"Trzy rzeczy, które nigdy nie zostaną ukryte: księżyc, słońce, prawda."
-A co jeśli bym Cię teraz pocałował?
Jego ciało było niebezpiecznie blisko
mojego i nie jestem pewna, czy gdybym odmówiła on dałby mi spokój. Nie miałam
czasu myśleć nad odpowiedzią, ani nawet nie chciałam nad nią myśleć. Po prostu
zbliżyłam swoją głowę do jego i złączyłam razem nasze usta. Były tak bardzo
znajome, idealne. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, a on swoimi błądził po
moich plecach. Tak bardzo za tym tęskniłam. Louis zaczął całować moją żuchwę i
schodził na szyję, gdzie przez chwilę zassał moją skórę, pozostawiając tam
malinkę.
Po chwili znów wrócił do moich ust. Mruknęłam
z zadowolenia i choć powoli brakło mi oddechu, za nic nie chciałam przeyrwać
tej chwili.
Niespodziewanie światło się zapaliło,
a my jak oparzeni odsunęliśmy się od siebie. Kilka metrów dalej stali James i
Sam z niespecjalnie przyjaznymi minami. Poprawiłam bluzkę, która była
delikatnie uniesiona na góry i spuściłam wzrok na podłogę
-Ty bydlaku!- Mój ojciec zaczął się
niebezpiecznie zbliżać do szatyna i nawet nie zorientowałam się, kiedy walnął
go prosto w twarz.
-James!- Krzyknęła przestraszona kobieta,
podchodząc do syna, któremu leciała krew z nosa.
-Myślałeś, że się nie dowiem? A ty?-
Skierował się do mnie.- Jak możesz być taką idiotką!- Jego głowa była cała
czerwona, a po czole spływały krople potu.
-Nie wiem o co Ci chodzi.- Mruknął
chłopak, trzymając się za obolałe miejsce.
-Ty sukinsynu! Ostrzegałem Cię! Jak
mogłem być tak ślepy, czułem, że coś jest nie tak, czułem!
-Tato…
-Zamknij się!- Lou trzymał się ledwo
na nogach, przez co Samantha musiała go trzymać. Nigdy wcześniej nie widziałam
tak wściekłego taty. Jego żona nawet nie próbowała go uspokoić, wiedziała, że
to może się źle skończyć.- A ty.- Znów skierował się do Louisa.- Wynoś się z
mojego domu, nie chcę Cię tu więcej widzieć.
-Tato.- Zaprotestowałam płaczliwym
tonem. Łzy leciały po moich policzkach, a ja chciałam, żeby to wszystko było
snem.- Proszę, nie rób tego.
-Powiedziałem, że masz siedzieć
cicho.
-James, nie jestem pewna, czy to
dobry pomysł, on…
-To Twój syn, naturalnie, że chcesz
go bronić, ale może chcesz wyprowadzić się razem z nim?
-Mamo odpuść.- Cała koszulka szatyna
zrobiła się czerwona, ale krew w końcu przestała lecieć. Samantha z przykrością
patrzyła na Blaise’a, nie spodziewała się takich słów od niego. Ja z resztą też
nie. Najgorsze jednak było to, że James zachował się jak jej poprzedni mąż. Sam
uciekła przed tamtym, a teraz wszystko się powtarza, Lou znowu został uderzony,
choć myślał, że jest bezpieczny. Nie mogłam pozwolić na takie zachowanie taty.
-Jeśli on się wyprowadza to ja też.-
Próbowałam być stanowcza, ale chyba niewiele z tego wyszło.
-Spokojnie, Ronnie, nic mi nie jest,
odpuść.- Poprosił Tomlinson.
-Nie, nie mam zamiaru tu zostać.
-I gdzie pójdziesz? Nie dostaniesz
ode mnie złamanego grosza.
-I wcale go nie chcę!
-Zamieszka ze mną.- Wszyscy
automatycznie spojrzeliśmy na szatyna, który wyglądał na śmiertelnie poważnego.
