- Jesteś pewna? – Zapytał po raz setny,
patrząc na mnie uważnie. Wzięłam oddech, ociągając się z odpowiedzią. Czy byłam
pewna? Oczywiście, że nie. W mojej głowie, aż huczało od nadmiaru wątpliwości.
Raz myślę, że muszę wrócić do domu, żeby wszystko znowu się ułożyło. Tu w
Londynie tylko ranię ludzi, a będąc w Ameryce już nic nie będzie mogło pójść
źle. Potem, jednak nadchodzą te pieprzone wątpliwości. No bo, co może się niby
zmienić? Znowu stracę kontakt z ojcem, z Luke’iem, Louisem. Z wszystkimi. Znowu
stanę się nieszczęśliwa.
- Tak – odpowiedziałam, mimo
niepewności. Z głośników wydobył się głos jakiejś pani, która informowała o
tym, że mój lot zaraz się rozpocznie. Podeszłam do Styles’a i mocno go
przytuliłam. – Będę tęsknić.
- Obiecaj, że tym razem będziesz dzwonić
regularnie.- Spojrzał na mnie uważnie. Wiedziałam, że nie żartuję.
- Obiecuję, Harry. – Pocałowałam go w
policzek i miałam zamiar odejść.
- Mam mu coś przekazać? – Zatrzymałam się. Zagryzłam wargę, oddychając. Wzruszyłam
ramionami i poszłam przed siebie. Nic nie chciałam mu przekazać. Chociaż w
ostatniej chwili odwróciłam się.
- Powiedz mu o tatuażu i o tym, że już
zawsze będzie częścią mnie.
Wsiadłam do samolotu. Mimowolnie uśmiechnęłam
się, zdając sobie sprawę, że przeżywam tą historię po raz drugi. A przecież
powinnam uczyć się na błędach.
Lot minął mi szybko. Prawie cały
przespałam, nie mogłam znieść myśli, że niedługo znowu to wszystko się skończy.
Mama nie była zdziwiona, widząc mnie w
domu. Uprzedziłam ją dzień wcześniej o swoich planach, których nie
skomentowała. Przytaknęła tylko i powiedziała, że będzie na mnie czekać.
Bez zbędnych rozmów poszłam do swojego
pokoju i położyłam się do łóżka. Wszystko było takie znajome, a jednocześnie
obce. Wiedziałam, że mama była na mnie zła za to, że rzuciłam szkołę, ale nie
robiła mi żadnych wywodów na ten temat. Dała mi ciszę i spokój, czyli wszystko
czego potrzebowałam. Sięgnęłam po telefon i włączyłam go. Miałam dużo
wiadomości od Luke’a, ale postanowiłam mu nie odpisywać. Skoro chciałam zacząć
wszystko od nowa o nim także powinnam zapomnieć. Była jeszcze jedna od
Harry’go. Długo bałam się jej odczytać, ale w końcu po wzięciu głębokiego
wdechu przełamałam się.
Od: Harry
Nie
byłem w stanie powiedzieć ci tego prosto w oczy, ale jesteś głupia. Zostawiłaś
po raz kolejny za sobą osobę, którą kochasz. Uciekłaś, jak gówniara. Zachowałaś
się podobnie, jak on rok temu. Nie mnie jednak decydować za ciebie.
Tak
w ogóle to rozmawiałem z nim. Przekazałem to, co chciałaś i on wiedział o
tatuażu. Widział go. Nie chciał tylko powiedzieć kiedy. Pewnie jesteś ciekawa
jego reakcji. Załamał się. Nie płakał, ale zabrakło mu słów. Jako i twój i jego
przyjaciel czuję się trochę nieswojo. Po prostu… porozmawiaj z nim. Proszę.
Nie odpisałam mu. Nie wiedziałam, co.
-Cześć.- Do pokoju weszła Lydia.
Spojrzałam na nią niepewnie i poklepałam miejsce na łóżku obok siebie.- Komu,
jak komu, ale żeby mi nie powiedzieć, że przylatujesz?
-Spontaniczna decyzja.- Mruknęłam w
poduszkę.- Skąd wiesz, że przyleciałam?
-Harry.
-Co ten idiota ci powiedział?-
Spojrzałam na nią uważnie. Troska aż buchała z jej twarzy. Nie wiem tylko
czemu. Nic mi nie było.
-Tylko tyle, że będziesz mnie
potrzebować. Reszty miałam się dowiedzieć od ciebie, ale chyba już wszystko
podejrzewam.
