mnie zadzwonił.
-Kto?
-Nie Twoja sprawa.
-A właśnie, że moja! Według prawa, nie możesz mnie ukarać.
-Jesteś u mnie w domu i tu panują moje zasady!- James także podniósł głos.
-A ja wcale nie chciałam tu być. Chcę do Ameryki, do mojej starej szkoły, do znajomych i co najważniejsze do mojego domu. Chcę wrócić do siebie.- Ostatnie słowa szepnęłam bliska płaczu. Nie wiem w sumie, co sprawiło ten stan, ale myślę, że kolejny raz emocję dały górę, a do tego ból głowy spowodowany krzykiem powrócił. Było mi niedobrze, chciałam wymiotować i jednocześnie iść spać. Miałam dość tego wszystkiego. Brakowało mi mamy i Lydii, a tata nie potrafił zastąpić nawet połowy jednej z nich. Opieka nad mną przerastała go, choć nie chciał się do tego przyznać.
-Uważaj na słowa.- Ostrzegł, ale ja tylko odwróciłam się i poszłam do siebie.
Wiem, że może nie powinnam mówić tego wszystkiego, ale on naprawdę mnie zdenerwował. Jestem w Anglii, gdzie alkohol można spożywać od 18 lat, a ja właśnie tyle mam, więc James nie ma prawa mieć do mnie pretensji, a tym bardziej dawać mi kar. Gdzie my jesteśmy? W przedszkolu, gdzie za karę siadasz na karnym jeżu? Nie przypominam sobie momentu, kiedy tata stał się takim gburem. Oh, no tak, w sumie prawie go nie znam.
Weszłam do swojego pokoju i od razu udałam się na łóżko. W tamtej chwili tak bardzo pragnęłam, żeby był już piątek, natomiast musiałam zadowolić się środą.
Wysunęłam prawą rękę i chwyciłam Thea, którego po chwili przytuliłam do klatki piersiowej. To wszystko zdecydowanie nie miało tak być. Miałam skończyć te półrocze u siebie z dobrymi ocenami, by móc potem udać się do jednego z lepszych college’ów, pójść na bal wiosenny z Prestonem i wymknąć się z niego pod koniec, aby z naszą paczką iść na plażę i świętować koniec roku po naszemu. A tym czasem utknęłam w Londynie z dala od przyjaciół i wszystkiego, co mi znane. A to wszystko przez Louisa.
-Przepraszam.- Usłyszałam, nawet nie zorientowałam się, kiedy ojciec wszedł do sypialni.- Po prostu, ja, chyba nie byłem przygotowany na to jak dorosła już jesteś.- Nie przerywałam mu.- Pamiętam jak byłaś mała i zawsze, gdy mama coś piła wpadałaś w krzyk. Miałaś totalny wstręt alkoholowy.- Zaśmiał się, a na moich ustach też pojawił się delikatny uśmiech. Doskonale wiedziałam, o czym mówił. Poczułam jak łóżko ugina się, a jego ręka zaczyna uspokajająco głaskać moje plecy, identycznie jak w dzieciństwie.- Przepraszam.
-To znaczy, że nie mam kary?- Wybełkotałam w pościel.
-Nie, to znaczy, że jest mi przykro, za to jak się uniosłem, ale nadal nie toleruję takiego zachowania w tym domu. Może mama pozwala Ci na to, ale nie ja.
-Ugh, dobrze.
