"Naprawdę kocha się tylko raz w życiu i za wszelką cenę trzeba walczyć o tą miłość."
-Błagam, Louis, odłóż to.
-Czy ty powiedziałeś, że się
całowaliście?- Zapytał nagle Luke, jakby dopiero teraz dotarła do niego ta
informacja.
-Dobra ludzie, koniec imprezy, na nas
czas.- Usłyszałam głos Harry’ego.- Ronnie, zadzwoń potem do mnie.- I zabrał ich
wszystkich z pola bitwy. W tamtej chwili zazdrościłam mu, że tak po prostu mógł
stamtąd odejść, gdy ja musiałam stawić wszystkiemu czoła, jeśli wcześniej nie
ucieknę z krzykiem.
-Mówiłaś, że to Twój brat.- Ciągnął
dalej, a mi było, co raz bardziej głupio.
-Bo jest.- Mruknęłam.- To
skomplikowane, Luke, możemy porozmawiać o tym jutro?
-Nie, chcę porozmawiać o tym teraz.-
Zerknęłam na Louisa, który nadal w dłoni trzymał list, ale także z
zaciekawieniem słuchał mojej konfrontacji z chłopakiem.- Teraz.- Powtórzył.
-Okay, może parę razy się
pieprzyliśmy.- Zaczął Tomlinson, a ja miałam ochotę go udusić. Wiedziałam, że
to wszystko wina alkoholu.
-Zamknij się.- Uciszyłam go.- Ja i
on, spotykaliśmy się przez pewien czas, w ukryciu.
-To chore.- Powiedział z
obrzydzeniem.- Jesteście… rodziną.
-Luke.
-Nie, Ronnie. Oszukałaś mnie, z
resztą to nie ma sensu. Dajmy sobie spokój.
-Nie, zaczekaj, błagam. Pozwól, że
wszystko ci wytłumaczę.
-Skąd mam wiedzieć, że znowu mnie nie
okłamiesz?-Zapytał z pogardą w głosie.- Już Ci nie ufam, Ronnie.- Auł zabolało.
Trafił nożem prosto w serce, ale należało mi się.
-To nie tak miało być.- Szepnęłam.-
Proszę, Luke, wyjdźmy stąd, porozmawiajmy.
-O czym?- Podniósł głos. Był
wściekły.
-O tym!- Ja też się zdenerwowałam.
Schowałam twarz w dłoniach, nie wiedząc już jak przekonać chłopaka, żeby mnie
wysłuchał.
-Nie, to nie ma sensu, ja muszę sobie
to poukładać.- Chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał.- Sam.-Zaczął się
wycofywać z pokoju i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Nie chciałam go
zatrzymywać, miał prawo mnie nienawidzić, po tym, co zrobiłam. Powinnam być
szczera, jak to mówią kłamstwo ma krótkie nogi. Usiadłam na łóżku.
-Jesteś z siebie zadowolony?-
Zapytałam z wyrzutem. Miałam ochotę rozszarpać Tomlinsona, w tamtej chwili bez
żadnych wyrzutów z chęcią wyrzuciłabym go przez okno i nawet nie byłoby mi go
szkoda.
-Miał prawo poznać prawdę.- Wzruszył
ramionami.
-Tak, jak chłopacy? Tak jak Perrie,
Spohia i Chloe? Nie miałeś prawa tego mówić, Louis, nie miałeś prawa.
-Lepiej mi powiedz, co to jest?-
Uniósł rękę z kartką do góry.
-Oddaj mi to.
-Tu jest moje imię, więc to dla mnie.
-Cholera, Lou, chociaż raz zrób to, o
co Cię proszę!
-Chcę to przeczytać.- Powiedział
poważnie.
