środa, 4 lutego 2015

Rozdział 17



 "Bo trzeba zatrzymywać wszystkie wspomnienia."

Latałam za kulisami od osoby do osoby, sprawdzając czy wszystko jest gotowe. Dostałam specjalne zadanie dopilonować nawet najmniejszego szczegółu, bo, jak to stwierdził Josh, byłam tu najbardziej odpowiedzialna.
Punkt siedemnasta pięćdziesiąt wszystko było już gotowe, każdy na swoim miejscu, a widownia zapełniona. Z nerwów obgryzałam paznokcie. Wszystko musiało pójść dobrze. Uśmiechnęłam się, widząc wchodzącego na sale Harry’ego dwie minuty przed rozpoczęciem spektaklu. Ale szybko przygasiłam się, rozpoznając za nim niezbyt zadowolonego Louisa. Po jaką cholerę on go tu ciągnął?
-Uwaga! Proszę zająć miejsca. Sztuka rozpocznie się lada moment.- Z głośników wyleciał głos jednego z uczniów, który zajmował się nagłośnieniem.
Wszystkie światła zgasły, a na scenę weszli pierwsi aktorzy. Zza sceny było słychać głos narratora, który mówił wszystko wolno i wyraźnie.
Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Nikt się nie pomylił, nic się nie zepsuło, było idealnie. Całe przedstawienie skończyło się około dwudziestej. Odetchnęłam z ulgą, kiedy kurtyna spadła, a z widowni słychać było głośne oklaski.
*
-Możemy pogadać?- Usłyszałam za sobą. Przęłknęłam głośno ślinę i powoli się odwróciłam.
-Jasne.
-Uciekłaś ode mnie.- Stwierdził od razu, co nie do końca było kłamstwem.
-Musiałam. Ale widzę, że mnie odnalazłeś.- Skinął tylko głową.
-Nie było trudno.- Uśmiechnął się delikatnie. Staliśmy na dworze, a noc wcale nie była taka ciepła.- Przede mną nigdy się nie ukryjesz..
-Nie kuś.- Nastąpiła chwilowa cisza.
-Wróć do domu.- Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co chodzi.- Do mnie do domu.- Dodał.
-Nie mogę.- Patrzyliśmy na siebie. Nie wiedziałam, co jeszcze mogę dodać. Czułam się niezręcznie, a w głowie pojawiała się myśl, że powinnam wyjechać. Że innej opcji nie ma. Ale czy byłam zdolna znowu to wszystko zostawić?
-Kocham cię.- Skrzywiłam się słysząc jego słowa.
-Muszę iść.- Ostatnie spojrzenie i odeszłam. Nie czułam się dobrze, wręcz przeciwnie. Zżerały mnie wyrzuty sumienia, chciałam odwrócić się i wrócić do niego, ale nie mogłam.
Wróciłam do domu, gdzie, jak zwykle panowała cisza. Przyzwyczaiłam się już do tego. Poszłam od razu do swojego pokoju, gdzie panował chaos. Wszędzie walały się ubrania, różne rzeczy, książki. Nie miałam czasu, żeby sprzątnąć. Zrzuciłam tylko przedmioty lezące na łóżku i poszła spać. To była najlepsza decyzja jaką ostatnio mogłam podjąć. Potrzeboałam odpoczynku.
*
Rano obudziłam się z podjętą decyzją. Wiedziałam już co powinnam zrobić i nie zamierzałam z tym zwlekać. Lecz zanim cokolwiek zrobiłam ubrałam się i pojechałam do Harry’ego. Musial dowidzieć się o moich planach jako pierwszy.
Zjawiłam się u niego równo o ósmej rano. Otworzył mi zaspany, z potarganymi lokami.
-Co się stało, Ronnie?- Przetarł dłonią oczy i ziewnął. Minęłam go bez słowa i weszłam do środka. Usiadłam na brązowej kanapie w salonie i czekałam aż chłopak się do mnie dołączy.
-Postanowiłam.-Odezwałam się.
-To super i w ogóle, ale nie mogłaś poczekać do południa?-Wywróciłam oczami.
-Dobrze skoro nie chcesz wiedzieć to idę i wrócę później.- Już chciałam się podnieść, ale zatrzymał mnie gestem dłoni. Westchnął, ale usiadł obok mnie. Obserwowaliśmy się tak dłuższą chwilę.
-Więc?-Zapytał, a wszystkie moje wspomnienia z poprzedniego lata przebiegły mi przed oczami.
-Ćśś, zgłupiałaś? Chcesz obudzić cały dom?- Owa postać okazała się mężczyzną, zaklaskała dwa razy, a w salonie zapaliło się światło.- Po co Ci ta lampka?
Zdezorientowana dziewczyna spojrzała to na przedmiot w jej rękach to na chłopaka z podniesionymi brwiami.
-Nie ważne. Możesz mi powiedzieć co ty tu robisz o…- Spojrzała na zegarek wiszący na ścianie i zdała sobie sprawę, że powinna leżeć w swoim łóżku i smacznie spać.- 3.15?
-Lepiej mi powiedz co ty robisz w moim domu w środku nocy z lampką nocną w dłoniach?- Chłopak próbował udawać poważnego, ale marne było jego staranie gdyż gdy Ronnie zobaczyła jego minę parsknęła śmiechem.- I jeszcze masz czelność śmiać się ze mnie?
-Przepraszam po prosty ty… no ten… tak śmiesznie… i- Spojrzała na jego lekko oburzoną twarz i spuściła wzrok.- Już nic. Więc jestem Ronnie. Ronnie Blaise.- Wyciągnęła w stronę

