poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 13

"Trzy rzeczy, które nigdy nie zostaną ukryte: księżyc, słońce, prawda."

-A co jeśli bym Cię teraz pocałował?
Jego ciało było niebezpiecznie blisko mojego i nie jestem pewna, czy gdybym odmówiła on dałby mi spokój. Nie miałam czasu myśleć nad odpowiedzią, ani nawet nie chciałam nad nią myśleć. Po prostu zbliżyłam swoją głowę do jego i złączyłam razem nasze usta. Były tak bardzo znajome, idealne. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, a on swoimi błądził po moich plecach. Tak bardzo za tym tęskniłam. Louis zaczął całować moją żuchwę i schodził na szyję, gdzie przez chwilę zassał moją skórę, pozostawiając tam malinkę.
Po chwili znów wrócił do moich ust. Mruknęłam z zadowolenia i choć powoli brakło mi oddechu, za nic nie chciałam przeyrwać tej chwili.
Niespodziewanie światło się zapaliło, a my jak oparzeni odsunęliśmy się od siebie. Kilka metrów dalej stali James i Sam z niespecjalnie przyjaznymi minami. Poprawiłam bluzkę, która była delikatnie uniesiona na góry i spuściłam wzrok na podłogę
-Ty bydlaku!- Mój ojciec zaczął się niebezpiecznie zbliżać do szatyna i nawet nie zorientowałam się, kiedy walnął go prosto w twarz.
-James!- Krzyknęła przestraszona kobieta, podchodząc do syna, któremu leciała krew z nosa.
-Myślałeś, że się nie dowiem? A ty?- Skierował się do mnie.- Jak możesz być taką idiotką!- Jego głowa była cała czerwona, a po czole spływały krople potu.
-Nie wiem o co Ci chodzi.- Mruknął chłopak, trzymając się za obolałe miejsce.
-Ty sukinsynu! Ostrzegałem Cię! Jak mogłem być tak ślepy, czułem, że coś jest nie tak, czułem!
-Tato…
-Zamknij się!- Lou trzymał się ledwo na nogach, przez co Samantha musiała go trzymać. Nigdy wcześniej nie widziałam tak wściekłego taty. Jego żona nawet nie próbowała go uspokoić, wiedziała, że to może się źle skończyć.- A ty.- Znów skierował się do Louisa.- Wynoś się z mojego domu, nie chcę Cię tu więcej widzieć.
-Tato.- Zaprotestowałam płaczliwym tonem. Łzy leciały po moich policzkach, a ja chciałam, żeby to wszystko było snem.- Proszę, nie rób tego.
-Powiedziałem, że masz siedzieć cicho.
-James, nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, on…
-To Twój syn, naturalnie, że chcesz go bronić, ale może chcesz wyprowadzić się razem z nim?
-Mamo odpuść.- Cała koszulka szatyna zrobiła się czerwona, ale krew w końcu przestała lecieć. Samantha z przykrością patrzyła na Blaise’a, nie spodziewała się takich słów od niego. Ja z resztą też nie. Najgorsze jednak było to, że James zachował się jak jej poprzedni mąż. Sam uciekła przed tamtym, a teraz wszystko się powtarza, Lou znowu został uderzony, choć myślał, że jest bezpieczny. Nie mogłam pozwolić na takie zachowanie taty.
-Jeśli on się wyprowadza to ja też.- Próbowałam być stanowcza, ale chyba niewiele z tego wyszło.
-Spokojnie, Ronnie, nic mi nie jest, odpuść.- Poprosił Tomlinson.
-Nie, nie mam zamiaru tu zostać.
-I gdzie pójdziesz? Nie dostaniesz ode mnie złamanego grosza.
-I wcale go nie chcę!