-Nie, masz mi to zwrócić.- Chciałam
wstać i mu to zabrać, ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że to
bezsensowne. Skończyłoby się to wszystko jeszcze większą kłótnią.- Rozumiesz?-
Jednak zamiast wykonać te proste zadanie rozwinął papier i zaczął czytać:
-Lou,
po wielu dniach myślenia o tym wszystkim w końcu postanowiłam wziąć długopis,
kartkę i napisać. Choć w sumie sama nie wiem, co. Że te dwa miesiące było
wyjątkowe, cudowne, że nigdy ich nie zapomnę?- Przełknęłam ślinę, czując
jak wszystkie złe uczucia do mnie wracają, jak tamten dzień powraca z samymi
negatywnymi emocjami.- Tak, były… Że
brakuję mi tego wszystkiego? Naszych rozmów, kłótni, wspólnych spacerów,
skradanych buziaków, zwariowanych pomysłów, ukrywania się, godzin spędzonych na
leżeniu, żartowaniu? Cholernie mi brakuję.- Słuchałam jak czyta każde słowo
głośno i wyraźnie. Przymknęłam oczy, ponieważ nie ufałam swoim oczom, które w
każdej chwili mogły wypuścić na powierzchnię łzy. A przecież miałam być silna,
miałam nie wracać do tego, co było, obiecałam to sobie. Więc, czemu nie
wyrzuciłam tego listu? Mogłam przewidzieć, że to się stanie. Skoro mama
zauważyła tatuaż, czemu ktoś nie miałby znaleźć tej pożółkłej już kartki?
Słyszałam jak w pewnych momentach
głos Louisa załamuję się, nawet niekiedy zatrzymywał się i robił przerwy, ale
nawet wtedy nie odważyłam się podnieść powiek i spojrzeć na niego.
-Potraktowałam
to, jako obietnicę, którą złamałeś. Ale powinnam się do tego przyzwyczaić. Tata
miał rację, nie bierzesz odpowiedzialności za nic. Jesteś tylko małym
dzieckiem, Lou.- Wyrecytowałam to razem z nim w myślach, a potem zapadła
cisza. Otworzyłam oczy i ze zdziwieniem patrzyłam na mokre od płaczu policzki
Louisa.
-Płaczesz?
-Ja… ja nie miałem pojęcia, że
zrobiłem cos tak niewybaczalnego.- Wychrypiał.
-Lou, nie wracajmy już do tego.
Wybaczyłam Ci, pamiętasz? Teraz mam gorsze zmartwienia, takie jak Luke i to, że
zna prawdę.
-Przepraszam.
-Niestety czasu nie cofniesz, on wie.
-Nie, nie za to. Myślę, że ten
chłopak powinien znać prawdę.- Otarł łzy.- Przepraszam za wszystko. Za to, że
zostawiłem na Tobie ten cały ciężar cierpienia, że nie było mnie przy Tobie,
wiem, że nie chciałaś mnie wtedy znać, ale mimo to, powinien być. Przepraszam
za obietnicę bez pokrycia, za moje tchórzostwo, każdą smutną myśl w Twojej
głowie spowodowaną mną. Przepraszam, że jestem tylko małym dzieckiem, Ron i nie
potrafiłem zapewnić Ci tego, na co zasługujesz.- Teraz i ja płakałam.
-Nie chciałam gwiazdki z nieba, Lou,
nie chciałam idealnego chłopaka, z idealną fryzurą i nienagannym strojem.
Chciałam Ciebie i tylko Ciebie.- Wyszeptałam, ponieważ bałam się, że te słowa
powiedziane głośno mogą zabrzmieć inaczej.- Chcąc dać mi coś, czego nie chcę,
by mnie zatrzymać, straciłeś mnie.
-Ale jest szansa, abym Cię odzyskał,
prawda? Musi być – mówił zdesperowany.- Cholera, Ronnie kocham Cię, kocham Cię
nad życie i nie mogę Cię stracić, nie znów. Nie jestem tak silny jak ty, żeby
to przetrwać. Nie dam rady.- Teraz i ja płakałam. Moje policzki były mokre od
łez tak samo jak i jego. Usiadłam na podłodze, a on zrobił to samo i razem
płakaliśmy. W tym było wszystko, całe nasze cierpienie, cała nasza złość, a
przede wszystkim cała nasza miłość.- Kocham Cię.- Powtórzył.- Kocham, kocham,
kocham.- Mówił w kółko i w kółko, a ja z każdym razem, co raz bardziej zanosiłam
się szlochem. Nie wytrzymałam, na czworaka podeszłam do niego i wtuliłam się w
niego. Poczułam jego zapach, taki stary, taki znajomy, taki sam jak kiedyś.
Czułam jak składał pocałunki na mojej głowie, ale nie przerwałam mu, nie
przeszkadzało mi to. Chciałam, chociaż przez chwilę poczuć się jak kiedyś. Jak
wtedy, gdy byłam szczęśliwa. Kochałam go, to było oczywiste, ale nie mogłam mu
tego powiedzieć. Jeszcze nie. Myślę, że nie byłam gotowa na takie wyznanie, to
nadal było za wcześnie. I tak za duży sukces uważałam to, że przyznałam się do
tego przed sobą.