-Wyzwanie.
-Pocałuj Ronnie.- Oświadczył z dumą jakby było to najlepsze zadanie na świecie.
-Czy ty się słyszysz to moja S-I-O-S-T-R-A.- Przeliterował wkurzony Tomlinson.
-Myślisz, że moje usta chciałyby dotknąć jego?- Brwi Blaise powędrowały w górę.
-Och daj spokój skarbie, oboje wiemy, że tego chcesz.- Zaśmiał się, a reszta zachichotała.

Odwróciła głowę w stronę drzwi od łazienki i przygryzła wargę. Lou stał tam w samych bokserkach z ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Z jego włosów kapała woda, która spływała po jego nagim torsie. Mocno zbudowanym nagim torsie, na którym było mnóstwo tatuaży. Wcześniej ich nie widziała, a teraz miała idealny widok.
-Skoro już skończyłaś mi się przyglądać to mogę wiedzieć co sprowadza Cię do moich skromnych progów?- Ronnie jeszcze bardziej zażenowana spuściła swoją głowę w dół nie mogąc wydusić ani słowa.

Już chciała się odwrócić i odejść kiedy chłopak przyciągnął ją z powrotem do siebie i wpił się w jej usta. Zdezorientowana Veronica nie wiedziała co ma robić. Delikatne usta Louisa odebrały jej racjonalne myślenie. Zaczęła delikatnie oddawać pocałunek wplątując palce we włosy szatyna. Odepchnęła go od siebie przypominając sobie, że przecież za dwa tygodnie Lou stanie się jej bratem.

-Podobam Ci się?- Zapytałam wprost. Wiedziałam, że jeżeli będziemy rozmawiać inaczej to nigdy nie dowiem się prawdy.
-Co? Ronnie… To nie tak.- Złapał się za włosy.- To jest tak bardzo skomplikowane.- Przyłożył policzek do mojej głowy. Czułam bicie jego serca i ciepło, które dawało jego ciało.
-Nie może mi wyjaśnić?
-Nie wiem jak.
-To pokaż.- Szepnęłam. Poczułam jak chłopak porusza się, by po chwili znaleźć się nade mną opierając ciężar ciała na łokciach po obu stronach mojej głowy. Zbliżył swoją twarz do mojej opatulając ją ciepłym oddechem. Patrzyłam na jego poczynania z pod przymrużonych oczu. Lekko musnął swoimi miękkimi ustami moje i znów przeniósł się na drugą stronę łóżka.

Przerwałam wspominanie, bojąc się, że jak zabrnę za daleko to się rozpłaczę.
-Ronnie.-Przypomniał mi o swojej obecności Harry.-Co postanowiłaś?
-Nie umiem sobie poradzić z moimi uczuciami, Hazz. To, co się stało w tamte wakacje nigdy nie powinno mieć miejsca. Są z tego tylko same problemy. Lou nie może odwiedzać mamy, miedzy Sam, a moim ojcem jest napięta atmosfera, zraniłam Luke’a. Nie radzę sobie. Chciałabym cofnąć czas i zakończyć to nim się zaczęło.
-Chcesz powiedzieć, że nie byłaś szczęśliwa?
-Oczywiście, że byłam, ale zobacz jakim kosztem.
-Ronnie…
-Nie mogę tak. Nie wytrzymuję. To trudne, spróbuj mnie zrozumieć.
-Próbuję cały czas, ale nie umiem.- Westchnęłam. Czułam, że zaraz się rozkleję, a nie mogłam pozwolić sobie na chwilę słabości. Nie teraz.
-Przykro mi, ale już postanowiłam.- Spojrzał na mnie uważnie. Jego brwi zmarszczyły się, jakby zawzięcie o czymś myślał. Czekałam na jego odzew, ale przez kilka minut nie nadchodził. Chyba przetwarzał moje słowa, szukając w nich sensu i odpowiedzi. Nie naciskałam, chciałam dać mu czas.
-Chyba nie chcesz powiedzieć, że…
-Wyjeżdżam.- Dkonczyłam za niego.
_____________________-
Nie sprawdzony, przepraszam

Kocham was... xxx

13 komentarzy:

  1. Nieee....ona nie moze wyjechac!!!! Ona musi byc z Lou !!!!!! Płacze....!!!!!
    Nie moge sie doczekac nexta !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny blog się kończy.
    Kolejny blog będzie miał (?) złe zakończenie T-T
    Znalazłam tego bloga niedawno i zakochałam się ;-;
    Pozostaw mnie tu z moją depresją. Zostaw mnie płaczącą w poduszkę.
    Ostatnie co powiem to: cudowne ♥ ;w;

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło, że jednak się odzywasz. Domyślam się, że jesteś zajęta, a mimo to kończysz ff to profesjonalne podejście:) Zgadzam się, że historia jest piękna, ale wydaje mi się, że trochę zatraciłaś subtelność pierwszej części. Może wahasz się jakie powinno być zakończenie - zastanów się i skup na emocjach które w związku z tym chcesz przedstawić. Wszystkiego dobrego S.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział tylko szkoda ,że tak póżno :)btw dzis mija rok odkąd znalazłam i czytam to ff xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie i jeszcze raz nie! Lou nie może jej na to pozwolić!
    Czekam na next!

    PS: Rozdział oczywiście świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super <3 Czekam na następny :)
    PS. Zapraszam do mnie ;)
    http://withoutsayinggoodbye1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie Ronnie nie może wyjechać! Ona i Lou mają żyć długo i szczęśliwie - razem!
    Twoje opowiadanie jest pierwsze jakie czytam o 1D i po prostu sama się zmuszałam żeby odejść od komputera i iść spać. Jest cudowne!
    Pozdrawiam i czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz nominację do LBA :)
    Więcej --> http://my-soul-is-my-car.blogspot.com/2015/02/liebster-blog-award-piosenki.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Gratulacje!
    Więcej informacji tutaj: http://life-loves-to-surprise-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Proszę! Proszę! Proszę! Proszę! Proszę! Dodaj kolejny rozdział! Ja już wytrzymać nie mogę!

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój boże, popłakałam się, proszę niech będzie happy end😭😭

    OdpowiedzUsuń