Po
dwugodzinnej rozmowie telefonicznej z Lydią dziewczyna w dobrym humorze zeszła
na śniadanie. Amanda podała jej talerz z jajecznicą i wróciła do kuchni. Ronnie
za szczególnie nie była głodna ale nie chciała robić przykrości gosposi.
-Cześć.-
Do jadalni wszedł zaspany Louis. Przeczesał palcami włosy i usiadł na swoim
stałym miejscu.
-Hej.-
Wymamrotała Veronica dając znak, że nie ma ochoty wdawać się w dalszą rozmowę.
-Coś się
stało?- Zapytał nalewając herbatę do szklanki.
-Nie, po
prostu przyzwyczaiłam się już do jedzenia posiłków sama.- Zrobiła ostatni kęs i
po podziękowaniu gosposi wstała od stołu nie zważając na wołania Tomlinsona.
Skierowała się prosto do jego pokoju. Otworzyła tą wielką szafę i wybrała
ciemne rurki, białą bluzkę i szarą bluzę. Położyła to wszystko na łóżku i z
powrotem zeszła na dół.
-Ciuchy na
randkę masz w pokoju. Ja wychodzę.
-Co?
Gdzie?
-Nie wiem,
ale nie mam zamiaru kolejny dzień przesiedzieć w domu.
Ten
wyjątkowo ciepły dzień pobudził Ronnie do życia. Była pewna, że jeszcze jedna
doba spędzona w domu, a by zwariowała. Nadal jednak nie znała Londynu tak
bardzo i nie wiedziała gdzie ma iść. Po opuszczeniu posesji skierowała się w
prawo i po prostu szła przed siebie.
Było jej
trochę głupią za to, że tak potraktowała Louisa, ale uprzedzała go, że nie jest
taka jak myśli.
Z drugiego
końca ulicy szedł chłopak. Tak bardzo pochłonięty rozmową telefoniczną, że nie
zwracał uwagi na otoczenie. Chwycił komórkę w celu rozłączenia się i nie
zauważył idącej panienki Blaise. Skutkiem tego oboje wpadli na siebie lądując
na ziemi.
-Boże
przepraszam, nie zauważyłem Cię i… Ronnie?- Dziewczyna podniosła głowę masując
jej tył, a na jej ustach wymalował się uśmiech.
-Harry!
-Co ty tu
robisz?
-Co ty tu
robisz?- Zapytali w tym samym momencie głośno się śmiejąc.
-Louis
szykuję się na randkę nie chcę mu przeszkadzać.
-Szedłem
akurat do was, ale skoro jest zajęty to może ty pójdziesz ze mną na piwo?
-Z chęcią.
Styles jak
na dżentelmena przystało pomógł Veronice wstać i razem ramię w ramię ruszyli w
stronę baru co chwile śmiejąc się z wypowiedzi, któregoś z nich. Czuli się przy
sobie bardzo swobodnie i choć znali się mało śmiało mogli rozmawiać na
wszystkie tematy.
W tym
samym czasie Louis biegał po całym domu przygotowując się. Miał jeszcze dużo
czasu do spotkania z piękną Eleanor, ale chciał, żeby wszystko wyszło jak
najlepiej. W między czasie martwił się o swoją siostrę. Wiedział, że nie zna
jeszcze tego miasta i bardzo łatwo może się zgubić. Próbował się do niej
dodzwonić, ale gdy za 10 razem zorientował się, że jej telefon dzwoni w jej
sypialni odpuścił.
Wbiegł do
łazienki i zakręcił wodę, która lała się już od 15 minut. Zdjął z siebie ciuchy
i powoli zanurzył się w gorącej wodzie. Teraz mógł w spokoju o wszystkim
myśleć.
Gdy
dowiedział, że córka Jamesa ma przyjechać cieszył się i to bardzo. Zawsze
chciał mieć rodzeństwo, ale teraz dopiero zrozumiał jakie to wszystko jest
skomplikowane. Przecież oni się nawet nie znają. Wszystko musza zacząć od nowa.
Był bardzo wdzięczny Ronnie za to, że pomaga mu z El, ale wczoraj wyczuł coś
jeszcze. Coś czego wcześniej nie czuł od żadnej dziewczyny.
Troskę?
*
-Harry
przestań! To na mnie nie działa.- Zaśmiała się odgarniając za ucho pojedynczy
kosmyk swoich włosów.