-Powiedz, że mnie kochasz.- Poprosił.
-Że mnie kochasz.- Powtórzyłam,
łamiącym się głosem.
-Proszę, Ronnie, powiedz, że mnie
kochasz.- Mówił zdesperowanym głosem mocniej mnie przytulając. Moje serce
łamało się na małe kawałeczki, widząc go w takim stanie.
-Że mnie kochasz.- Powtórzyłam znowu
uparcie stawiając na swoim.
-Jemu to powiedziałaś, prawda? Gdyby on
o to poprosił zrobiłabyś to.
-O kim mówisz?- Odchyliłam się, żeby
na niego spojrzeć.
-Luke.- Wymówił to imię z pogardą.
-Luke jest dla mnie ważny, ale nie
kocham go.
-Kłamiesz.- Zarzucił mi, a ja tylko
pokręciłam głową, chociaż wcale nie byłam tego pewna. Wszystko zaczynało mi się
plątać. Wszystko było takie skomplikowane, trudne. W pewnym momencie miałam
problem z przypomnieniem sobie swojego własnego imienia. Zaczynałam stawać się skołowana, wszystko w
mojej głowie się mieszało.- Powiedz, że mnie kochasz, błagam.
-Że mnie kochasz, błagam.-
Nienawidziłam siebie, za to, że tak bardzo go ranię, nienawidziłam go, że mnie
do tego zmusza, nienawidziłam całego świata, za to, że skazał mnie na to. Ponownie
wtuliłam się w niego, a on opadł do tyłu, sprawiając, że leżałam na jego klatce
piersiowej. Słuchałam jak jego serce bije z zawrotną prędkością, a oddech jest
nierówny. Trwaliśmy w ciszy, nie wiem czy niezręcznej, czy nie, ale w ciszy.
Jedynym dźwiękiem były samochody jeżdżące, gdzieś na zewnątrz.
Nie wiem ile czasu minęło, ale w
końcu uścisk Luisa rozluźnił się, dając mi do zrozumienia, że chłopak zasnął.
Wysunęłam się z jego objęć i odnalazłam swój telefon. Od razu wykręciłam numer
do jedynej osoby, która mogła mi teraz pomóc.
-Wszystko w porządku?- Odebrał niemal
natychmiast.
-Tak, to znaczy nie, nie wiem.-
Mruknęłam, wychodząc na balkon, żeby nie obudzić Tomlinsona.
-Ronnie.- Szepnął łagodnie.
-Jak inni? To znaczy bardzo byli
zszokowani?
-Spokojnie załatwiłem to. Powiedz
lepiej jak między wami?
-Chciałabym to wiedzieć, naprawdę
chciałabym, Harry.- Oparłam się o barierkę i wzięłam głęboki oddech. Nie miałam
pojęcia, która mogła być godzina, ale londyńskie ulice nadal tętniły życiem. Z
tego piętra mogłam zobaczyć osiedle, na którym mieszka ojciec. Nie rozmawiałam
z nim od momentu, w którym przyłapał mnie razem z Sam na pocałunku z Lou.-
Powiedział, że mnie kocha, wiele razy…
-Wierzysz mu?
-Tak… nie… nie wiem, gubię się.-
Podparłam głowę na dłoni.
-Nic w tym trudnego, odpowiedź sobie
po prostu na pytanie, czy ty go kochasz?
-Skąd mam wiedzieć, czy on jest
szczery?
-Myślę, że znasz odpowiedź na to
pytanie.- Znam? Cholera Styles, ty i te Twoje filozoficzne odpowiedzi. Nie
znałam odpowiedzi na pytanie, jaka jest dzisiaj pogoda, a co dopiero na to.
-A co jeśli nie?
-Za dużo przypuszczeń, skarbie.- Ok,
miałam ochotę rozwalić tę jego buźkę, bo mogę założyć się o stówę, że właśnie w
tamtej chwili głupio się uśmiechał, kiedy ja cierpiałam. Przygryzłam wargę i
walczyłam z chęcią wyrzucenia telefonu przez balkon.
-Nie pomagasz.
