niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 8

"Tylko niebezpieczna miłość, jest tą najprawdziwszą... na całe życie."

To miał być ten dzień, ważny dzień, na który zdecydowanie nie miałam ochoty. Pierwszy dzień nowej szkoły. Niby chodziłam tam wcześniej, ale na korytarzu nie przebywało wielu uczniów, a ja musiałam zmagać się tylko z jednym nauczycielem, którego bardzo lubiłam.
Wstałam już o 6, by jak najlepiej się przygotować. Zajęcia zaczynały się o 8 i trwały do 14, a na nie miał zawiść mnie tata. Chociaż nadal miałam szlaban i byłam trochę zła na niego, nasze stosunki nie zmieniły się zbytnio. Natomiast, jeśli chodzi o Louisa… nie bywał w domu od rana do wieczora, przychodził w nocy i chodził od razu spać. Więc nie wiem czy nasz układ „zawieszenie broni” rzeczywiście funkcjonował, skoro nie mogłam tego sprawdzić.
Spakowałam potrzebne książki i zeszłam na dół, gdzie czekał już James. Wsiedliśmy do samochodu kilka minut później dojeżdżając na miejsce.
Uczniowie już się zbierali, stali albo na dziedzińcu, albo wchodzili/wychodzili ze szkoły. Wszyscy przebywali w grupkach rozmawiając i śmiejąc się, a ja czułam się samotnie.
-Będzie dobrze.- Zapewnił, ale ja tylko wysiadłam nie zwracając uwagi na jego słowa. Poprawiłam swoje ubranie i poszłam w kierunku wejścia. Uśmiechnęłam się widząc stojącego przy nim Luke’a z kolegami. Chłopak też mnie zauważył, powiedział coś do znajomych i podszedł do mnie. Nie wiedziałam, z czego to wynikało, ale przytuliłam go na przywitanie mocno zaciągając się jego wspaniałym zapachem.
-Hej.
-Hej.- Odpowiedziałam. Weszliśmy do środka, a każdy patrzył na nas z zaciekawieniem.- O co im chodzi?- Szepnęłam by tylko on mógł mnie usłyszeć.
-Jesteś nowa. Rzadko ktoś rozmawia z nowymi.- Podeszliśmy pod klasę gdzie była już spora grupka osób. Luke trzymał się bardziej na uboczy, a ja razem z nim nie mając nic przeciwko. Rozmawialiśmy o naszych ostatnich dniach, opowiedziałam mu, że muszę mieszkać z Louisem, a on, że jego dziadek zachorował. Kiedy zdzwonił dzwonek weszliśmy do Sali, a Smith zaproponował, żebym z nim usiadła.
Lekcje mijały wolno, ale przyjemnie. Różniły się od tych, które miałam w starej szkole i to prawie wszystkim, ale przez to były wyjątkowe. Mili nauczyciele i ciekawsze przedmioty robią swoje.
Ostatnią lekcją było aktorstwo z Josh’em w Sali z zabawnymi pufami. Usiadłam jak zwykle obok Luke’a i czekaliśmy aż zjawi się nauczyciel.
-Witam klaso w nowym roku szkolnym.- Uśmiechnął się siadając.- Na początek, kiedy jeszcze ktokolwiek mnie słucha chciałbym ogłosić, że jutro odbędzie się pierwsza próba naszego przedstawienie i każdy ma być o b o w i ą z k o w o.- Przeliterował ostatni wyraz.- No to teraz cały regulamin i WSO*.
O 14 wychodziłam już ze szkolnego budynku u boku Luke’a.
-Nadal masz karę?- Zapytał.
-W sumie to nie wiem. Tata nic nie mówił, więc pewnie tak, a co?
-Myślałem, że gdzieś pójdziemy.- Wydał się zakłopotany, na co się uśmiechnęłam.
-Nie chcę się narażać ojcu-
-Tak, wiem.
