"Tylko niebezpieczna miłość, jest tą najprawdziwszą... na całe życie."
To miał być ten dzień, ważny dzień,
na który zdecydowanie nie miałam ochoty. Pierwszy dzień nowej szkoły. Niby
chodziłam tam wcześniej, ale na korytarzu nie przebywało wielu uczniów, a ja
musiałam zmagać się tylko z jednym nauczycielem, którego bardzo lubiłam.
Wstałam już o 6, by jak najlepiej się
przygotować. Zajęcia zaczynały się o 8 i trwały do 14, a na nie miał zawiść
mnie tata. Chociaż nadal miałam szlaban i byłam trochę zła na niego, nasze
stosunki nie zmieniły się zbytnio. Natomiast, jeśli chodzi o Louisa… nie bywał
w domu od rana do wieczora, przychodził w nocy i chodził od razu spać. Więc nie
wiem czy nasz układ „zawieszenie broni” rzeczywiście funkcjonował, skoro nie
mogłam tego sprawdzić.
Spakowałam potrzebne książki i
zeszłam na dół, gdzie czekał już James. Wsiedliśmy do samochodu kilka minut
później dojeżdżając na miejsce.
Uczniowie już się zbierali, stali
albo na dziedzińcu, albo wchodzili/wychodzili ze szkoły. Wszyscy przebywali w
grupkach rozmawiając i śmiejąc się, a ja czułam się samotnie.
-Będzie dobrze.- Zapewnił, ale ja
tylko wysiadłam nie zwracając uwagi na jego słowa. Poprawiłam swoje ubranie i
poszłam w kierunku wejścia. Uśmiechnęłam się widząc stojącego przy nim Luke’a z
kolegami. Chłopak też mnie zauważył, powiedział coś do znajomych i podszedł do
mnie. Nie wiedziałam, z czego to wynikało, ale przytuliłam go na przywitanie
mocno zaciągając się jego wspaniałym zapachem.
-Hej.
-Hej.- Odpowiedziałam. Weszliśmy do
środka, a każdy patrzył na nas z zaciekawieniem.- O co im chodzi?- Szepnęłam by
tylko on mógł mnie usłyszeć.
-Jesteś nowa. Rzadko ktoś rozmawia z
nowymi.- Podeszliśmy pod klasę gdzie była już spora grupka osób. Luke trzymał
się bardziej na uboczy, a ja razem z nim nie mając nic przeciwko. Rozmawialiśmy
o naszych ostatnich dniach, opowiedziałam mu, że muszę mieszkać z Louisem, a
on, że jego dziadek zachorował. Kiedy zdzwonił dzwonek weszliśmy do Sali, a
Smith zaproponował, żebym z nim usiadła.
Lekcje mijały wolno, ale przyjemnie.
Różniły się od tych, które miałam w starej szkole i to prawie wszystkim, ale
przez to były wyjątkowe. Mili nauczyciele i ciekawsze przedmioty robią swoje.
Ostatnią lekcją było aktorstwo z
Josh’em w Sali z zabawnymi pufami. Usiadłam jak zwykle obok Luke’a i czekaliśmy
aż zjawi się nauczyciel.
-Witam klaso w nowym roku szkolnym.-
Uśmiechnął się siadając.- Na początek, kiedy jeszcze ktokolwiek mnie słucha
chciałbym ogłosić, że jutro odbędzie się pierwsza próba naszego przedstawienie
i każdy ma być o b o w i ą z k o w o.- Przeliterował ostatni wyraz.- No to
teraz cały regulamin i WSO*.
O 14 wychodziłam już ze szkolnego
budynku u boku Luke’a.
-Nadal masz karę?- Zapytał.
-W sumie to nie wiem. Tata nic nie
mówił, więc pewnie tak, a co?
-Myślałem, że gdzieś pójdziemy.-
Wydał się zakłopotany, na co się uśmiechnęłam.
-Nie chcę się narażać ojcu-
-Tak, wiem.
-Ale może chcesz przyjść do mnie?-
Dobrze mi się spędzało czas ze Smith’em, to chyba nic złego, że przyjaciele
odwiedzają się nawzajem. Przecież na tym to polega.
-No nie wiem. Mówiłaś, że teraz
mieszka z Tobą Louis, a on raczej nie przepada za mną.- Pomyślałam o tym jak
przez kilka dni nie widziałam Tomlinsona. Pokazywał się tylko późno wieczorem
lub wcześnie rano, nie było szans, żebyśmy się na niego natknęli.
-Nie będzie go.- Zapewniłam i
spojrzałam w stronę parkingu.- Tyler już jest, to jedziesz?- Chłopak uśmiechnął
się w odpowiedzi i poszliśmy w stronę auta.