Widziałam, że był już tym wszystkim zmęczony i nareszcie zaczynałam rozumieć,
dlaczego tak bardzo nie chciał, aby to wszystko wyszło na jaw. Jeśli James
dowiedziałby się o tym wszystkim rok temu już nigdy bym tu nie wróciła, a Lou
mógłby ucierpieć jeszcze bardziej przez to, że byłam niepełnoletnia.
-Po moim trupie, słyszysz? Ona jest
taka młoda, a ty? Życiowy nieudacznik, synek mamusi, chciałem ją przed Tobą
chronić i nadal będę to robił. Pobawisz się nią i rzucisz w kąt jak wszystkie
te Twoje panienki, mam rację? A może już Ci się znudziła?
-Tato, przestań.- Chciałam złapać go
za ramię, ale się wyrwał znów niebezpiecznie, zbliżając się do chłopaka.
-Jesteście rodzeństwem! Jak Ci nie
wstyd, zboczeńcu?
-Przybranym rodzeństwem. Nasze geny
są inne, a ty nawet nie jesteś moim ojcem, a Sam mamą Ronnie, więc w czym
problem?! Jakoś wcześniej nie wiedziałeś, że wskakuję mi do łóżka i wszyscy
byli szczęśliwi.- Kolejne uderzenie w twarz. Krzyknęłam przerażona, podbiegając
szybko do Louisa i próbowałam go podtrzymać. Jego nos znów krwawił, a oko
zaczynało sinieć, ale on się nie poddawał.
-Ty śmieciu!- Samantha próbowała go
odciągnąć, ale nie wszystko szło po jej myśli.- Jak możesz tak mówić o mojej
córce!
-To prawda tato.- Szepnęłam.
Mężczyzna był w takim szoku, że cofnął się do tyłu i oparł o ścianę, trzymając
rękę na swoim sercu.
-Jak… jak długo to trwa?
-Zaczęło się kilka dni po waszym
ślubie.- Odpowiedziałam.
-Wynoście się oboje.
-Co?- Wykrztusiłam.
-Macie czas do północy, a potem nie
chcę Was tu widzieć, rozumiecie?- Złapałam Louisa za rękę i pociągnęłam w
stronę jego pokoju. Widziałam ból w oczach macochy, ale nie zrobiła nic by nas
zatrzymać. Zamknęłam za nam drzwi i od razu skierowałam się do łazienki. Żadne
z nas nic nie mówiło, ale napięcie nadal trzymało się między nami. Posadziłam
go na sedesie i zmoczyłam ręcznik pod zimną wodą, a potem zaczęłam zmywać
zaschnięte plamy z twarzy chłopaka. Krwotok minął, ale wiedziałam, że osłabił
go.
-Przepraszam.- Mruknął, kiedy
zaczęłam wyjmować ciuchy z jego szafy, a on siedział na łóżku.
-To nie Twoja wina.
-Moja. Mogłem się powstrzymać, albo
chociaż wejść z Tobą do pokoju.
-Nikt z nas nie mógł tego
przewidzieć.- Nie chciałam, żeby Tomlinosn obarczał się winą.- Ale w końcu
dostałam to czego chciałam, nie musimy się ukrywać.
-Czy to znaczy, że…?
-Co? Nie, to znaczy, daj mi jeszcze
trochę czasu, dobrze? Między nami jest już naprawdę dobrze. Wszystko Ci
wybaczyłam, ale to jeszcze nie ten moment.
-Rozumiem, ale możemy się chociaż
przytulić? Tak po przyjacielsku.
-Przed chwilą się całowaliśmy, więc
uścisk nie zaszkodzi.- Podeszłam do niego i uważając na jego twarz wtuliłam się
w jego klatkę piersiową.- Wypaliłam z tym mieszkaniem u Ciebie, a nawet nie
zapytałam czy mogę.
-Oczywiście, że tak, co to za
pytanie, Ron? Nie zostawię Cię tu. Tylko jest jeden problem, jutro przyjeżdża
Eleanor po swoje rzeczy.
-O której?
-Po 12.
-To nie ma problemu, będę w szkole.
-Więc idealnie .- Czułam jak jego serce znów zaczyna miarowo bić.
-Pójdę do siebie się spakować i wrócę
za chwilę, ok?
-Ok.- Uśmiechnął się i sam poszedł
dokończyć zapełniać walizkę.