-Zjesz coś?- Zaczęłam przytakiwać głową i podniosłam się z łóżka. Zeszłam za tatą na dół i weszłam do salonu, a on w między czasie gotował coś w kuchni. Rozłożyłam się wygodnie na kanapie, nogi wyciągając przed siebie i kładąc je na szklanym stoliku. Włączyłam telewizor, zostawiając na jakiejś bajce.
Kiedy zjadłam obiad wróciłam do siebie. Byłam pełna i musiałam chwilę odpocząć. Jednak, gdy nie znalazłam pluszaka na łóżku nie mogłam położyć się dopóki go nie miałam. Rozejrzałam się po sypialni, ale po Theo nie było śladu. Zajrzałam pod łóżko i uśmiechnęłam się widząc tam swojego misia. Wyciągnęłam go, ale zatrzymałam się jeszcze na chwilę, ponieważ coś przykuło moją uwagę.
Biała kartka zwinięta w kulkę.
-Osobiście najbardziej podobają mi się punkty 3, 6 i 10.
-Jesteś idiotą.
-Twoim idiotą.- Mrugnął do mnie i wyszedł śpiewając wymyślone przez siebie piosenki.
Zdenerwowana zgniotłam papier w kulkę i rzuciłam nim przed siebie tak, że odbił się od ściany i wylądował za łóżkiem. Nikt nie miał prawa tego znaleźć, to miał być mój mały sekret.
Rozwinęłam ją i tak jak myślałam: to była moja lista. Przeczytałam ją po kolei przypominając sobie każde wydarzenie z nią związane.
Z powrotem uformowałam z tego kulę i rzuciłam za siebie.
-Ałć.- Odwróciłam się na ten dźwięk i zobaczyłam Louisa, który masował swoją głowę jednocześnie podnosząc kawałek papieru.
-Zostaw to.- Powiedziałam stanowczo, jednak chłopak nie posłuchał mnie i zaczął czytać.
-Spełniłaś coś jeszcze?- Zapytał siadając na krześle. Przez chwilę nawet zapomniałam o tym, co się wydarzyło i potrafiłam zobaczyć w nim coś, co kiedyś kochałam.
-Nie.- Skłamałam. Przecież nie mogłam powiedzieć mu o tatuażu.- To ty obiecałeś, że je ze mną dokończysz.- Igrałam z ogniem, ale naprawdę nie mogłam się oprzeć. Tomlinson przez chwilę spojrzał na mnie zdziwiony, ale szybko otrząsnął się i przybrał neutralny wyraz twarzy.
-Wątpię, żebyś teraz tego chciała.- Mruknął.- Może ten Twój chłoptaś to zrobi?
-Kto?
-Ten cały Luke.- Wzruszył ramionami. Dobra zaczynało się robić, co raz bardziej niezręcznie.
-Po co przyszedłeś?
-Umówiłem się z mamą, a James kazał mi po Ciebie przyjść, bo zaraz jedzie do biura i podrzuci Cię do szkoły.- Skinęłam głową rozumiejąc.- Nie wiedziałem, że chodzisz tu do liceum.
-W sumie tylko po to, tu jestem.
-Hym?
-Mama wysłała mnie tu, żebym dokończyła szkołę w Londynie. A co myślałeś, że dlaczego tu jestem?
-W sumie, to nie wiem. – Ponownie wzruszył ramionami. Podniósł się i bez słowa wyszedł.
I wtedy, w tamtej sekundzie, stojąc naprzeciwko drzwi uśmiechnęłam się, bo właśnie byłam z NIM w jednym pomieszczeniu. Rozmawialiśmy, no może nie normalnie, ale przedmioty nie latały i to właśnie było to. Nic nie poczułam. Żadnej złości, żadnego smutku, nic, kompletnie nic. I to było dobre, naprawdę czułam się dobrze. Poczułam się wolna jak nigdy i to uczucie wolności było piękne.
12.Czuć się wolną.

