"Bo trzeba zatrzymywać wszystkie wspomnienia."
Latałam za kulisami od osoby do
osoby, sprawdzając czy wszystko jest gotowe. Dostałam specjalne zadanie
dopilonować nawet najmniejszego szczegółu, bo, jak to stwierdził Josh, byłam tu
najbardziej odpowiedzialna.
Punkt siedemnasta pięćdziesiąt
wszystko było już gotowe, każdy na swoim miejscu, a widownia zapełniona. Z
nerwów obgryzałam paznokcie. Wszystko musiało pójść dobrze. Uśmiechnęłam się,
widząc wchodzącego na sale Harry’ego dwie minuty przed rozpoczęciem spektaklu.
Ale szybko przygasiłam się, rozpoznając za nim niezbyt zadowolonego Louisa. Po
jaką cholerę on go tu ciągnął?
-Uwaga! Proszę zająć miejsca. Sztuka
rozpocznie się lada moment.- Z głośników wyleciał głos jednego z uczniów, który
zajmował się nagłośnieniem.
Wszystkie światła zgasły, a na scenę
weszli pierwsi aktorzy. Zza sceny było słychać głos narratora, który mówił
wszystko wolno i wyraźnie.
Wszystko przebiegało zgodnie z
planem. Nikt się nie pomylił, nic się nie zepsuło, było idealnie. Całe
przedstawienie skończyło się około dwudziestej. Odetchnęłam z ulgą, kiedy
kurtyna spadła, a z widowni słychać było głośne oklaski.
*
-Możemy pogadać?- Usłyszałam za sobą.
Przęłknęłam głośno ślinę i powoli się odwróciłam.
-Jasne.
-Uciekłaś ode mnie.- Stwierdził od
razu, co nie do końca było kłamstwem.
-Musiałam. Ale widzę, że mnie
odnalazłeś.- Skinął tylko głową.
-Nie było trudno.- Uśmiechnął się
delikatnie. Staliśmy na dworze, a noc wcale nie była taka ciepła.- Przede mną
nigdy się nie ukryjesz..
-Nie kuś.- Nastąpiła chwilowa cisza.
-Wróć do domu.- Zmarszczyłam brwi,
nie rozumiejąc o co chodzi.- Do mnie do domu.- Dodał.
-Nie mogę.- Patrzyliśmy na siebie.
Nie wiedziałam, co jeszcze mogę dodać. Czułam się niezręcznie, a w głowie
pojawiała się myśl, że powinnam wyjechać. Że innej opcji nie ma. Ale czy byłam
zdolna znowu to wszystko zostawić?
-Kocham cię.- Skrzywiłam się słysząc
jego słowa.
-Muszę iść.- Ostatnie spojrzenie i
odeszłam. Nie czułam się dobrze, wręcz przeciwnie. Zżerały mnie wyrzuty
sumienia, chciałam odwrócić się i wrócić do niego, ale nie mogłam.
Wróciłam do domu, gdzie, jak zwykle
panowała cisza. Przyzwyczaiłam się już do tego. Poszłam od razu do swojego
pokoju, gdzie panował chaos. Wszędzie walały się ubrania, różne rzeczy,
książki. Nie miałam czasu, żeby sprzątnąć. Zrzuciłam tylko przedmioty lezące na
łóżku i poszła spać. To była najlepsza decyzja jaką ostatnio mogłam podjąć.
Potrzeboałam odpoczynku.
*
Rano obudziłam się z podjętą decyzją.
Wiedziałam już co powinnam zrobić i nie zamierzałam z tym zwlekać. Lecz zanim
cokolwiek zrobiłam ubrałam się i pojechałam do Harry’ego. Musial dowidzieć się
o moich planach jako pierwszy.
Zjawiłam się u niego równo o ósmej
rano. Otworzył mi zaspany, z potarganymi lokami.
-Co się stało, Ronnie?- Przetarł
dłonią oczy i ziewnął. Minęłam go bez słowa i weszłam do środka. Usiadłam na
brązowej kanapie w salonie i czekałam aż chłopak się do mnie dołączy.