-Ale może chcesz przyjść do mnie?- Dobrze mi się spędzało czas ze Smith’em, to chyba nic złego, że przyjaciele odwiedzają się nawzajem. Przecież na tym to polega.
-No nie wiem. Mówiłaś, że teraz mieszka z Tobą Louis, a on raczej nie przepada za mną.- Pomyślałam o tym jak przez kilka dni nie widziałam Tomlinsona. Pokazywał się tylko późno wieczorem lub wcześnie rano, nie było szans, żebyśmy się na niego natknęli.
-Nie będzie go.- Zapewniłam i spojrzałam w stronę parkingu.- Tyler już jest, to jedziesz?- Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi i poszliśmy w stronę auta.
***
-Serio? Brałeś w nich udział?- Zapytałam z niedowierzeniem patrząc na Luke’a.
-Tylko raz, chciałem zobaczyć jak mi pójdzie.- Weszliśmy do domu ojca i zajęliśmy się zdejmowaniem butów.
-I jak?
-Trzecie miejsce.- Uśmiechnął się szeroko.- Może gdybym trochę poćwiczył.
-Przestań, to niebezpieczne. Nielegalne wyścigi motocyklowe.- Pokręciłam głową w niedowierzeniu. Szliśmy w stronę schodów, a ja odruchowo spojrzałam w stronę salonu. Zatrzymałam się patrząc na siedzącą na kanapie postać.
-Wszystko w porządku?- Luke podążył za moim wzrokiem.- Kto to?- Szepnął do mnie.
-Poczekaj na mnie w moim pokoju.
-Ale-
-Proszę.- Chłopak jeszcze raz rzucił okiem na gościa w salonie i poszedł na górę. Weszłam do dużego pokoju opierając się o ścianę, o którą oparty był regał z książkami.
-Harry.- Jego głowa z lokami odkręciła się w moją stronę.
-Veronica.
-We własnej osobie.- Próbowałam zażartować.- Myślałam, że będziesz się bardziej cieszyć z mojego widoku.- Styles wstał i zbliżył się trochę do mnie.
-Co ty sobie myślałaś, Ronnie?
-Nie rozumiem.
-Żadnej wiadomości, żadnego telefonu, nic kompletnie nic, przez tyle miesięcy.
-Harry…
-No, co? Co mi teraz powiesz? Myślałem, że się przyjaźnimy. Nie wiedziałem, co się z Tobą dzieje, wiem co się stało.- Ściszył głos.
-Chciałam się odciąć od tego wszystkiego.
-Ode mnie też?
-Ja-
-Ronnie!- Spojrzałam w lewo i zobaczyłam blond czuprynę biegnącą w moją stronę.
-Niall. Cześć.- Porwał mnie w swoje ramiona. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo za nimi wszystkimi tęskniłam. Za Liam’em, za Niall’em, Harrym i…
-A ja to, co?- Odezwał się za nami Zayn. Odsunęłam się od Horana i poszłam przywitać się z Malikiem.
-Boże, tęskniłam za wami.
Kiedy już się uspokoiłam i opanowałam emocje zobaczyłam, że w domu jest jeszcze Tomlinson i Payne. Usiedliśmy wszyscy w salonie, a chłopcy zaczęli zalewać mnie falą pytań. Lou natomiast siedział cicho i nie komentował. Nasz rozejm chyba naprawdę zaczął funkcjonować.
-Słyszałam, że pracujesz w sklepie muzycznym?- Zagadałam do Hazzy.
-Tak, musisz koniecznie tam przyjść. Ten sklep jest genialny i dostaniesz rabat.
-Ej ja nie dostałem.- Oburzył się Niall, a my zaśmialiśmy się. Czułam się jak kiedyś, z nimi mogłam być sobą.
-A ty Zayn? Jak z Perrie?
-Bardzo dobrze, ale chyba nie tak jak Liam z Sophie.
-W końcu do niej zagadałeś?- Ożywiłam się.
-Może.- Na jego policzkach wyrósł rumieniec.- Umówiłem się z nią na randkę w przyszłym tygodniu.