-A co mam zdecydować za Ciebie?!-
Podniósł głos.- Dobrze, więc idź do niego i powiedz mu, że go kochasz, bo
obydwoje wiemy, że tak jest. Potem wybacz mu wszystko i żyjcie długo i
szczęśliwie i nie, teraz nie mów żadnego, ale. Chociaż raz zrób to, co jest
dobre i właściwe. Pieprz to coś w Twojej głowie, co każe Ci zrobić inaczej,
pieprz wszystkich, Ronnie i choć raz zrób tak, jak ty chcesz, tak, jak mówi Ci
serce.- Rozłączył się, nie dając mi odpowiedzieć. Westchnęłam, wiedziałam, że
Harry pierdolony Styles ma rację, dlatego wróciłam do mieszkania. Odłożyłam
komórkę na stolik i wzięłam koc z łóżka. Nakryłam nim szatyna, który nadal spał
na podłodze.- Wyglądał na spokojnego, ale to pewnie tylko pozory. Jego klatka
unosiła się w wolnym tempie, czasami zastanawiałam się, czy na pewno się unosi.
W końcu uklękłam przy nim i złożyłam
długi pocałunek na jego policzku.
-Kocham Cię Louise Tomlinsonie.-
Szepnęłam i wstałam. Otrzepałam kolana i wyszłam z pokoju, a potem z mieszkania.
Chodziłam ulicami Londynu, które mimo
naprawdę późnej godziny nie były puste. Środek tygodnia nie przeszkadzał
ludziom w dobrej zabawie w klubach. Mijałam różne budynki, zastanawiając się,
co ze sobą zrobić, aż w końcu znalazłam idealne miejsce. Uśmiechnęłam się,
widząc szyld, świecący i czerwony z napisem czynne całą dobę. Cieszyłam się, że
w mojej tylnej kieszeni nadal znajdował się portfel, bo inaczej musiałabym iść
dalej.
Wzięłam oddech i pewnym krokiem
ruszyłam do salonu tatuażu.
Nawaliłam, jak zwykle :/ przepraszam. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest.
Kocham Was xx
Moose.
Co ona chce zrobić? Przecież już ma jego imię na udzie! Może jeszcze jedno sobie walnie, tylko teraz na czole z takim ogromnym dopiskiem "kocham cię, łysy frajerze"? xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
Łysy frajerze coo ahahahah
UsuńLol na udzie ? Myślałam że na biodrze o.o
UsuńBo jest na biodrze xd
Usuńjejciu, właśnie umarłam i wróciłam tu tylko po to, żeby cię o tym poinformować
OdpowiedzUsuńO jej w końcu! Pięknie, że w końcu oboje przyznali się do swoich uczuć ❤ Co ona chce zrobić w tym salonie lel ✌
OdpowiedzUsuńUwielibiam <3
OdpowiedzUsuń+
+
+
zapraszam do siebie:http://revenge-harry-fanfiction.blogspot.com/
ojeej w końcu wyznali sobie miłosć , uwielbiam ich <3
OdpowiedzUsuńTęskniłam, cholernie. Blagam cie wracaj bo nie potrafię przeżyć tygodnia bez nowego rozdziału i czytam kazdy od nowa. Znam je juz na pamięć. Ten jest cudowny, nawet nie wiesz jak sie ucieszyłam gdy zobaczyłam ze go dodałas. Kocham i życzę weny x
OdpowiedzUsuńSzybko next błagam. Ja twoim blogiem poprostu żyję!
OdpowiedzUsuńNie pamiętam czy komentowałam reszte. Ale ten rozdział, jak i wszystkie są przeboskie *_*
OdpowiedzUsuńjestem teraz ciekawa jaki tatuaż chce sb zrobić. Mam nadzieję, że nie zakryje imienia. Nie może. Eh chce, żeby byli razem szczęśliwi i Hazziątko ma racje.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
Weny!
Buziaki :*
A.
po prostu nie wierzę w to co wydarzyło się w tym rozdziałę ( w ogóle ,że sie pojawił ) szkoda mi trochę luka ale dla mnie najważniejsze jest ,że oni nadal się kochają , cudony rozdział :) życzę dużo weny , pozdrawiam i mam nadzieję , że kolejny rozdział pojawi się szybciej :)
OdpowiedzUsuńoo niee na reszcie jej to powiedział jejku i ona też, chociaż tego pewnie nie usłyszał ale choleraaa
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM TEN ROZDZIAŁ
jak zobaczyłam że dodałaś nowy rozdział mało nie spadłam z łóżka lmao
nie mogę się doczekać następnego xx
O boze, Louis taki asdfgh *-* Płakałam, gdy czytał list :c Mam nadzieję, że Luke zrozumie Ronnie :) Jestem strasznie ciekawa tatuażu Ron, w końcu imie Lou już jest, więc? :D
OdpowiedzUsuńDo następnego, powodzenia ;* <3
Na taki rozdzial mogę czekać wieki :) xoxo
Ciekawa jestem co do tatuażu....