-Jeszcze
zobaczymy.- Schylił głowę i ponownie ją podniósł znów uśmiechając się tak
czarująco.- A ten?
-Nie nadal
nic.- Siedzieli w barze już drugą godzinę i dokańczali po trzecim piwie. Ich
śmiechy było słychać wszędzie.
-Jak? On
na każdą dziewczynę działa.
-Ale na
mnie nie.- Przygryzła wnętrze policzka i znów zerknęła na chłopaka. Był tak
bardzo idealny. Jego ciemne loki, zielone oczy i uśmiech z dwoma dołeczkami.
-Czemu mi
się tak przyglądasz?- Nachylił się jeszcze bardziej, zmniejszając odległość
między nimi.
-Uwielbiam
Twoje dołeczki.- Powiedziała nie zastanawiając się nad słowami wychodzącymi z
jej ust. W konsekwencji na jej policzkach pojawiły się czerwone plamy.
-A ja
uwielbiam jak się rumienisz.
Oboje się
zaśmiali i dokończyli swoje piwa.
-To co
teraz?- Zapytała Ronnie lekko już pijana.
-Jedziemy
do mnie? Chyba nie chcesz, żeby Louis zobaczył Cię w takim stanie? Zabiłby nas
oboje.- Veronica zachichotała i zgodnie przytaknęła głową. Harry zapłacił za
alkohol i taksówką pojechali do jego mieszkania. Dziewczyna patrząc na zegarek
zobaczyła, że Tomlinson już od godziny jest na randce i pewnie znakomicie się
bawi.
-Veronica?
Halo? Wysiadamy.- Chłopak pomachał jej przed twarzą ręką i delikatnie się
uśmiechnął. Dziewczyna wysiadła z pojazdu i lekko się zachwiała.
-Widzę, że
ktoś tu za dużo wypił.- Wyśpiewał i pomógł swojej przyjaciółce dojść do jego
domku.
Posadził
ją na kanapie w salonie, a sam skierował się do kuchni po butelkę wina i dwa
kieliszki. Wlał tam ciecz i podał jeden Ronnie, a drugi wziął do swojej ręki.
-No to na
zdrowie!- Wypili do dna, a Styles na nowo rozlał wino.
Dwie
butelki wina później.
Oboje
Siedzieli na kanapie, oparci o siebie. Hazza co chwile podśpiewywał jakieś
nieznane nikomu piosenki czkając przy tym, a Veronica dmuchała w butelkę udając,
że to jej instrument. Oboje mocno pijani nie mieli siły nawet podnieść się z
łóżka.
Nagle ich
beztroski spokój przerwał dzwonek telefonu Stylesa. Wyjął ze swojej kieszeni
czarnego iphone5 i odblokował go.
-Halo?-
Zapytał starając się zachować chociaż odcień jego normalnego głosu.
-Ronnie?-
Spojrzał na dziewczynę, która teraz uważnie mu się przyglądała zagryzając
wargę.- Nie, nie widziałem jej.
-Ja
pijany? To chyba mnie nie znasz stary.- Zaśmiał się.- A jak randka?
-Dobra
okej rozumiem. Jasne zadzwonię. Narka.
Rozłączył
się i jego telefon powrócił na poprzednie miejsce.
-Dzw-dzwonił
L-lou.- Harry nie mógł poskładać razem wyrazów. Czkawka, która go nękała była
straszna.- Py-pytał czy wie-wiem gdzie je-jesteś, ale-ale za-zaprzeczyłem.
Chodźmy spa-spać.
Chwycił ją
w pasie i podtrzymując się nawzajem
ruszyli na piętro do sypialni loczka.
Blaise
przebrała się w koszulkę Hazzy i już po chwili leżała w łóżku obok niego. Objął
ją ręką w pasie i przyciągnął do swojego torsu. Nawiasem mówiąc nagiego torsu.
Chłopak
zaczął składać mokre pocałunki na jej szyi i obojczykach.
-Harry!
Jesteśmy pijani, przestań!- Odepchnęła go od siebie i przeturlała się na drugi
konie łóżka.
-Przepraszam…-
Wymruczał w jego mniemaniu seksownie, na co Ronnie zachichotała. Wiedziała, że
gdyby nie alkohol buzujący w jej żyłach dawno by była już w swoim pokoju w
wielkiej willi swojego ojca.- No chodź do mnie. Przytul się.
Nie
wiedziała co robi. Chciała po prostu poczuć kogoś bliskość. Bliskość Stylesa.