-To świetnie!- Powiedziałam entuzjastycznie.
-Jeszcze tylko Niall musi nam przedstawić swoją laskę.- Louis odezwał się pierwszy raz tego wieczora. Spojrzałam na niego, ale on unikał mojego spojrzenia, za to wpatrywał się w Horana bez mrugnięcia okiem.
-Mówiłem wam już milion razy, że nie.
-Czemu?- Zaciekawiłam się.
-Proszę Cię, Ronnie to banda idiotów.- Popatrzyłam na czwórkę chłopaków, o których mówił blondyn.- Nie chcę, żeby Cleo się ich przestraszyła.
-Cleo?- Ożywił się Harry.- Ta, Cleo?
-Co masz na myśli mówiąc ta Cleo?- Zaczął Malik.
-O tym właśnie mówiłem.- Westchnął Niall.- Ani słowa, Styles.- Wyciągnęłam się wygodniej na fotelu ziewając ze zmęczenia. Oczy same mi się przymykały, ale nie chciałam zmarnować czasu na spanie, kiedy po tylu miesiącach w końcu spotkałam się z przyjaciółmi.
-A, co z Tobą?- Zapytał Loczek.
-Co masz na myśli?- Zmarszczyłam brwi.
-Twoje miłosne sprawy?- Coś w okolicach serca zakuło mnie, a głowa samowolnie chciała odkręcić się w stronę szatyna. Jednak nie zrobiła tego, powstrzymałam się ostatnią siłą woli.
-Nie wiem, o czym mówisz.- Uśmiechnęłam się.
-No weź, Ronnie.- Zajęczał Malik.- Musi być ktoś.
-Ktoś?- Grałam na czasie.
-No jakiś chłopak.- Wyjaśnił Liam.
-A ten, co tu z Tobą przyszedł?- Zapytał Harry, a zdziwione twarze reszty zwróciły się w moją stronę. Luke. Cholera zapomniałam o Luke’u.
-Przepraszam na chwilę.- Wstałam i pobiegłam na górę jak najszybciej mogłam. Sama zaprosiłam tu Smitha, a potem zachowałam się jak… suka. Zostawiłam go i świetnie bawiłam się w salonie, kiedy on czekał na mnie nudząc się na śmierć.
Weszłam zdyszana do swojej sypialni, która okazała się pusta. Zamknęłam za sobą drzwi i uderzyłam o nie głową.
-Jestem idiotką, skończoną idiotką.
Odwróciłam się z chęcią położenia się i zaśnięcia by zapomnieć o tym koszmarnym dniu, ale biała kartka leżąca na biurku przykuła moją uwagę.
Nie gniewaj się, że wyszedłem bez pożegnania, nie chciałem przeszkadzać.
-Nie przeszkadzałeś, głupku.- Mruknęłam.
-Na pewno nie jest zły.- Odwróciłam się widząc w drzwiach Louisa.
-Chcesz mi jeszcze bardziej dołożyć?
-Nie. Zawieszenie broni, nie pamiętasz?- Zamknął drzwi, przeszedł przez pokój i usiadł na łóżku.
-Nie mam ochoty na wygłupy, Lou.
-Chciałem Cię pocieszyć. Od tego są bracia.
-Po, co? Nawet nie lubiłeś Luke’a.- Nie odpowiedział. Siedział cicho patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami. Bolała mnie głowa od całych dzisiejszych wrażeń, a wizyta Tomlinsona w niczym mi nie pomagała.- Nie powinieneś wrócić do chłopaków?
-Zrozumieją.
-Więc jednak potrafisz mówić.
-Bardzo zabawne. Nigdy nie powiedziałem, że go nie lubię.
-Ale tak się zachowywałeś. Nie wiem, co tu robisz Louis, ale chciałabym się położyć.
-Jestem niemiły dla Ciebie – źle. Jestem miły – jeszcze bardziej źle.- Wstał z łóżka i skierował się w stronę drzwi. Zatrzymał się na chwilę jakby czekał aż coś powiem, a ja już wiedziałam, o co chcę zapytać.
-Czemu, więc jesteś miły?