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jesteśmy i czekamy na nowe rozdziały!
Czekam na next!
Rozdział był genialny, zaliczam go do jednych z lepszych jakie tu są. Po prostu mnie rozwaliłaś, Lou płakał, Ron płakała i ja płakałam... Ciekawy jaki tatuaż chce sobie zrobić, pisz szybko nexta :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta. Super, że w końcu pojawił się rozdział. Życzę weny i dalszego zapału do pisania.
OdpowiedzUsuńCudowny, boski, zaje... :)
OdpowiedzUsuńAaaaaa, o mamo! Wreszcie się doczekałam ^.^ Kocham Cię i tego bloga <3 mam nadzieje że następny rozdział niedługo ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki i życzę natchnienia :*
Powodzenia :D
Dziękuje ❤️❤️
OdpowiedzUsuńMoose taka kochana <3
OdpowiedzUsuńCzytam ten rozdział setny raz i za każdym razem te same emocje *-* Masz ogromny talent dziewczyno! Ow god, powiedział że ją kocha, tyle razy. O boże, boże, boże! Ronnie, nie waż się zakrywać tatuażu z imieniem Lou! Nie mogę doczekać się następnego! Powodzenia, trzymaj się :) xx
Jejciu wróciłaś *o* Rozdział boski jak zwykle ! Jestem ciekawa jaki tatuaż zrobi, więcej Lou najlepiej ;* Ogólnie super tylko teraz znowu Luke, ale tam pogodzą się i będzie dobrze, musi być ! Mam nadzieje, że u cb już wszystko okay, miło że się zmobilizowałaś i napisałaś 15 c: Czekam na next i weny życzę ♥
OdpowiedzUsuńNie nawaliłaś skarbie ! Rozdział wyszedł cudnie i płakałam razem z nimi to było jakby takie magiczne że tak się wczułam w rozdział . Matko nie mogę się doczekać następnego i życzę żeby wyszedł równie dobrze co ten. ;D
OdpowiedzUsuńDo następnego, słońce !! ;*
Rozdział jak zwykle trzymający w napięciu i super. Rozumiem, że nie miałaś czasu na napisanie nowego rozdziału, weny, to się zdarza każdemu. Dobrze, że wreszcie coś napisałaś. ;)
OdpowiedzUsuńKocham Lonnie. To jest takie słodkie, a z drugiej strony takie depresyjne. xD (to słowo było dziwne). Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybciej.
Trzymaj się ciepło, w te zimne jesienne dni. Dużo weny! :*
Opłacało się czekać! ♥
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! ♥
Nie mogę się doczekać kolejnego! xx
Świetny rozdział. ♥ Jak zwykle. ♡ Nie wierzę w to co zrobił Louis. Jak on mógł coś takiego powiedzieć. Ciekawe co Ronnnie zrobi w tym salonie tatuażu. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWOJEGO BLOGA. ♡♡♥♥
Kocham twojego bloga <3 czekM :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńKiedy next ? ;>
OMG SZYBKO CHCE NEXTA :*
OdpowiedzUsuńNext pleaseeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Awards :) http://swiat-wedlug-wariatek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPisz tego bloga dalej!!!! Proszę!!! Uwielbiam go czytać. Chociaż zakończył tą historie i nalisz epilog. Cokolwiek, chce po prostu dowiedzieć się co stanie się z nimi i jak rozwiąże się sprawa luka. Wcale nie piszesz źle, mnie się podoba. Piszesz w sposób przejrzysty i ciekawy, skupiasz się na uczuciach które według mnie są bardzo ważne w historiach miłosnych, poza tym miałaś świetny pomysł by zrobić opowiadanie jakiego jeszcze nikt nie zrobił. Czytałam wiele blogów o 1D ale twój jest najlepszy. Mam wiec do ciebie prośbę, dokończ tą historie. Błagam!!!
OdpowiedzUsuń