Można odhaczyć.

W pełni zrozumiem komentarze pod tym rozdziałem typu "nudne", ponieważ wiem, że ten rozdział jest taki i łącze się z Wami w bólu, ale niestety ten jak i poprzedni rozdział musiał się pojawić :c W kolejnym będzie się już działo więcej, a w 7 pojawi się Louis na o wiele dłużej.
Zapraszam także na aska! http://ask.fm/zakazanydotyk

18 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, zresztą jak zawsze ;) Agnes xo

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny! Już nie mogę doczekać się następnego! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, może rozdział nie jest zbyt porywający, ale wszyscy wiemy, że takie przejściowe rozdziały są potrzebne. To, że jest nudnawy, nie znaczy, że mi się nie podoba, bo dalej jest świetnie. Nie mogę się już doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. A na kiedy przewidujesz następny ?

    OdpowiedzUsuń
  5. OOOOO!!! CZEKAM NA NASTĘPNE ROZDZIAŁY!!!! JAK JA TO UWIELBIAM! Po prostu nie wiem jak to opisać tu, w komentarzu, ale bardzo bym chciała !!! Gdzieś już wcześniej napisałam, że mogłabym określić to wieeeloooma pozytywnymi słowami; no to lecimy:
    -Historia na pewno jest oryginalna, bo nie często czyta się o takich relacjach z przybranym bratem ;)
    - Z główną bohaterką można, moim zdaniem, się utożsamić (nwm, czy dobrze napisałam xD), bo nie jest ani za bardzo pyskata, ani zbyt nieśmiała i zbyt cicha ;3
    - Uważam, że to dobrze, że w jednym rozdziale zbyt wiele się nie dzieje, ponieważ wtedy akcja może się szybko znudzić :)
    - Jak dla mnie plusem jest różnica wieku bohaterów, no bo ej! Potrzeba cudu, żeby trafić na takiego Lou w swoim wieku ;D
    - Przede wszystkim to nie jest jakaś historyjka szczęśliwie zakochanej księżniczki, bo szczerze mówiąc to już sram takimi "hepi opowiadaniami" ;P
    - Pomysł jest super!!!
    - To fajnie, że w kręgu znajomych Ronnie jest np taki Luke, bo o takim wkurzonym (lub zazdrosnym) Tommo fajnie sie czyta :*
    Boże, naprawde nie wiem co jeszcze napisać :C Ale tak bardzo chce jeszcze podopisywać jakieś rzeczy : 0 ;* :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz :) Bardzo poprawił mi humor <3

      Usuń
  6. Tommo pewnie myślał że dla niego przyjechała XD
    Ale niech ona się odkocha czy coś :(
    Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję będzie coś z perspektywy Lou! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejjj cudowny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny ! ♥ Czekam na kolejny ! ♥♥♥ xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochaam po prostu każdy rozdział jest świetny, KAŻDY!
    Nie mogę się doczekać kolejnego xx

    OdpowiedzUsuń
  10. wow, świetny. <3 Jestem na 100% pewna że Lou nadal kocha Ronnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest świetne i mam nadzieję, że się wszystko jakoś ułoży! Życzę weny i szybciej dodawanych rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  12. Nudne? No proszę cię... Jest super! Czekam na następny <3333
    Mandarynka ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. oh dużo Lou na to czekam:D i w końcu by wyjasnił to wszystko co zrobil ,wiem ze z czasem będziesz to wyjaśniać ale ciekawi mnie to wszystko :D :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Rzeczywiście trochę brakuje mi Louis'a, ale jakoś przetrwam skoro za niedługo się pojawi :)
    To, że ten i poprzedni rozdział były nudne to kompletna bzdura!!! Były świetna, jak wszystkie które wymyślasz :D
    W każdym razie mi się one bardzo podobały ^^
    Czuję, że jednak Louis pomoże spełnić Ronnie tę listę :D
    A no i jeszcze jedno... bardzo się cieszę, że pojawił się w tym rozdziale choć na chwilę jako taki bardziej...miły? Tak, to chyba to :)
    Chciałabym, aby się pogodzili, ale Eleanor zniknęła z ich życia raz na zawsze :P
    Co do Luke'a to trochę zdążyłam go polubić, więc mógłby zostać jako przyjaciel Veronici =)
    Poza tym zazdrosny Lou jest uroczy XD
    Już nie mogę się doczekać następnego :*
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział nie był nudny :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń