Louis był dziwny. Chociaż może to za delikatne określenie? Tak, więc Louis był bardzo dziwny.
Od naszej rozmowy kilka dni temu jest
nieobecny, tak jakby zapomniał, że jutro wyjeżdżam. Nie siedział z nami na śniadaniach.
Nawet nie wiem czy bywał o tej porze w domu. Jak już był na obiedzie to całkiem
zamyślony. Wieczorami nie przychodził wspólnie poleżeć tak jak zwykle. Nie
mówił mi dobranoc, ani nie obdarowywał mojego czoła pocałunkiem. Odbierał tylko
jakieś dziwne telefony i stale esemesował. Choć może popadłam już w paranoję.
Tego dnia obudziłam się stosunkowo wcześnie.
I może to, dlatego, że wielka postać ludzka znalazła się w moim łóżku.
-Hej, Ronnie!- Uradowany Styles
cmoknął mnie w policzek. Za nim stali: Niall, Liam i Zayn.
-Um, cześć.- Odgarnęłam z twarzy
posklejane włosy.- Co was do mnie sprowadza?
-Zaraz się dowiesz.- Klasnął w dłonie
i dał mi więcej przestrzeni osobistej wracając z powrotem do pozycji stojącej.
Już miałam pytać, gdzie pojawia się Lou, ale w tej samej chwili drzwi się
otworzyły i stanął w nich szatyn z kobietą o fioletowych włosach.
-Ronnie to Louise, moja kuzynka i
jednocześnie najlepsze stylistka w Londynie.- Wytłumaczył Liam.
-Och nie przesadzaj, Li.- Uśmiechnęła
się do niego przyjaźnie. Tomlinosn wskazał gestem, aby usiadła na krześle, a
kufry, których wcześniej nie zauważyłam, postawił na mojej toaletce.
Cała szóstka zaczęła mi się dziwnie
przyglądać i to serio było przerażające.
-Myślę, że John.- Odezwał się Niall,
a ja za cholerę nie wiedziałam, o co mu chodzi.
-Nie, myślę, że bardziej Connor.
Wiesz, tak młodzieżowo.- Przeniosłam wzrok na Zayna.
-Mi tam się podoba George.-
Stwierdził Liam opierając się o biurko.
-Jakieś wyjaśnienia?- Zapytałam.
-Dziś Twój wielki dzień, Ron.- Zaczął
Harry.- Z pięknej dziewczyny zamienisz się w aroganckiego łamacza serc. Trzeba
wybrać Ci należyte imię.- I wszystko jasne.
-Lou zrobi Cię na przystojniaka.-
Obiecał Louis.
I tak skończyłam na krześle z
tymczasową peruką na głowie, toną dziwnego makijażu na twarzy i w ciuchach
swojego brata. Kobieta nadal pracowała nad moim nowym wyglądem, a chłopcy
leżeli na łóżku rozmawiając o ostatnim meczu Liverpoolu z Arsenalem, zawzięcie
wszystko komentując. Podzielili się na dwie grupy: Liam, Niall i Zayn będący za
Arsenalem i Harry z Tommo będący za Liverpoolem.
Jęknęłam, kiedy Louise trochę za
mocno szarpnęła za moje włosy.
Wiem, że Tomlinson robił to wszystko
dla mnie i jestem niemal pewna, że jego zachowanie przez ostatnie dni było
spowodowane właśnie załatwianiem stylistki i tak dalej, to i tak wolałabym
ostatni dzień tu spędzić z nim sam na sam. Moglibyśmy obejrzeć jakiś film i
trochę się poprzytulać, i tak wiem, straszna egoistka ze mnie, ale naprawdę nie
mam ochoty zmarnować tak cennego czasu.
Nie dłużej jak godzinę później Louise
zakończyła swoją pracę stawiając mnie przed lustrem. Nie zobaczyłam tam już nic
ze starej Ronnie. Był tylko jakiś chłopak o czarnych włosach, brązowych oczach
i uwydatnionych kościach policzkowych. I hej, zdecydowanie byłam przystojna.
-Kawał dobrej roboty, Lou.- Pochwalił
ją Harry klepiąc jej ramię.- To co, idziemy w miasto?
Wszyscy pokiwali głowami, więc każdy
zaczął się zbierać. Moja stylistka powiedziała, że musi wracać do córki, dlatego
opuściła nas wcześniej.