-Louis.- Szepnęłam jedno imię, a ona
kiwnęła w zrozumieniu.- Uciekłam. Powiedział, że mnie kocha. Ja mu w sumie też.
Ale uciekłam. Stchórzyłam.- Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
Przyjaciółka przytuliła mnie.
-Spokojnie.
-Jestem popieprzona. Wybaczyłam mu
przecież, a mimo to nie potrafiłam przy nim zostać.
Długo leżałyśmy. Nic nie mówiłyśmy,
wystarczała mi jej obecność. Tego brakowało mi przez wszystkie tygodnie
spędzone w Londynie; mojej najlepszej przyjaciółki.
***
Tydzień później
-Tak, mamo. Poradzę sobie.- Zamknęłam
drzwiczki lodówki biodrem i usiadłam przy stole.
-Wrócimy jutro w południe, dobrze?
-Ta.- Mruknęłam.- Zadzwonię po pizzę,
czy coś.- Pożegnałam się z mamą i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Dokończyłam
jeść jogurt i poszłam do swojego pokoju. Chciałam poszukać jakiejś dorywczej
pracy. Nie miałam zamiaru siedzieć cały czas w domu, ale nie miałąm również
zamiaru wrócić tu do szkoły.
Jednak za nim zdążyłam włączyć laptopa
usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Przecież mówiłam ci Lydia, że możesz wchodzić
bez pukania!- Krzyknęłam, schodząc po schodach. Otworzyłam drzwi, ale zamiast
zobaczyć tam dziewczynę, zobaczyłam zupełnie kogoś, kogo się nie spodziewałam.
Zaniemówiłam.
-Cześć.- Powiedział cicho, przyglądając
mi się.
-Co ty tu robisz?- Odezwałam się po
długim milczeniu.
-Przyjechałem.
-To widzę.- Zaśmiałam się nerwowo. Nie
wiedziałam, jak mam się zachować. Przecież chciałam zostawić tamto życie za
sobą. Chciałam zacząć wszystko od nowa, więc powinnam była zamknąć mu drzwi
przed nosem i uciec do swojego pokoju, żeby schować się pod kocem.
-J-ja.- Zaczął, le po chwili zamilkł.
Chyba szukał odpowiednich słów. Ja z resztą też nie wiedziałam, co mogę jeszcze
powiedzieć. Więc staliśmy tak w progu, patrząc się na siebie w ciszy. Nie wiem,
czy było niezręcznie. Nie wiem nawet, co miałam myśleć.
-Coś jeszcze?- Zapytałam.
-J-ja, j przyjechałem tu, żeby naprawić
twoje serce.- Zamurowało mnie. Kompletnie się tego nie spodziewałam. – Kocham cię,
Ronnie. Kocham cię jak wariat i chcę, żebyś i ty mnie tak pokochała. Chce ci
pokazać, że twoje serce może jeszcze kochać. Że jesteś zdolna do miłości. Chcę
cię naprawić.- Zakończył. W moich oczach pojawiły się łzy.
-Nie potrafię.- Szepnęłam.- Nie umiem.
-Dasz radę. Razem damy.
-Myślisz, że, jak się tu zjawisz to
wszystko będzie dobrze i będziemy żyć, jak w bajcę?
-Przeleciałem dla ciebie ocean.-
Uśmiechnął się słabo, co odwzajemniłam.
-Czasami potrzeba czegoś więcej.
-Powiedz, że mnie nie kochasz i, że nie
chcesz niczego zaczynać od nowa, a wrócę tam skąd przyszedłem.- Popatrzyłam na
niego, ale nie odpowiedziałam. Uznał to za znak, dlatego odwrócił się i zaczął
odchodzić. Biłam się z myślami.
-Zaczekaj!- Zatrzymał się i odwrócił w
moją stronę.- Ja też cię kocham. Jestem w tobie szaleńczo zakochana i żałuję,
że dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.- Pokonał dzielący nas dystans i
pocałował mnie.
***
Leżałam w jego ramionach, rysując na
jego nagim torsie dziwne, nieznane nikomu wzory. Byłam szczęśliwa. W końcu
mogłam powiedzieć, że nareszcie jestem szczęśliwa. Chociaż raz w życiu podjęłam
dobrą decyzję. Zjechał dłonią na moje biodro, gdzie widniało imię napisane
czarnym tuszem, jednak nic na ten temat nie powiedział. Ja z resztą też.