-Zamieszka ze mną.- Wszyscy automatycznie spojrzeliśmy na szatyna, który wyglądał na śmiertelnie poważnego. Widziałam, że był już tym wszystkim zmęczony i nareszcie zaczynałam rozumieć, dlaczego tak bardzo nie chciał, aby to wszystko wyszło na jaw. Jeśli James dowiedziałby się o tym wszystkim rok temu już nigdy bym tu nie wróciła, a Lou mógłby ucierpieć jeszcze bardziej przez to, że byłam niepełnoletnia.
-Po moim trupie, słyszysz? Ona jest taka młoda, a ty? Życiowy nieudacznik, synek mamusi, chciałem ją przed Tobą chronić i nadal będę to robił. Pobawisz się nią i rzucisz w kąt jak wszystkie te Twoje panienki, mam rację? A może już Ci się znudziła?
-Tato, przestań.- Chciałam złapać go za ramię, ale się wyrwał znów niebezpiecznie, zbliżając się do chłopaka.
-Jesteście rodzeństwem! Jak Ci nie wstyd, zboczeńcu?
-Przybranym rodzeństwem. Nasze geny są inne, a ty nawet nie jesteś moim ojcem, a Sam mamą Ronnie, więc w czym problem?! Jakoś wcześniej nie wiedziałeś, że wskakuję mi do łóżka i wszyscy byli szczęśliwi.- Kolejne uderzenie w twarz. Krzyknęłam przerażona, podbiegając szybko do Louisa i próbowałam go podtrzymać. Jego nos znów krwawił, a oko zaczynało sinieć, ale on się nie poddawał.
-Ty śmieciu!- Samantha próbowała go odciągnąć, ale nie wszystko szło po jej myśli.- Jak możesz tak mówić o mojej córce!
-To prawda tato.- Szepnęłam. Mężczyzna był w takim szoku, że cofnął się do tyłu i oparł o ścianę, trzymając rękę na swoim sercu.
-Jak… jak długo to trwa?
-Zaczęło się kilka dni po waszym ślubie.- Odpowiedziałam.
-Wynoście się oboje.
-Co?- Wykrztusiłam.
-Macie czas do północy, a potem nie chcę Was tu widzieć, rozumiecie?- Złapałam Louisa za rękę i pociągnęłam w stronę jego pokoju. Widziałam ból w oczach macochy, ale nie zrobiła nic by nas zatrzymać. Zamknęłam za nam drzwi i od razu skierowałam się do łazienki. Żadne z nas nic nie mówiło, ale napięcie nadal trzymało się między nami. Posadziłam go na sedesie i zmoczyłam ręcznik pod zimną wodą, a potem zaczęłam zmywać zaschnięte plamy z twarzy chłopaka. Krwotok minął, ale wiedziałam, że osłabił go.
-Przepraszam.- Mruknął, kiedy zaczęłam wyjmować ciuchy z jego szafy, a on siedział na łóżku.
-To nie Twoja wina.
-Moja. Mogłem się powstrzymać, albo chociaż wejść z Tobą do pokoju.
-Nikt z nas nie mógł tego przewidzieć.- Nie chciałam, żeby Tomlinosn obarczał się winą.- Ale w końcu dostałam to czego chciałam, nie musimy się ukrywać.
-Czy to znaczy, że…?
-Co? Nie, to znaczy, daj mi jeszcze trochę czasu, dobrze? Między nami jest już naprawdę dobrze. Wszystko Ci wybaczyłam, ale to jeszcze nie ten moment.
-Rozumiem, ale możemy się chociaż przytulić? Tak po przyjacielsku.
-Przed chwilą się całowaliśmy, więc uścisk nie zaszkodzi.- Podeszłam do niego i uważając na jego twarz wtuliłam się w jego klatkę piersiową.- Wypaliłam z tym mieszkaniem u Ciebie, a nawet nie zapytałam czy mogę.
-Oczywiście, że tak, co to za pytanie, Ron? Nie zostawię Cię tu. Tylko jest jeden problem, jutro przyjeżdża Eleanor po swoje rzeczy.
-O której?
-Po 12.
-To nie ma problemu, będę w szkole.
-Więc idealnie            .- Czułam jak jego serce znów zaczyna miarowo bić.
-Pójdę do siebie się spakować i wrócę za chwilę, ok?
-Ok.- Uśmiechnął się i sam poszedł dokończyć zapełniać walizkę.
-Lou?
-Tak?
-Skoro już wiem, że Twoje rury nie pękły, jak długo planowałeś tu zostać?