***
-Serio? Brałeś w nich udział?-
Zapytałam z niedowierzeniem patrząc na Luke’a.
-Tylko raz, chciałem zobaczyć jak mi
pójdzie.- Weszliśmy do domu ojca i zajęliśmy się zdejmowaniem butów.
-I jak?
-Trzecie miejsce.- Uśmiechnął się
szeroko.- Może gdybym trochę poćwiczył.
-Przestań, to niebezpieczne.
Nielegalne wyścigi motocyklowe.- Pokręciłam głową w niedowierzeniu. Szliśmy w
stronę schodów, a ja odruchowo spojrzałam w stronę salonu. Zatrzymałam się
patrząc na siedzącą na kanapie postać.
-Wszystko w porządku?- Luke podążył
za moim wzrokiem.- Kto to?- Szepnął do mnie.
-Poczekaj na mnie w moim pokoju.
-Ale-
-Proszę.- Chłopak jeszcze raz rzucił
okiem na gościa w salonie i poszedł na górę. Weszłam do dużego pokoju opierając
się o ścianę, o którą oparty był regał z książkami.
-Harry.- Jego głowa z lokami
odkręciła się w moją stronę.
-Veronica.
-We własnej osobie.- Próbowałam
zażartować.- Myślałam, że będziesz się bardziej cieszyć z mojego widoku.-
Styles wstał i zbliżył się trochę do mnie.
-Co ty sobie myślałaś, Ronnie?
-Nie rozumiem.
-Żadnej wiadomości, żadnego telefonu,
nic kompletnie nic, przez tyle miesięcy.
-Harry…
-No, co? Co mi teraz powiesz?
Myślałem, że się przyjaźnimy. Nie wiedziałem, co się z Tobą dzieje, wiem co się
stało.- Ściszył głos.
-Chciałam się odciąć od tego
wszystkiego.
-Ode mnie też?
-Ja-
-Ronnie!- Spojrzałam w lewo i
zobaczyłam blond czuprynę biegnącą w moją stronę.
-Niall. Cześć.- Porwał mnie w swoje
ramiona. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo za nimi wszystkimi
tęskniłam. Za Liam’em, za Niall’em, Harrym i…
-A ja to, co?- Odezwał się za nami
Zayn. Odsunęłam się od Horana i poszłam przywitać się z Malikiem.
-Boże, tęskniłam za wami.
Kiedy już się uspokoiłam i opanowałam
emocje zobaczyłam, że w domu jest jeszcze Tomlinson i Payne. Usiedliśmy wszyscy
w salonie, a chłopcy zaczęli zalewać mnie falą pytań. Lou natomiast siedział
cicho i nie komentował. Nasz rozejm chyba naprawdę zaczął funkcjonować.
-Słyszałam, że pracujesz w sklepie
muzycznym?- Zagadałam do Hazzy.
-Tak, musisz koniecznie tam przyjść.
Ten sklep jest genialny i dostaniesz rabat.
-Ej ja nie dostałem.- Oburzył się
Niall, a my zaśmialiśmy się. Czułam się jak kiedyś, z nimi mogłam być sobą.
-A ty Zayn? Jak z Perrie?
-Bardzo dobrze, ale chyba nie tak jak
Liam z Sophie.
-W końcu do niej zagadałeś?- Ożywiłam
się.
-Może.- Na jego policzkach wyrósł
rumieniec.- Umówiłem się z nią na randkę w przyszłym tygodniu.
-To świetnie!- Powiedziałam
entuzjastycznie.
-Jeszcze tylko Niall musi nam
przedstawić swoją laskę.- Louis odezwał się pierwszy raz tego wieczora.
Spojrzałam na niego, ale on unikał mojego spojrzenia, za to wpatrywał się w
Horana bez mrugnięcia okiem.
-Mówiłem wam już milion razy, że nie.
-Czemu?- Zaciekawiłam się.
-Proszę Cię, Ronnie to banda
idiotów.- Popatrzyłam na czwórkę chłopaków, o których mówił blondyn.- Nie chcę,
żeby Cleo się ich przestraszyła.
-Cleo?- Ożywił się Harry.- Ta, Cleo?
-Co masz na myśli mówiąc ta Cleo?-
Zaczął Malik.
-O tym właśnie mówiłem.- Westchnął
Niall.- Ani słowa, Styles.- Wyciągnęłam się wygodniej na fotelu ziewając ze
zmęczenia. Oczy same mi się przymykały, ale nie chciałam zmarnować czasu na
spanie, kiedy po tylu miesiącach w końcu spotkałam się z przyjaciółmi.