Narzuciłam na siebie jeszcze bluzę i
wyszłam z pokoju za czwórką przyjaciół. Odwróciłam się widząc, że mój chłopak
nadal stoi w miejscu.
-Nie idziesz?
-Dojdę do was potem, ok? Muszę coś
załatwić.- Pocałował mnie przelotnie w usta i zniknął za drzwiami swojego
pokoju. Wzruszyłam ramionami trochę zawiedziona, ale dołączyłam do reszty.
Założyłam trampki i ze sztucznym uśmiechem, wyszłam na świeże powietrze.
Długo szukaliśmy mojej ofiary. Cały
czas marudziłam, że musi być to ktoś wyjątkowy, dlatego zostałam sama z
loczkiem, ponieważ reszta znudziła się tym. A tak między nami, widziałam jak
Zayn cieszy się po kryjomu, ponieważ mógł wcześniej spotkać się z Perrie. Oboje
byli tacy uroczy. Tak, więc stwierdzili, że mamy to nagrać, a oni obejrzą to
później.
Chodziliśmy ulicami miasta czasami
będąc po dwa razy w tym samym miejscy, ale dopiero w parku znalazłam
odpowiednią osobę. Seksowny blondyn z wytatuowaną ręką, obejmujący rudowłosą
piękność. Zupełne przeciwieństwa. On, taki niegrzeczny chłopiec, a ona niewinna
dziewczynka, bezgranicznie i ślepo mu ufająca. Była pewna, że mężczyzna jej nie
skrzywdzi, dlatego będzie to jeszcze ciekawsze. I nie, nie wybrałam tej pary ze
względu na to, że przypominali mnie i Lou. Wskazałam na nich palcem, a Styles
uśmiechnął się szeroko.
Podeszłam do nich i zaczęłam
przedstawienie, kątem oka widząc jak Haz zwija się ze śmiechu. Dziewczyna
patrzyła na to wszystko zszokowana, a jej usta były szeroko otwarte. A jeszcze
jak zwróciłam się do mężczyzny Nick już zupełnie zgłupiała. Nie codziennie
dowiadujesz się, że osoba, z którą się umawiasz jest gejem i z premedytacją Cię
okłamuję. Walnęła go w twarz i odeszła
mimo jego nawoływania. Ja też szybko się zmyłam nie chcąc się narazić na gniew
„Nicholasa”. I miałam tylko malutkie poczucie winy.
-To jak? Teraz kawa?- Zapytał mnie Curly,
kiedy odeszliśmy już na bezpieczną odległość. Nie mogliśmy przewidzieć czy on
nie okaże się psycholem. Mógł nas zacząć gonić, czy coś.
-Może być, ale najpierw zadzwonię do
Louisa. Miał do nas dołączyć.- Wyjęłam z kieszeni komórkę i wykręciłam numer
chłopaka. Jeden sygnał, drugi, trzeci i nic. Miałam złe przeczucia, mogło się
przecież coś stać. Styles zauważył moją minę i szybko zareagował.
-Może nie słyszy? Wiesz jaki on jest.
Wiecznie zakręcony.- Zaśmiał się, ale czułam jakby było to wymuszone.- Napisz
mu wiadomość gdzie będziemy. Jak tylko odczyta, przyjedzie do nas.- Skinęłam
głową i zrobiłam jak powiedział. Po wszystkim schowałam telefon z powrotem na
jego miejsce i zaczęłam iść za towarzyszem.
-Tak w ogóle to świetnie Ci poszło z
tym gościem.- Zaczął.- Nie zrobiłbym tego lepiej.
-Zastanowię się nad karierą aktorki.
Wyślę papiery na inny uniwerek i za kilka lat zobaczycie mnie na wielkim
ekranie.- Zaśmiał się, ale na koniec zmieniło się to w jęk bólu.- Wszystko w
porządku?- Zapytałam zmartwiona.
-Uh, tak. Coś mnie ukuło.- Zatrzymał
się na chwil, by złapać się za brzuch.- Chyba już. Możemy iść dalej.
-Jesteś pewien?- Przyjrzałam mu się z
troską.
-Ta- uh nie.- Jęknął znowu zginając
się w pół. Położyłam rękę na jego plecach, a drugą zgarnęłam niesforne loki z
twarzy.
-Nie wyglądasz najlepiej.
-Dzięki, każdy chcę to usłyszeć.-
Próbował się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego grymas.
-Choć, ktoś musi Cię zbadać.
-Nie!- Zaprotestował szybko, co nie
skończyło się dobrze. Jeszcze mocniej oplótł swój brzuch.- Boję się lekarzy i
wszystkiego co z nimi związane. Zabierz mnie do was. Amanda mi coś przygotuje,
jej herbata ziołowa czyni cuda.
-Jesteś pewien?- Pokiwał głową, a ja
nie miałam wyjścia. Musiałam się zgodzić.
Zamówiłam taksówkę, która już po
dziesięciu minutach przyjechała. Podałam kierowcy adres i pomogłam loczkowi
wejść do środka. Ułożył się skulony wydając dźwięki bólu.
Siwawy mężczyzna za kółkiem, co jakiś
czas dziwnie spoglądał na nas w lusterku, gdy nadal będąc przebraną za chłopaka
mówiłam w rodzaju żeńskim, a Harry nazywał mnie Ronnie. Jego mina była zabawna.
Gdyby nie to, że Haz cierpiał, moglibyśmy nabrać także jego.
Wysadził nas pod samym domem. Wzięłam
Stylesa pod rękę i sprawnie przeprowadziłam go przez ogród prosto do środka.
-Pójdę znaleźć Amy, a ty tu zostań.-
Położyłam go na kanapie w salonie i od razu skierowałam się do kuchni. Ale tam
nie było po gosposi śladu. Zajrzałam jeszcze do małego pokoiku gdzie zazwyczaj
przesiaduję, gdy ma chwilę wolnego, ale tam też było pusto. To było naprawdę
dziwne, był środek tygodnia, a dom stał całkiem pusty. Nawet kamerdyner nie
stał przy drzwiach. A ojca i Sam nie miałam, co szukać, oboje byli w pracy.
Wróciłam do dużego pokoju, gdzie na
sofie chłopak zwijał się z bólu. Podeszłam do niego i delikatnie przejechałam
ręką po jego czole. Spływały po nim małe kropelki zimnego potu.
-Nie mogę jej znaleźć. Zobaczę na
górze może Louis nadal tam jest.- Skinął głową mocno zaciskając oczy.
Weszłam po schodach, najpierw
sprawdzając swój pokój i łazienkę, które były po drodze do sypialni
Tomlinsona. W żadnym z pomieszczeń nie
znalazłam Lou. Poszłam do końca korytarza, gdzie znajdowały się drzwi do jego
oazy. Uchyliłam je i wetknęłam głowę do środka.
Nie wiem czy umarłam naprawdę, czy
może to się stało tylko w mojej głowie. Nie wiem czy możliwe, że pękło mi
serce, nie wiem nawet czy to, co widziałam było prawdziwe, czy może po prostu
Styles mnie czymś zaraził. Możliwe, że wyobraźnia płatała mi figle, ale…
Ale ja na pewno widziałam Louisa,
który przypierał do ściany Eleanor będącą w samym staniku. I może to przez łzy,
które uniemożliwiały mi idealną widoczność, ale ja naprawdę byłam pewna, że oni
się całują. Brunetka mruknęła z aprobatą, a on docisnął swoje ciało bliżej jej.
I byłam pewna, że już umieram. I
byłam pewna, że moje serce kruszy się jak lód, a potem topi, żeby już nigdy się
nie odrodzić.
I myślę, że w tamtej chwili mogłam
umrzeć i byłoby to w porządku.
Moje usta wydostają szloch, przez co
tamta dwójka zamiera. Jak przez mgłę widzę triumfalny uśmiech dziewczyny i
przerażony wzrok chłopaka. Chyba coś do mnie mówił, ale ja tylko kręciłam głową
nie zdolna do niczego prócz gapienia się.
I chyba zrobił krok w moją stronę,
ale już niczego nie jestem pewna. Po prostu ruszyłam na dół nie oglądając się
ani razu za siebie. Czułam, jak co raz bardziej płaczę i uniemożliwia mi to
normalne oddychanie.
Wbiegłam do salonu jak oszalała, zdejmując
z głowy perukę, a Harry patrzył się na mnie z oczami o rozmiarze spodków.
Pokręciłam tylko głową by o nic nie pytał, ale jestem pewna, że domyślił się wszystkiego,
kiedy dogonił mnie On. Jestem pewna,
że zaczął rozumieć, kiedy za Nim,
wpadła Ona, zakładając przez głowę Jego koszulkę.
Zamknęłam oczy słysząc jak wołał moje
imię, ale dla mnie jakby czas stanął.
Ostatni raz patrzę na loczka i
wybiegam z domu.
Ostatni raz czuję jak jego wzrok
wypala we mnie dziurę.
Nie jestem pewna ile biegłam. Może
minutę, dwie, dziesięć? Kiedy się zatrzymałam koło ławki byłam pozbawiona tchu.
Wszystko bolało mnie z nadmiaru wysiłku i powoli zaczynałam się dusić. Jakby
złapała mnie astma, której nigdy nie miałam. I było to w porządku, bo tego dnia
działy się rzeczy, które wydawały się niemożliwe.
Usiadłam na drewnianej powierzchni
nadal zalana łzami, które pewnie pomieszały się z całym makijażem, ale nie było
to ważne.
I pewnie właśnie znikałam, bo czułam
się jak rozgnieciony robak to, to też było w porządku. I myślę, że uczucie
wbijania się milionów kawałków szkła w skórę też było okay. Choć może były to małe
noże, sztylety.
I to naprawdę było dobre.
Ból powoli mnie rozsadzał i pierwszy
raz zaczęłam wierzyć w to, że można umrzeć przez złamane serce…
Ale tak jak mówiłam to dzień rzeczy
niemożliwych, więc czułam jakbym miała skoczyć z dziesięcio piętrowca i zamiast
spaść, uniosłabym się do góry. Jakbym miała wejść pod wodę i zamiast utopić
się, pływałabym jak ryba.
I byłoby to w porządku tak długo
jakbym czuła się wolna.
Moje myśli były jedną plątaniną.
Jakby ktoś wszedł do mojej głowy i urządził tam dyskotekę i… i może tak miało
być?
Odchyliłam się do tyłu, by nabrać
więcej powietrza. Rozejrzałam się wkoło nie poznając niczego. Wszystko było
obce. Każde drzewo, ławka, kwiat, budynek. I choć miałam doskonały widok na Big
Bena w oddali to jego też nie poznawałam.
Wszystko było takie inne i… zimne?
Szare i ponure. Jakby tęcza stała się zła, pojawiła się na niebie i potem
zniknęła zabierając ze sobą każdy kolor.
I może tak miało być.
Zorientowałam się, że już nie płaczę.
Zabrakło mi łez. Poczułam pustkę, ale nie tylko ze względu na tę słoną ciecz.
Poczułam się cała pusta. Pusta w środku. Nie miałam już serca. A bez niego
byłam nikim.
Zaśmiałam się dostrzegając
paradoksalny sposób uleczenia mnie.
Zakochując się w Louise oddałam mu
kawałek swojego serca. Moje umarło, zniszczyło się, zmieniło w drobny mak. Ale
kawałek, który ma Lou nadal żyję.
Więc uratować mnie mogła tylko osoba,
która zabiła mnie duchowo.
I w tamtej chwili już wiedziałam, że
nie chcę być uratowana.
Chciałam wiedzieć tylko jedno, dlaczego?
Zrobiłam coś, żeby sobie na to zasłużyć? Przecież jeszcze wczoraj mówił, że
mnie kocha.
Boże, mówię jak zakochana smarkula,
która załamała się po pierwszym związku, który według niej był na całe życie.
Ale dla mnie to była tragedia. Mój mały duży koniec świata.
I możliwe, że wiedziałam, że to
prędzej czy później się skończy, ale nie wiedziałam, że w taki sposób.
Otarłam brudne policzki w koszulkę, i
pociągnęłam nosem. Byłam żałosna, naprawdę żałosna.
Kiedy zaczęło robić się zimno, słońce
powoli już zachodziło. Gęsia skórka pojawiła się na moim ciele, chociaż ramiona
otulała mi bluza.
Wyjęłam z kieszeni telefon, który
wcześniej wyciszyłam. 78 nieodebranych połączeń i 34 wiadomości od Louisa, i 44
nieodebrane, i 15 wiadomości od Harry’ego. Zaśmiałam się ponuro, wydzwaniali do
mnie jakbym co najmniej zniknęła na tydzień, a mnie nie było jedynie…
spojrzałam na zegarek… pięć godzin.