-Cóż, James myślał, że przyjechałem tu, żeby spędzić z Tobą czas, ponieważ dawno się nie widzieliśmy, więc zdecydowanie dłużej niż powinienem.- Uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam.
Pakowałam wszystko jak leci, nie martwiąc się nawet składaniem. Wrzucałam po prostu wszystko do walizki, by jak najszybciej móc stąd uciec. Postanowiłam zabrać tylko te najpotrzebniejsze rzeczy, resztę zostawiłam z nadzieją, że tu wrócę.
Modliłam się tylko, żeby mama nie dowiedziała się o tym za szybko, bo od razu sprowadzi mnie do Ameryki. Nie będzie chciała mnie wysłuchać, i nie będzie chodziło o Louisa, a o tatę, który tym razem przesadził.
Wzięłam walizkę i zeszłam z nią na dół, gdzie czekał już Tomlinson. Wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy, zostawiając willę daleko za sobą. Mimo późnej godziny samochody jeździły ulicami, a ludzie spacerowali po chodnikach. Szatyn zaparkował przed wysokim wieżowcem i wziął nasze bagaże.
Windą wjechaliśmy na ostatnie piętro, a on kluczami otworzył drzwi.
Mieszkanie było duże, bardzo oświetlone i przestronne. Prawie wszędzie górował kolor biały i czerwony, a kuchnia cała była w odcieniu czerni. Okna to wielkie szyby od podłogi, aż po sufit, przez które widać było prawie całe miasto, a w tym moją szkołę. 
-Ładnie tu.
-Cieszę się, że Ci się podoba. Pokaże Ci twoją sypialnię.- Wziął moje rzeczy i zaczął iść w stronę jakiś drzwi. Weszliśmy przez nie prosto do sypialni.- Jesteś pewnie zmęczona, powinnaś się położyć.- Pokiwałam tylko głową i zrobiłam tak jak powiedział.
***
 W szkole byłam jak trup. Dosłownie. Nie mogłam skupić się na niczym, zawsze wszystko było ciekawsze od tego co mówił nauczyciel. Zamiast notatek rysowałam coś, co w ogóle nie miało sensu.
Martwiłam się ojcem, dopiero co go odzyskałam, a teraz powoli zaczynałam go tracić. To wszystko zdecydowanie nie szło po mojej myśli.
Kilka razy mijałam na korytarzu dziewczynę, z którą miałam dość nieprzyjemne spotkanie w łazience, ale oprócz morderczego spojrzenia nic innego nie robiła. I tak mijała lekcja za lekcją, jako, że nadal byłam „nową” nauczyciele mnie nie męczyli, co zdecydowanie było ogromnym plusem.
Stwierdziłam, że dzisiaj zrezygnuję z próby do śpiącej królewny i wcześniej wrócę do Louisa. Na szczęście chłopak nie mieszkał daleko od szkoły. Dziesięć minut i byłam już pod wieżowcem. Kiedy byłam już na górze dopiero przypomniałam sobie o wzycie El, która miała się dziś odbyć. Było już po 13, więc miałam nadzieję, że dziewczyna zdążyła się ulotnić.
Zapukałam i odczekałam chwilę. Usłyszałam kroki, a potem drzwi otworzyły się i przywitał mnie uśmiechnięty Tomlinson.
-Jak twój dzień?- Zapytał, gdy rozłożyłam się na kanapie.
-Nie najgorzej, a twój?
-Przeżyłem kłótnię z Eleanor, więc przetrwam dziś już chyba wszystko.- Odetchnął.- Zrobiłem obiad, zaraz ci odgrzeje.- I zniknął w kuchni. Cała ta sytuacja była dziwna, nawet bardzo. Nie potrafiłam się w niej odnaleźć, jeszcze nigdy wcześniej nie mieszkałam z nikim innym niż mama, czy James, dlatego nie bardzo wiedziałam co powinnam robić. I mimo, że to nie było niecodzienne, to nie czułam się niezręcznie.