-A, co z Tobą?- Zapytał Loczek.
-Co masz na myśli?- Zmarszczyłam
brwi.
-Twoje miłosne sprawy?- Coś w
okolicach serca zakuło mnie, a głowa samowolnie chciała odkręcić się w stronę
szatyna. Jednak nie zrobiła tego, powstrzymałam się ostatnią siłą woli.
-Nie wiem, o czym mówisz.-
Uśmiechnęłam się.
-No weź, Ronnie.- Zajęczał Malik.-
Musi być ktoś.
-Ktoś?- Grałam na czasie.
-No jakiś chłopak.- Wyjaśnił Liam.
-A ten, co tu z Tobą przyszedł?-
Zapytał Harry, a zdziwione twarze reszty zwróciły się w moją stronę. Luke.
Cholera zapomniałam o Luke’u.
-Przepraszam na chwilę.- Wstałam i
pobiegłam na górę jak najszybciej mogłam. Sama zaprosiłam tu Smitha, a potem
zachowałam się jak… suka. Zostawiłam go i świetnie bawiłam się w salonie, kiedy
on czekał na mnie nudząc się na śmierć.
Weszłam zdyszana do swojej sypialni,
która okazała się pusta. Zamknęłam za sobą drzwi i uderzyłam o nie głową.
-Jestem idiotką, skończoną idiotką.
Odwróciłam się z chęcią położenia się
i zaśnięcia by zapomnieć o tym koszmarnym dniu, ale biała kartka leżąca na
biurku przykuła moją uwagę.
Nie gniewaj się, że wyszedłem bez pożegnania, nie chciałem przeszkadzać.
-Nie przeszkadzałeś, głupku.-
Mruknęłam.
-Na pewno nie jest zły.- Odwróciłam
się widząc w drzwiach Louisa.
-Chcesz mi jeszcze bardziej dołożyć?
-Nie. Zawieszenie broni, nie
pamiętasz?- Zamknął drzwi, przeszedł przez pokój i usiadł na łóżku.
-Nie mam ochoty na wygłupy, Lou.
-Chciałem Cię pocieszyć. Od tego są
bracia.
-Po, co? Nawet nie lubiłeś Luke’a.-
Nie odpowiedział. Siedział cicho patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.
Bolała mnie głowa od całych dzisiejszych wrażeń, a wizyta Tomlinsona w niczym
mi nie pomagała.- Nie powinieneś wrócić do chłopaków?
-Zrozumieją.
-Więc jednak potrafisz mówić.
-Bardzo zabawne. Nigdy nie
powiedziałem, że go nie lubię.
-Ale tak się zachowywałeś. Nie wiem,
co tu robisz Louis, ale chciałabym się położyć.
-Jestem niemiły dla Ciebie – źle.
Jestem miły – jeszcze bardziej źle.- Wstał z łóżka i skierował się w stronę
drzwi. Zatrzymał się na chwilę jakby czekał aż coś powiem, a ja już wiedziałam,
o co chcę zapytać.
-Czemu, więc jesteś miły?
-Bo nauczyłem się, że jeśli coś się
kocha, trzeba pozwolić temu czemuś się zmieniać, a w najgorszej sytuacji
odejść.- Nie jestem pewna czy to on to powiedział. Nie widziałam wtedy jego
twarzy, bo był już na korytarzu, więc równie dobrze mógł być to mój wytwór wyobraźni.
Aaaaa!! Rozdział!!
OdpowiedzUsuńA więc, przechodząc do rzeczy.
Czy tylko ja myślę, że Louis dalej kocha Ro, a myślę tak po przeczytaniu ostatniej jego wypowiedzi i myślę, że ona sobie tego nie wymyśliła, tylko on to naprawdę powiedział.
Szkoda mi Luke 'a, ale sorry winnetou ... Taki mamy klimat. Lou kocha Ro, Ro kocha Lou. xD
Ten gif na końcu, taki zajebisty *-*
Niecierpliwie czekam na kolejny ;)
świetny , świetny rozdział tylko szkoda mi trochę luka tak mi się smutno zrobiło kiedy napisał ,że nie chce przeszkadzać :(
OdpowiedzUsuń"Bo nauczyłem się, że jeśli coś się kocha, trzeba pozwolić temu czemuś się zmieniać, a w najgorszej sytuacji odejść."
OdpowiedzUsuńCzyli że co? Louis dalej kocha Ronnie? Jak tak, to alleluje, hip hip hurra, odpalmy fajerwerki!!! A teraz na poważnie :D skoro jest w niej zakochany... (znaczy ja tak myślę :P) to o co chodziło z Eleanor? Ta cała akcja i dalsze skutki? :/ coś tu nie gra...
I nie wiem, czy to moja chora wyobraźnia, czy kobieca intuicja, ale wydaje mi się, że on specjalnie się tu wprowadził, żeby być blisko Ronnie. Żadne głupie rury w mieszkaniu mu nie pękły :)
No nic, zobaczymy co dalej. Już się nie mogę doczekać nexxxta =) :*
Pzdr. <3
Zapraszam też do mnie:
onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
A propo kom. na górze Eleanor. W poprzednim rozdziale James zdziwił się,gdy Ronnie powiedziała coś o rurach,ale akurat wszedł Lou i temat się urwał. Też wydaję mi się,że zrozumiał po tej rozłące co tak na prawdę czuje do Ro,a z Elką był chyba ttylko khym seks. Bardzo fajny rozdział czekanie opłacało się. Ale dla mnie za krótki. :D Nie nie chcę Cię urazić, znam to..Koniec roku poprawy itp. No nic jeszcze raz chcę powiedzieć,że super część i z niecierpliwieniem czekam na kolejną. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, tylko szkoda że taki króciutki no ale rozumiem Cię poprawianie ocen itp. :)
OdpowiedzUsuńGenialny *-* opłacało się tyle czekać :p Troszkę krótki, ale nie ważne xD ważne, że jest xD
OdpowiedzUsuńHihi mam ochotę komuś przywalić :) ale fajnie no błagam cię tak się nie robi ale swoją drogą świetnie budujesz napięcie co nie zmienia faktu że cię jednocześnie nienawidzę i kocham za to że wymyśliłaś coś tak cudownego a zarazem popierdo***ego i że nie przestajesz tego pisać <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzekam na twoją książkę :3
super :) czekam na next :*
OdpowiedzUsuńUuu...coś mi się wydaje, że Louis tak na prawdę kocha Ronnie. <3 Tylko dlaczego wtedy ją zdradził?
OdpowiedzUsuńRozdział świetny tylko troszeczkę krótki, ale rozumiem wakacje, barak weny. Jak Ron mogła zapomnieć o Luku? xD
Życzę weny i czekam na next! :*
Super ;***
OdpowiedzUsuńZa taki genialny rozdział mogę ci wybaczyć taką długą nieobecność.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co będzie dalej, czekam na następny i życzę duż weny. :)
No... Zajebisty *-* Haha, nie wiem co się ze mną dzieję, ale kocham to opowiadanie, co zdarza się rzadko (jestem wybredna... W każdej kwestii). I do poprzednich komentarzy: Mi także się wydaję, że żadna rura mu nie pękła! xD
OdpowiedzUsuńCzekam na next! Dużo weny i pomysłów ^.^
omg, nie wiem co napisać, ten rozdział jest genialny. Ciekawi mnie to z tymi rurami, bo przecież jak Ro rozmawiała z tatą nagle Lou przerwał tą rozmowę akurat w momencie w którym zapytała tatę o rury w domu Louis'a..
OdpowiedzUsuńDobrze, nie ważne. Na pewno wkrótce (co mam nadzieję, że nie będzie długo trwało) się to wyjaśni!
Z niecierpliwością czekam na następny x
O kufffa!! NARESZCIE!!! <3 Czekam na nasteeeeepny ;**
OdpowiedzUsuń/TheHopeShow
Luke sobie wyszedł, no pięknie xd
OdpowiedzUsuńCoś ty zrobiła Ronnie? :d
Oczywiście żartuję... I tak chcę, by Veronica była z Lou. Oni są dla siebie po prostu przeznaczeni :3
Niall znalazł sobie dziewczynę, jak fajnie ^^
Obawiam się, że umrę z niecierpliwości zanim pojawi się następny :P
Kocham <3
o fzjudighkxfjghfik ale fajny rozdział czekam na następny
OdpowiedzUsuńCudnyy rozdział czekam na następny . :)
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńxoxo
Lexie
Kochanie po prostu KOCHAM CIĘ !! Jestem tutaj codziennie po kilka razy i czekam czekam na kolejny rozdział. Ten czytałam juz chyba z 10 razy. Mam nadzieje ze Ron i Lou będą razem <3 (a gdyby tak El zginęła w wypadku xd -to tylko taka propozycja haha) Mogliby być szczęśliwi :)) bardzo podoba mi się końcówka.. jest taka aww ♡♡♡ A Luke jest fajny aale chyba nie dla Ronnie .. Mam nadzieje ze szybciutko dodasz kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię mocno i życzę weny :**