Zaczynało się naprawdę ściemniać, a
ja nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Oczywistym było, że nie chciałam wracać
do domu. Zayn, Liam i Niall byli moim przyjaciółmi, ale wiem, że zadzwoniliby
do cholernego Tomlinsona, a Harry? Schowałby mnie w tajemnicy, ale nie dał
zasnąć dopóki nie opowiedziałabym mu wszystkiego. Perrie znałam mało i nie
miałam bladego pojęcia gdzie mieszka, tym bardziej nie miałam jej numeru. Był
jeszcze Nath. On zawsze mnie ratował, ale nie chciałam słuchać bez przerwy: „a
nie mówiłem?”, albo „od początku wiedziałem, że to nie chłopak dla Ciebie”.
Potrzebowałam ciszy i spokoju, a nigdzie bym jej nie zaznała.
Wyczułam wibrację komórki, spojrzałam
na wyświetlacz dostrzegłam nieznany numer. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i
schowałam go głęboko do kieszeni.
Czując się jak bezdomna postanowiłam
wrócić jednak do ojca. I tak musiałabym iść tam jutro przed wylotem, a
konfrontacja z chłopakiem, czym stanie się wcześniej tym lepiej.
Zawsze mogłam zamknąć się w łazience
i umierać tam powoli. Z dala od innych.
2 rozdziały i epilog! I żeby było jasne. Tak będzie druga część <3 I jak podoba Wam się ten rozdział?
Przypominam o głosowaniu na blog miesiąca luty w ankiecie http://spis-blogow-1d.blogspot.com/p/blog-miesiaca.html
Kolejny rozdział powinien pojawić się na przełomie lutego i marca. Pozdrawiam Miśki xx
No ale czemu? Ugh! Ale będą razem, prawda? ;c
OdpowiedzUsuńXx
hahaha,ale fajnie :D niech Roms mu teraz nie wybacza,tylko w 2 części.A co? niech sobie nie myśli,że może dwie na raz posuwać :)
OdpowiedzUsuń''może dwie na raz posuwać'' rozwaliłaś/eś mnie, pozdro XD
UsuńLouis chuj :D
OdpowiedzUsuńsuper!!
OdpowiedzUsuńOMG tego sie nie spodziewala!
OdpowiedzUsuńAle z Louisa h**j
OMG... ale jaja...
OdpowiedzUsuńGłupi Lou. Co on sb myślał?! Taka wkurzona jestem.
Biedna Ronnie
onomon♥ czekałam z niecierpliwością na ten rozdział i co mogę powiedzieć.................hmm................że jest Zaje**sty ot co.Przy okazji zapraszam na nowy rozdział http://bring-me-to-happy-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak on mógł?!?! No błagam, kto tak robi. To straszne i nieludzkie, a on jest palantem . Głupi, głupi, głupi... Co on sobie w ogóle myślał?!? Ron nie powinna mu już wybaczać. Mógł pomyśleć co robi. Chociaż jak znam życie albo raczej romantyczne historyjki, to się okaże, że to wszystko jest jakaś wielka pomyłka i ona do niego wróci.
OdpowiedzUsuńciekawe jak się będzie kutas tłumaczył -,-
OdpowiedzUsuńjejciu, ale smutny rozdział, ale to czyni go wyjątkowym i pięknym ♥ już nie mogę sie doczekać nexta weny i buziole ;**
OdpowiedzUsuńCudo <3 Szkoda, że Louis tak zrobił ale mam nadzieje, że po między nim a Ronnie się ułoży <33333
OdpowiedzUsuńWow, jak to czytałam to mi serce tak waliło, jak nie wiem co :d Wtedy co Lou i El sie chcieli prawdopodobnie ten teges :D Suuper rozdział <3 °0°
OdpowiedzUsuńCoo. Co ten Lou. Ja myślałam, że on przygotuje jakąś kolacje na pożegnanie, a tu Elka. Strasznie podoba mi się rozdział i czekam na next. xx
OdpowiedzUsuńrozwaliłam Cię w pozytywnym tego słowa znaczeniu? :D
OdpowiedzUsuńtak :D Długo się z tego śmiałam :D
UsuńJak mogłas to zrobić?! Nigdy nie wybaczę tego Lou.
OdpowiedzUsuńrodział...smutny, gdy to czytalam to płakalam czekam na next
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny! Lou ty idioto! Jak mogł to zrobić Ron? Proszę napisz II cześć tego! :* @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńRozdział jest super! Twój blog jest najlepszy.
OdpowiedzUsuńhttp://welcomeinmystrangelife.blogspot.co.uk/ zapraszam na mój blog :)