-Postanowiłam.-Odezwałam się.
-To super i w ogóle, ale nie mogłaś
poczekać do południa?-Wywróciłam oczami.
-Dobrze skoro nie chcesz wiedzieć to
idę i wrócę później.- Już chciałam się podnieść, ale zatrzymał mnie gestem
dłoni. Westchnął, ale usiadł obok mnie. Obserwowaliśmy się tak dłuższą chwilę.
-Więc?-Zapytał, a wszystkie moje
wspomnienia z poprzedniego lata przebiegły mi przed oczami.
-Ćśś,
zgłupiałaś? Chcesz obudzić cały dom?- Owa postać okazała się mężczyzną, zaklaskała
dwa razy, a w salonie zapaliło się światło.- Po co Ci ta lampka?
Zdezorientowana
dziewczyna spojrzała to na przedmiot w jej rękach to na chłopaka z
podniesionymi brwiami.
-Nie
ważne. Możesz mi powiedzieć co ty tu robisz o…- Spojrzała na zegarek wiszący na
ścianie i zdała sobie sprawę, że powinna leżeć w swoim łóżku i smacznie spać.-
3.15?
-Lepiej
mi powiedz co ty robisz w moim domu w środku nocy z lampką nocną w dłoniach?-
Chłopak próbował udawać poważnego, ale marne było jego staranie gdyż gdy Ronnie
zobaczyła jego minę parsknęła śmiechem.- I jeszcze masz czelność śmiać się ze
mnie?
-Przepraszam po prosty ty… no ten… tak śmiesznie… i- Spojrzała na jego
lekko oburzoną twarz i spuściła wzrok.- Już nic. Więc jestem Ronnie. Ronnie
Blaise.- Wyciągnęła w stronę
-Wyzwanie.
-Pocałuj
Ronnie.- Oświadczył z dumą jakby było to najlepsze zadanie na świecie.
-Czy
ty się słyszysz to moja S-I-O-S-T-R-A.- Przeliterował wkurzony Tomlinson.
-Myślisz,
że moje usta chciałyby dotknąć jego?- Brwi Blaise powędrowały w górę.
-Och
daj spokój skarbie, oboje wiemy, że tego chcesz.- Zaśmiał się, a reszta
zachichotała.
Odwróciła
głowę w stronę drzwi od łazienki i przygryzła wargę. Lou stał tam w samych
bokserkach z ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Z jego włosów kapała woda,
która spływała po jego nagim torsie. Mocno zbudowanym nagim torsie, na którym
było mnóstwo tatuaży. Wcześniej ich nie widziała, a teraz miała idealny widok.
-Skoro
już skończyłaś mi się przyglądać to mogę wiedzieć co sprowadza Cię do moich
skromnych progów?- Ronnie jeszcze bardziej zażenowana spuściła swoją głowę w
dół nie mogąc wydusić ani słowa.
Już
chciała się odwrócić i odejść kiedy chłopak przyciągnął ją z powrotem do siebie
i wpił się w jej usta. Zdezorientowana Veronica nie wiedziała co ma robić.
Delikatne usta Louisa odebrały jej racjonalne myślenie. Zaczęła delikatnie
oddawać pocałunek wplątując palce we włosy szatyna. Odepchnęła go od siebie przypominając
sobie, że przecież za dwa tygodnie Lou stanie się jej bratem.
-Podobam
Ci się?- Zapytałam wprost. Wiedziałam, że jeżeli będziemy rozmawiać inaczej to
nigdy nie dowiem się prawdy.
-Co?
Ronnie… To nie tak.- Złapał się za włosy.- To jest tak bardzo skomplikowane.-
Przyłożył policzek do mojej głowy. Czułam bicie jego serca i ciepło, które
dawało jego ciało.
-Nie
może mi wyjaśnić?
-Nie
wiem jak.
-To
pokaż.- Szepnęłam. Poczułam jak chłopak porusza się, by po chwili znaleźć się
nade mną opierając ciężar ciała na łokciach po obu stronach mojej głowy.
Zbliżył swoją twarz do mojej opatulając ją ciepłym oddechem. Patrzyłam na jego
poczynania z pod przymrużonych oczu. Lekko musnął swoimi miękkimi ustami moje i
znów przeniósł się na drugą stronę łóżka.
Przerwałam wspominanie, bojąc się, że
jak zabrnę za daleko to się rozpłaczę.
-Ronnie.-Przypomniał mi o swojej
obecności Harry.-Co postanowiłaś?
-Nie umiem sobie poradzić z moimi
uczuciami, Hazz. To, co się stało w tamte wakacje nigdy nie powinno mieć
miejsca. Są z tego tylko same problemy. Lou nie może odwiedzać mamy, miedzy Sam,
a moim ojcem jest napięta atmosfera, zraniłam Luke’a. Nie radzę sobie. Chciałabym
cofnąć czas i zakończyć to nim się zaczęło.
-Chcesz powiedzieć, że nie byłaś
szczęśliwa?
-Oczywiście, że byłam, ale zobacz jakim
kosztem.
-Ronnie…
-Nie mogę tak. Nie wytrzymuję. To
trudne, spróbuj mnie zrozumieć.
-Próbuję cały czas, ale nie umiem.-
Westchnęłam. Czułam, że zaraz się rozkleję, a nie mogłam pozwolić sobie na
chwilę słabości. Nie teraz.
-Przykro mi, ale już postanowiłam.-
Spojrzał na mnie uważnie. Jego brwi zmarszczyły się, jakby zawzięcie o czymś
myślał. Czekałam na jego odzew, ale przez kilka minut nie nadchodził. Chyba
przetwarzał moje słowa, szukając w nich sensu i odpowiedzi. Nie naciskałam,
chciałam dać mu czas.
-Chyba nie chcesz powiedzieć, że…
-Wyjeżdżam.- Dkonczyłam za niego.
_____________________-
Nie sprawdzony, przepraszam
Kocham was... xxx
Nieee....ona nie moze wyjechac!!!! Ona musi byc z Lou !!!!!! Płacze....!!!!!
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac nexta !!!
zabije cię.
OdpowiedzUsuńKolejny blog się kończy.
OdpowiedzUsuńKolejny blog będzie miał (?) złe zakończenie T-T
Znalazłam tego bloga niedawno i zakochałam się ;-;
Pozostaw mnie tu z moją depresją. Zostaw mnie płaczącą w poduszkę.
Ostatnie co powiem to: cudowne ♥ ;w;
Miło, że jednak się odzywasz. Domyślam się, że jesteś zajęta, a mimo to kończysz ff to profesjonalne podejście:) Zgadzam się, że historia jest piękna, ale wydaje mi się, że trochę zatraciłaś subtelność pierwszej części. Może wahasz się jakie powinno być zakończenie - zastanów się i skup na emocjach które w związku z tym chcesz przedstawić. Wszystkiego dobrego S.
OdpowiedzUsuńświetny rozdział tylko szkoda ,że tak póżno :)btw dzis mija rok odkąd znalazłam i czytam to ff xd
OdpowiedzUsuńNie, nie i jeszcze raz nie! Lou nie może jej na to pozwolić!
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
PS: Rozdział oczywiście świetny :)
Nie ;xxx
OdpowiedzUsuńSuper <3 Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie ;)
http://withoutsayinggoodbye1d.blogspot.com/
Nie Ronnie nie może wyjechać! Ona i Lou mają żyć długo i szczęśliwie - razem!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest pierwsze jakie czytam o 1D i po prostu sama się zmuszałam żeby odejść od komputera i iść spać. Jest cudowne!
Pozdrawiam i czekam na kolejny!
Masz nominację do LBA :)
OdpowiedzUsuńWięcej --> http://my-soul-is-my-car.blogspot.com/2015/02/liebster-blog-award-piosenki.html
Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj: http://life-loves-to-surprise-us.blogspot.com/
Proszę! Proszę! Proszę! Proszę! Proszę! Dodaj kolejny rozdział! Ja już wytrzymać nie mogę!
OdpowiedzUsuńO mój boże, popłakałam się, proszę niech będzie happy end😭😭
OdpowiedzUsuń