Przysunęła się do niego, a on zamknął ją w uścisku. Przejechała swoją dłonią po
jego umięśnionym- ale nie tak jak Louisa- torsie i w tym świetle dostrzegła
tatuaże okalające jego tors i ramiona.
Chciała im
się przyjrzeć, obejrzeć każdy po kolei niestety sen porwał ją i zabrał do
krainy Morfeusza.
Ból
rozrywający jej głowę był nie do opisania. Fragmenty wspomnień z wczorajszego
dnia i wieczoru przelatywały przez jej umysł. Zebrała resztki swoich sił i
otworzyła zaspane powieki. Światło wdzierające się przez okno niemiłosiernie
raziło jej oczy. Z jej ust wydobył się jęk gdy zobaczyła głowę Harrego na jej
brzuchu.
-Ej,
Styles.- Wychrypiała i w tamtej chwili zapragnęła szklanki zimnej wody.- Wstawaj.-
Nic, zero reakcji. Lekko szturchnęła dłonią jego głowę, ale nawet to nic nie
dało. Pozbawiona nadziei nachyliła się nad nim bardziej i jak najseksowniej
umiała wymruczała:
-Hazzuś.-
I przygryzła płatek jego ucha. Pogratulowała sobie w myślach gdy usłyszała
ciche mruknięcie loczka, a po chwili zobaczyła te hipnotyzującą zieleń.
-Taką
pobudkę to ja chciałbym mieć codziennie.- Posłała mu uśmiech i po wstaniu z
łóżka ruszyła prosto do łazienki. Ogarnęła swój wygląd jak tylko umiała, a na
siebie włożyła jakieś dresy chłopaka i jego bluzkę.
Zeszła na
dół, a jej nogi same skierowały się w stronę kuchni. Usiadła na wysokim krześle
przy blacie i zajadała się naleśnikami, które podał jej lokowaty.
-Pożyczyłam
sobie Twoje ciuchy.- Oznajmiła przeżuwając kolejny kęs pysznego jedzenia.
Chłopak tylko przytaknął lekko zamyślany.- Coś się stało?- Zapytała oblizując
swoje usta i mrużąc podejrzliwie oczy.
-Nie nic.
Zjedz, a ja Cię odwiozę.
-Yhym.
Przez całą
drogę do domu Ronnie była strasznie nie obecna. Cały czas unikała wzroku
Harrego, a sama swój kierowała na krajobraz za oknem. Jej głowa nadal
niemiłosiernie ją bolała.
Gdy
dojechali pod wille pożegnała się ze Stylesem buziakiem w policzek i szybko
opuściła auto. Bała się spotkania z Louisem i tego, że zacznie opowiadać jej o
tej jego wymarzonej i najcudowniejszej randce.
Stanęła
przed drzwiami i niepewnie zapukała. Nie minęła nawet minuta, a uśmiechnięty
Steve stanął przed nią.
-Dzień
dobry panienko Blaise.
-Witaj
Steve.- Pomachała mu i wyminęła wchodząc głębiej w tył. Przygryzła wargę i
rozejrzała się. Nigdzie go nie było. Jak najciszej i najbardziej niezauważalnie
wymknęła się do swojego pokoju. Pełna nadziei zatrzasnęła za sobą drzwi i
oparła się o nie.
-Cholera.-
Wymamrotała gdy ujrzała siedzącego na jej łóżku Tomlinsona. Zacisnął szczękę i
gwałtownie się podniósł, skracając przestrzeń między nimi.
-Właśnie
Ronnie cholera! Gdzieś ty była całą noc? Wiesz, że ja tu od zmysłów
odchodziłem?! Martwiłem się o Ciebie. Przez Ciebie zawaliłem randkę!
-Co? Że to
niby moja wina? Co ja niby takiego zrobiłam, co? Chciałam się tylko zabawić.
Nie tylko Tobie to wolno!- Krzyknęła również podchodząc do niego. Nie bała się
już również spojrzeć w przepełnione gniewem oczy chłopaka. Była wściekła na
niego, że całą winę złej randki zwala na nią.
-Przez
Ciebie.- Wskazał na nią palcem.- Cały czas siedziałem nieobecny, nie słuchałem
tego co do mnie mówiła bo cały czas myślałem o Tobie! Kurwa, Ronnie tak
cholernie się martwiłem!
-Kazał Ci
ktoś? Dla Twojej wiadomości byłam bezpieczna. Byłam cały czas z Harrym.-
Wysyczała te słowa przez zaciśnięte zęby, a oczy Lou momentalnie pociemniały.
-Zabiję
go, przysięgam, że go zabiję. Przecież do niego dzwoniłem. Dzwoniłem i pytałem,
cholera. Ty też się upiłaś?
-C-co?
-Rozmawiałem
z nim Ronnie, słyszałem, że jest pijany. Ty też byłaś?!- Spojrzał na nią
groźnie, a ona zwilżyła usta językiem.- Odpowiedz!
-Tak była
pijana dlatego nie wróciłam do domu!
-I co
pewnie po tym jak się rozłączył to poszliście się pieprzyć?!- Czas dla
siedemnastolatki stanął. Próbowała wmówić sobie, że on tego nie powiedział, że
Louis Tomlinson jej brat nie wypowiedział tych słów. A jednak.
-Co ty
mówisz? Nie myślisz tak prawda?
-Zrobił Ci
dobrze kiedy ja się martwiłem, tak? Śmialiście się, że naiwny Lou zamartwiał
się na śmierć i o mało nie poszedł na policję.- Oczy Veronic przesłoniła
mgiełka.- No powiedz! Pieprzył Cię?! Dobrze Ci było?
-Lou
proszę Cię…- Wyjąkała ledwo powstrzymując się od płaczu.
-Myślałam,
że się tak nie zachowasz, że nie rzucisz się na niego jak te wszystkie dziwki,
ale ty jesteś taka sama.- Ten jeden moment. Dosłownie sekunda, a ręka
dziewczyny mocno walnęła w policzek chłopaka. Nie przejmowała się już niczym,
łzy swobodnie spływały jej po policzku.
-Nie
przespałam się z nim rozumiesz?! Dla Twojej wiadomości pocieszał mnie. Gdybyś
nie zauważył od kilku dni olewałeś mnie, a jedynym tematem, na który ze mną
rozmawiałeś to Eleanor! I powtórzę jeszcze raz: Harry mnie nawet nie dotknął, a
ty nie masz prawa nazywać mnie dziwką!-
Tomlinson stał uważnie obserwując każdy ruch dziewczyny i analizując jej słowa.
-A teraz
wyjdź.
-Ron…
-Nie Lou,
wyjdź.- Otworzyła przed nim drzwi, a on posłusznie opuścił pokój. Nie czekając
dłużej rzuciła się na łóżko w ręce chwytając telefon i wybierając numer do
jedynej zaufanej osoby.
-Lydia?-
Zapytała, a słone łzy dostały się do jej buzi.- Zabierz mnie stąd… proszę.
FOREVER TRUE LOVE,
No to kolejny rozdział za nami :) Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod rozdziałami <3 Ale mam do Was prośbę widzę, że mojego bloga czyta więcej osób i proszę, żeby każdy zostawił po sobie choć krótki komentarz. Chciałabym wiedzieć czy podoba Wam się moje opowiadanie.
Nici chodzi Ci o to zdjęcie?
Hej!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowo powstały spis opowiadań o One Direction. Zachęcam do wpisywania się. Liczę na ciebie.
Pozdrawiam i przepraszam za spam.
spis-blogow-1d.blogspot.com
Zostałaś dodana. Przypominam o podaniu adresu.
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
oooo Boże!!!!! kocham to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńLou, nagrabiłeś sobie!
OdpowiedzUsuńI nie to zdjęcie, to drugie :)
Oamamoamoamo masz przepiękny sposób pisania . Mogę ci tylko pozazdrościć , a co do rozdziału
OdpowiedzUsuń- Genialny
-Perfekcyjny
-Fenomenalny !
Przepraszam za spam ♥♥♥
http://livenothingisspeciallysuitable.blogspot.com/
Harry ma coraz więcej kłopotów .
Czy pobicie dziewczyny to nie jest już przesada ?
Czy gdy na drodze spotka adwokata i jego piękną córkę , zmieni swoje zachowanie
Co skrywa Chanel ?
Zapraszam Zayn/Harry
Hej, dziękuje :) Na pewno do ciebie wpadne :)
UsuńTo jest świetne. *.* .... Kocham.
OdpowiedzUsuństrong-fanfiction-polska.blogspot.com
O Boże ostatnia scenka wzbudziła we mnie takie emocje
OdpowiedzUsuńWow *.* , czekam nn rozdział <3
Kocham to w jaki sposób piszesz