A wręcz przeciwnie, czułam, że w końcu coś jest na swoim miejscu i jeśli to, że zamieszkałam z Lou przywraca mi harmonię to jestem gotowa tam zostać.


Więęęęęęęc.... mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest. Rozdział jest jaki jest, na więcej mnie nie stać :c nie sprawdzony, więc przepraszam za błędy. 

20 komentarzy:

  1. Rozdział jest naprawdę fajny
    ..czekam e na rozwoj wydarzeń :-D pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowa piosenka 1D, zapowiedź albumu "Four" i jeszcze twój rozdział :) nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba :* myślałam, że Lou i Ronnie to będą dłużej ukrywali, ale jednak się nie udało... No, trudno. Teraz może być tylko lepiej :P
    Czekam na next <3

    Zapraszam też do mnie:
    onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
    would-you-know-my-name-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak ciagle tu jestem :) cieszę się ze dodalas w końcu rozdział. Dziękuje cóż a niego bardzo !!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, Jezu, Jezu.
    Tak szczerze byłam gotowa na wszystko tylko nie na to. Podczas Twojej nieobecności rozmyslałam co się stanie i dosłownie modliłam sie o rozdział. Jesteś wspaniała, a Twoje opowiadanie jest moim ulubionym. Czytam tego naprawdę dużo, ale nic nie jest w stanie zastąpić Twojego. Zakochalam się w fabule, sposobie pisania i w Tobie. Życzę weny i czekam na next. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej:) miło,że dodałaś. Rozdział zaskakujący i dobry, na taki chyba czekaliśmy. Podziwiam,że jesteś dzielna i mam nadzieję że już u Ciebie lepiej. Pozdrawiam S.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spodziewałam się tego! Reakcja ojca kompletnie mnie zszokowała...
    Mam nadzieję, że w wszystko się ułoży!
    Czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu cudowny. Mam nadzieje że wszystko sie ulozy i oni beda razem. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje dwa ulubione opowiadania i dwie ulubione autorki dodały rozdział (tak mówię o Tb) super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział, ale nie mieszaj tam za bardzo już heh niech już będą razem!!! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Laska ten rozdział jest boski *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. wszystkiego bym się spodziewałą ale napewno nie tego ,że jej tata i sam się o wszystkim dowiedzą a już na pewno nie o tym ,że ojciec Ron wyrzuci ich z domu ..

    OdpowiedzUsuń
  12. O ja pierdziele dziewczyno nawet nie wiesz jak mnie zaskoczyłaś takim obrotem akcji haha :D
    Ale i tak UWIELBIAM ten rozdział, z resztą jak każdy.
    Ojej, chciałabym już wiedzieć co będzie dalej, nie mogę się doczekać nexta haha x

    OdpowiedzUsuń
  13. Sorry za przekleństwo, ale...
    ŁO KURWA!
    I tyle mam do powiedzenia (a podobno mam bogate słownictwo).
    I wciąż czekam na reakcje Luisa na tatuaż.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham twojego bloga. Kiedy Ronn powie i tatuażu ? Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  15. Takiego obrotu akcji się nie spodziewałam ale super że mieszkają razem:***

    OdpowiedzUsuń
  16. Długo nie dodawałaś rozdziału i już się bałam, że zamierzasz przestać pisać, ale ty na szczęście dodałaś rozdział w odpowiednim czasie, (mam zasadę jeśli rozdział nie pojawia się po miesiącu przestaję czytać) podoba mi się taki obrót akcji. Już myślałam, że wplączes Eleanor do rozdziału i będzie pompa, ale na szczęście nie. :) Czekam na następny rozdział. :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezu tyle emocji w jednym rozdziale *.*
    Dawaj kolejny rozdział szyyyyyybko! :D

    OdpowiedzUsuń
  18. wszystko to stało sie w takim tempie ,że ledwie zdążyłam to ogarnąć xP rozdział zarąbisty jak zwykle
    ~Asia~
    PS Kocham twojego bloga :D

    OdpowiedzUsuń