-Lou?
-Tak?
-Skoro już wiem, że Twoje rury nie
pękły, jak długo planowałeś tu zostać?
-Cóż, James myślał, że przyjechałem
tu, żeby spędzić z Tobą czas, ponieważ dawno się nie widzieliśmy, więc
zdecydowanie dłużej niż powinienem.- Uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam.
Pakowałam wszystko jak leci, nie
martwiąc się nawet składaniem. Wrzucałam po prostu wszystko do walizki, by jak
najszybciej móc stąd uciec. Postanowiłam zabrać tylko te najpotrzebniejsze
rzeczy, resztę zostawiłam z nadzieją, że tu wrócę.
Modliłam się tylko, żeby mama nie
dowiedziała się o tym za szybko, bo od razu sprowadzi mnie do Ameryki. Nie
będzie chciała mnie wysłuchać, i nie będzie chodziło o Louisa, a o tatę, który
tym razem przesadził.
Wzięłam walizkę i zeszłam z nią na
dół, gdzie czekał już Tomlinson. Wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy,
zostawiając willę daleko za sobą. Mimo późnej godziny samochody jeździły
ulicami, a ludzie spacerowali po chodnikach. Szatyn zaparkował przed wysokim
wieżowcem i wziął nasze bagaże.
Windą wjechaliśmy na ostatnie piętro,
a on kluczami otworzył drzwi.
Mieszkanie było duże, bardzo
oświetlone i przestronne. Prawie wszędzie górował kolor biały i czerwony, a
kuchnia cała była w odcieniu czerni. Okna to wielkie szyby od podłogi, aż po
sufit, przez które widać było prawie całe miasto, a w tym moją szkołę.
-Ładnie tu.
-Cieszę się, że Ci się podoba. Pokaże
Ci twoją sypialnię.- Wziął moje rzeczy i zaczął iść w stronę jakiś drzwi.
Weszliśmy przez nie prosto do sypialni.- Jesteś pewnie zmęczona, powinnaś się
położyć.- Pokiwałam tylko głową i zrobiłam tak jak powiedział.
***
W szkole byłam jak trup. Dosłownie. Nie mogłam
skupić się na niczym, zawsze wszystko było ciekawsze od tego co mówił
nauczyciel. Zamiast notatek rysowałam coś, co w ogóle nie miało sensu.
Martwiłam się ojcem, dopiero co go
odzyskałam, a teraz powoli zaczynałam go tracić. To wszystko zdecydowanie nie
szło po mojej myśli.
Kilka razy mijałam na korytarzu
dziewczynę, z którą miałam dość nieprzyjemne spotkanie w łazience, ale oprócz
morderczego spojrzenia nic innego nie robiła. I tak mijała lekcja za lekcją,
jako, że nadal byłam „nową” nauczyciele mnie nie męczyli, co zdecydowanie było
ogromnym plusem.
Stwierdziłam, że dzisiaj zrezygnuję z
próby do śpiącej królewny i wcześniej wrócę do Louisa. Na szczęście chłopak nie
mieszkał daleko od szkoły. Dziesięć minut i byłam już pod wieżowcem. Kiedy
byłam już na górze dopiero przypomniałam sobie o wzycie El, która miała się
dziś odbyć. Było już po 13, więc miałam nadzieję, że dziewczyna zdążyła się
ulotnić.
Zapukałam i odczekałam chwilę.
Usłyszałam kroki, a potem drzwi otworzyły się i przywitał mnie uśmiechnięty
Tomlinson.
-Jak twój dzień?- Zapytał, gdy
rozłożyłam się na kanapie.
-Nie najgorzej, a twój?
-Przeżyłem kłótnię z Eleanor, więc
przetrwam dziś już chyba wszystko.- Odetchnął.- Zrobiłem obiad, zaraz ci
odgrzeje.- I zniknął w kuchni. Cała ta sytuacja była dziwna, nawet bardzo. Nie
potrafiłam się w niej odnaleźć, jeszcze nigdy wcześniej nie mieszkałam z nikim
innym niż mama, czy James, dlatego nie bardzo wiedziałam co powinnam robić. I
mimo, że to nie było niecodzienne, to nie czułam się niezręcznie.
A wręcz przeciwnie, czułam, że w
końcu coś jest na swoim miejscu i jeśli to, że zamieszkałam z Lou przywraca mi
harmonię to jestem gotowa tam zostać.
Więęęęęęęc.... mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest. Rozdział jest jaki jest, na więcej mnie nie stać :c nie sprawdzony, więc przepraszam za błędy.
Rozdział jest naprawdę fajny
OdpowiedzUsuń..czekam e na rozwoj wydarzeń :-D pzdr Kinga
jej *.*
OdpowiedzUsuńNowa piosenka 1D, zapowiedź albumu "Four" i jeszcze twój rozdział :) nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba :* myślałam, że Lou i Ronnie to będą dłużej ukrywali, ale jednak się nie udało... No, trudno. Teraz może być tylko lepiej :P
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Zapraszam też do mnie:
onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
would-you-know-my-name-1d.blogspot.com
Tak ciagle tu jestem :) cieszę się ze dodalas w końcu rozdział. Dziękuje cóż a niego bardzo !!!!
OdpowiedzUsuńJezu, Jezu, Jezu.
OdpowiedzUsuńTak szczerze byłam gotowa na wszystko tylko nie na to. Podczas Twojej nieobecności rozmyslałam co się stanie i dosłownie modliłam sie o rozdział. Jesteś wspaniała, a Twoje opowiadanie jest moim ulubionym. Czytam tego naprawdę dużo, ale nic nie jest w stanie zastąpić Twojego. Zakochalam się w fabule, sposobie pisania i w Tobie. Życzę weny i czekam na next. <3
Hej:) miło,że dodałaś. Rozdział zaskakujący i dobry, na taki chyba czekaliśmy. Podziwiam,że jesteś dzielna i mam nadzieję że już u Ciebie lepiej. Pozdrawiam S.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego! Reakcja ojca kompletnie mnie zszokowała...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w wszystko się ułoży!
Czekam na next! :)
Jezu cudowny. Mam nadzieje że wszystko sie ulozy i oni beda razem. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńMoje dwa ulubione opowiadania i dwie ulubione autorki dodały rozdział (tak mówię o Tb) super rozdział
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, ale nie mieszaj tam za bardzo już heh niech już będą razem!!! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńLaska ten rozdział jest boski *-*
OdpowiedzUsuńwszystkiego bym się spodziewałą ale napewno nie tego ,że jej tata i sam się o wszystkim dowiedzą a już na pewno nie o tym ,że ojciec Ron wyrzuci ich z domu ..
OdpowiedzUsuńO ja pierdziele dziewczyno nawet nie wiesz jak mnie zaskoczyłaś takim obrotem akcji haha :D
OdpowiedzUsuńAle i tak UWIELBIAM ten rozdział, z resztą jak każdy.
Ojej, chciałabym już wiedzieć co będzie dalej, nie mogę się doczekać nexta haha x
Sorry za przekleństwo, ale...
OdpowiedzUsuńŁO KURWA!
I tyle mam do powiedzenia (a podobno mam bogate słownictwo).
I wciąż czekam na reakcje Luisa na tatuaż.
Kocham twojego bloga. Kiedy Ronn powie i tatuażu ? Czekam nn
OdpowiedzUsuńTakiego obrotu akcji się nie spodziewałam ale super że mieszkają razem:***
OdpowiedzUsuńDługo nie dodawałaś rozdziału i już się bałam, że zamierzasz przestać pisać, ale ty na szczęście dodałaś rozdział w odpowiednim czasie, (mam zasadę jeśli rozdział nie pojawia się po miesiącu przestaję czytać) podoba mi się taki obrót akcji. Już myślałam, że wplączes Eleanor do rozdziału i będzie pompa, ale na szczęście nie. :) Czekam na następny rozdział. :*
OdpowiedzUsuńJezu tyle emocji w jednym rozdziale *.*
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny rozdział szyyyyyybko! :D
wszystko to stało sie w takim tempie ,że ledwie zdążyłam to ogarnąć xP rozdział zarąbisty jak zwykle
OdpowiedzUsuń~Asia~
PS Kocham twojego bloga :D