Zamiast tego usłyszałam:
-Kocham cię.- Powiedział już, któryś raz
tego dnia.
-Dużo razy jeszcze to powtórzysz?-
Zaśmiałam się.
-Będę ci to powtarzał całe życie, aż w
końcu będziesz miała mnie dość i ci się to znudzi.- Pogłaskał mnie po włosach.
Wtuliłam się mocniej w jego ramiona. Czułam się bezpieczna. Uśmiechnęłam się
pod nosem. Nawet nie wiedziałam, jak bardzo brakowało mi bliskości z drugim
człowiekiem.
Czasami jesteśmy zbyt dumni, żeby komuś
przebaczyć. Czasami jest nam wstyd i nie umiemy przyznać się do błędu. Ale
życie właśnie na tym polega. Popełniamy głupstwa, za które później ponosimy
konsekwencje i jeśli chcemy, żeby ludzie przebaczyli nam, my musimy przebaczyć
im. To działa przecież w obie strony. I ja tamtego wieczoru zrozumiałam, że
wszystkie winy zostały mi wybaczone, więc ja też mogłam to zrobić. I to
uczyniło mnie szczęśliwszą. Dało mi pozytywne myślenie i nadzieję, że przez
pewien czas wszystko będzie już dobrze. Wyciągnęłam wnioski. Przecież każdy
człowiek uczy się na błędach.
Cieszyłam się, że ta historia potoczyła
się tak, a nie inaczej. Cieszyłam się, że przeżyłam każdy moment tak, a nie
inaczej. Przez to wszystko byłam właśnie tam, gdzie chciałam.
-Nigdy nie będę miała tego dość i nigdy
mi się to nie znudzi.- Pocałował go. – Też cię kocham.
____________________________________________
Więc to ostatni rozdział! Został nam tylko epilog!
Jak myślicie kto przyleciał do Ronnie? Louis, czy może Luke? A może jeszcze ktoś inny?
Zabiję cię, jeśli to nie będzie Louis.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, to rozdział bardzo mi się podoba :3
Świetny. Ale to musi być Lou. MUSI.
OdpowiedzUsuńTo musi być Lou! Nie wybaczę ci jeśli to nie okaże się prawdą!
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog!
Co jak to jeszcze tylko epilog?! Nie!
OdpowiedzUsuńTo Louis, to musi być Louis bo inaczej Ci tego nie wybaczę! On i Ronnie idealnie do siebie pasują! To MUSI BYĆ LOUIS!!
Miałam skomentować wczoraj ale telefon się na mnie obraził.
Pozdrawiam!
To na pewno Lou :( ale przez tą naprawę serca mam wątpliwości i przez to, że tak późno zdała sobie z tego sprawę. Ostatecznie jeszcze się okaże, że to Harry xD
OdpowiedzUsuńTo musi być Lou! Nikt inny! Jeśli Luke to pojadę do Anglii zaciągne Lou z niej i przywleke do niej a Luke'a wywale w morze -,-
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że chcialabym aby był to Lou.
OdpowiedzUsuńAle na bank będzie to Luke ;w;
Jak to nie jest Lou to nie wiem co zrobie!!
OdpowiedzUsuńChyba w worku go przyniose. A tego Luke'a nigdy nie lubiłam. Super rozdział....jak zwykle!!!!!!
Zostałas nominowana do LBA :) ! szczegóły u mnie :* http://horan42.blogspot.com/2015/03/libster-blog-awards.html
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby to był Lou :) ale czuję, że to może być Harry :(
OdpowiedzUsuńJezu chcę już epilog a z drugiej strony nie chce bo to będzie już koniec :(
OdpowiedzUsuńLou <3
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby to był Lou oczywiście , ale mam dziwne przeczucie że to może być jednak Luke :<
OdpowiedzUsuńhm... będę inna i nie napisze, że musi być Lou i koniec ! Moim zdaniem zrobisz jak uważasz, rozdział jak każdy zajebisty inaczej określić nie mogę. Jednak według mnie wchodzą tu w role dwóch bohaterów : Lou i Harry. Kto nim będzie? Przekonam się, jak przeczytam epilog. Teraz mogę już w sumie napisać, że dziękuje Ci za to, że mogłam czytać tak zajebiste opowiadanie i mam nadzieje, że przeczytam kiedyś może Twoją książkę? Jednak na chwilę obecną czekam na epilog :* powodzenia
OdpowiedzUsuń