-Bo nauczyłem się, że jeśli coś się kocha, trzeba pozwolić temu czemuś się zmieniać, a w najgorszej sytuacji odejść.- Nie jestem pewna czy to on to powiedział. Nie widziałam wtedy jego twarzy, bo był już na korytarzu, więc równie dobrze mógł być to mój wytwór wyobraźni.






20 komentarzy:

  1. Aaaaa!! Rozdział!!
    A więc, przechodząc do rzeczy.
    Czy tylko ja myślę, że Louis dalej kocha Ro, a myślę tak po przeczytaniu ostatniej jego wypowiedzi i myślę, że ona sobie tego nie wymyśliła, tylko on to naprawdę powiedział.
    Szkoda mi Luke 'a, ale sorry winnetou ... Taki mamy klimat. Lou kocha Ro, Ro kocha Lou. xD
    Ten gif na końcu, taki zajebisty *-*
    Niecierpliwie czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny , świetny rozdział tylko szkoda mi trochę luka tak mi się smutno zrobiło kiedy napisał ,że nie chce przeszkadzać :(

    OdpowiedzUsuń
  3. "Bo nauczyłem się, że jeśli coś się kocha, trzeba pozwolić temu czemuś się zmieniać, a w najgorszej sytuacji odejść."

    Czyli że co? Louis dalej kocha Ronnie? Jak tak, to alleluje, hip hip hurra, odpalmy fajerwerki!!! A teraz na poważnie :D skoro jest w niej zakochany... (znaczy ja tak myślę :P) to o co chodziło z Eleanor? Ta cała akcja i dalsze skutki? :/ coś tu nie gra...
    I nie wiem, czy to moja chora wyobraźnia, czy kobieca intuicja, ale wydaje mi się, że on specjalnie się tu wprowadził, żeby być blisko Ronnie. Żadne głupie rury w mieszkaniu mu nie pękły :)
    No nic, zobaczymy co dalej. Już się nie mogę doczekać nexxxta =) :*
    Pzdr. <3

    Zapraszam też do mnie:
    onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. A propo kom. na górze Eleanor. W poprzednim rozdziale James zdziwił się,gdy Ronnie powiedziała coś o rurach,ale akurat wszedł Lou i temat się urwał. Też wydaję mi się,że zrozumiał po tej rozłące co tak na prawdę czuje do Ro,a z Elką był chyba ttylko khym seks. Bardzo fajny rozdział czekanie opłacało się. Ale dla mnie za krótki. :D Nie nie chcę Cię urazić, znam to..Koniec roku poprawy itp. No nic jeszcze raz chcę powiedzieć,że super część i z niecierpliwieniem czekam na kolejną. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, tylko szkoda że taki króciutki no ale rozumiem Cię poprawianie ocen itp. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny *-* opłacało się tyle czekać :p Troszkę krótki, ale nie ważne xD ważne, że jest xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hihi mam ochotę komuś przywalić :) ale fajnie no błagam cię tak się nie robi ale swoją drogą świetnie budujesz napięcie co nie zmienia faktu że cię jednocześnie nienawidzę i kocham za to że wymyśliłaś coś tak cudownego a zarazem popierdo***ego i że nie przestajesz tego pisać <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :D
    Czekam na twoją książkę :3

    OdpowiedzUsuń
  9. super :) czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Uuu...coś mi się wydaje, że Louis tak na prawdę kocha Ronnie. <3 Tylko dlaczego wtedy ją zdradził?
    Rozdział świetny tylko troszeczkę krótki, ale rozumiem wakacje, barak weny. Jak Ron mogła zapomnieć o Luku? xD
    Życzę weny i czekam na next! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Za taki genialny rozdział mogę ci wybaczyć taką długą nieobecność.
    Ciekawi mnie co będzie dalej, czekam na następny i życzę duż weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No... Zajebisty *-* Haha, nie wiem co się ze mną dzieję, ale kocham to opowiadanie, co zdarza się rzadko (jestem wybredna... W każdej kwestii). I do poprzednich komentarzy: Mi także się wydaję, że żadna rura mu nie pękła! xD
    Czekam na next! Dużo weny i pomysłów ^.^

    OdpowiedzUsuń
  13. omg, nie wiem co napisać, ten rozdział jest genialny. Ciekawi mnie to z tymi rurami, bo przecież jak Ro rozmawiała z tatą nagle Lou przerwał tą rozmowę akurat w momencie w którym zapytała tatę o rury w domu Louis'a..
    Dobrze, nie ważne. Na pewno wkrótce (co mam nadzieję, że nie będzie długo trwało) się to wyjaśni!
    Z niecierpliwością czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  14. O kufffa!! NARESZCIE!!! <3 Czekam na nasteeeeepny ;**
    /TheHopeShow

    OdpowiedzUsuń
  15. Luke sobie wyszedł, no pięknie xd
    Coś ty zrobiła Ronnie? :d
    Oczywiście żartuję... I tak chcę, by Veronica była z Lou. Oni są dla siebie po prostu przeznaczeni :3
    Niall znalazł sobie dziewczynę, jak fajnie ^^
    Obawiam się, że umrę z niecierpliwości zanim pojawi się następny :P
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  16. o fzjudighkxfjghfik ale fajny rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudnyy rozdział czekam na następny . :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialne opowiadanie :)

    xoxo
    Lexie

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochanie po prostu KOCHAM CIĘ !! Jestem tutaj codziennie po kilka razy i czekam czekam na kolejny rozdział. Ten czytałam juz chyba z 10 razy. Mam nadzieje ze Ron i Lou będą razem <3 (a gdyby tak El zginęła w wypadku xd -to tylko taka propozycja haha) Mogliby być szczęśliwi :)) bardzo podoba mi się końcówka.. jest taka aww ♡♡♡ A Luke jest fajny aale chyba nie dla Ronnie .. Mam nadzieje ze szybciutko dodasz kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać
    pozdrawiam Cię mocno i życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń