sobota, 3 maja 2014

Rozdział 4

"Przeciwieństwem miłości jest obojętność"

-Co ty tu robisz?
-Wyglądasz strasznie. Wszystko w porządku?- Złapał między palce kosmyk moich włosów i zaczął nim ruszać w różne strony. Pacnęłam jego rękę, więc szybko ją cofnął.
-Co ty tu robisz?- Powtórzyłam zakładając ręce na pierś i opierając się o framugę drzwi.
-Rozmazał Ci się ma-
-Liam, do cholery, co ty tu robisz?!
-Patrzcie, jaka agresywna się zrobiła. Nie mogę już odwiedzić swojej przyjaciółki?- Przyjaciółki?
-A tak naprawdę?
-Przyszedłem wyciągnąć Cię na miasto.- Uśmiechnął się.
-Nie, nigdzie nie idę.- Chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, ale zablokował je swoim butem.
Była godzina 15, a ja wstałam jakieś dwadzieścia minut wcześniej, nie mając żadnych chęci do życia. Zasnęłam około 4 rano, a mimo, że przespałam potem kolejne 10 godzin nadal nie byłam na siłach. Moje włosy były poplątane i przetłuszczone, makijaż rozmazany i zmieszany z łzami, a biała bluzka do spania czarna od tuszu.
Zrezygnowałam, więc z robienia dzisiaj czegokolwiek.
-Nie daj się prosić.
-Nigdzie nie idę.- Cofnęłam się do środka dając znak by Payne poszedł za mną.
-Coś się stało?- Poza tym, że wczoraj doszło do mojej konfrontacji z Louisem i Eleanor, która nie skończyła się dobrze i do tego wszystkiego wplątałam w to Luke’a to dobrze. Dzięki, że pytasz Liam.- Tylko nie mów mi, że wszystko w porządku.- Ups, przejrzał mnie.
-Jest okay.
-Kłamiesz, zbyt długo Cię znam-
-Znasz mnie dwa miesiące.- Przypomniałam mu.- W sumie to niecałe.
-Ale to wystarczyło, by teraz wiedzieć, że nie jest w porządku.- Od kiedy stał się taki stanowczy i asertywny?
-Nie masz się, czym martwić.- Zapewniłam. Czemu moje dni tutaj muszą być takie same? Jak nie Luke to Liam, jak nie Liam to Luke i raz nawet Lou. To się staje nudne i niesmaczne.- Tryskam radością, nie widzisz?- Podniosłam brwi.
-Wyglądasz jak ósme nieszczęście świata.
-A to nie było coś z cudami?- Zapytałam.- ósmy cud świata, czy coś takiego?
-Nie, raczej nie.- Westchnęłam.
-Dobra, Liam, posłuchaj może nie jest idealnie, ale najgorzej też nie.- Asteroida z nieba nie spadła, żeby mnie zabić.- Daję radę. A teraz skoro już to wiesz możesz spokojnie wrócić do domu.- Popchnęłam go w stronę drzwi, a on nie stawiał sprzeciwu.
-Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
-Wiem to.- Wymusiłam uśmiech.
Liam oddalił się, ale stojąc przed bramą odwrócił się jeszcze na chwilę.
-Och i Ronnie?!
-Co?!
-Tak jakby, oczywiście całkiem przypadkiem, nie żeby coś, ale… Harry i reszta wiedzą, że przyjechałaś.
Cholera.
Zabiję Cię, Liam.
*
Ostatecznie decyduję się na pójście na zajęcia. Przypominam sobie słowa mamy, mam być silna i nie załamywać się przez głupiego chłopaka. Zakładam czarne rurki i białą koszulkę, na którą włożyłam sweterek.  Zadzwoniłam po Tylera i po kilkudziesięciu minutach znalazłam się pod szkołą.
Po tym jak odnalazłam klasę weszłam do niej. Było zdecydowanie mało osób, które siedziały w kole na swoich pufkach włącznie z Joshem.
-Cześć.- Przywitałam się zajmując swoje miejsce.
-Widzę, że dzisiaj nas mniej, ale to nie szkodzi. Może jednak za nim zaczniemy, Ronnie?- Nauczyciel przerwał mi potajemne szukanie Luke’a. Niestety dzisiaj go nie było.
-Tak?
-Wiesz już, co będziesz robić podczas przedstawienia?
-Jasne.- Skłamałam. Tak naprawdę jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Halo, miałam na to jeden dzień, który był wystarczająco stresujący by jeszcze zastanawiać się nad jakąś sztuką. Wymusiłam uśmiech jednocześnie próbując sobie przypomnieć listę ról, którą przeglądałam wczoraj podczas przerwy.
-I?
-Ja… będę pomagać z udekorowaniem sceny i tym podobne.- To było najbezpieczniejsze.
-A nie chcesz zostać dublerką?
-Sama nie wiem.- Uczenie się roli i występowanie przed dużą publicznością nie jest dla mnie.
-Alice jej nie ma.- Spojrzałam na dziewczynę, która miała grać śpiącą królewnę.
-I ona nie jest mi potrzebna, Josh.- Syknęła.
-Alice.- Zwrócił jej uwagę surowym tonem, co nie było do niego podobne.- Zastanów się dobrze, Veronica?- Cholera. Wymówił to identycznie jak Louis. Moje ciśnienie automatycznie wzrosło.
-D-dobrze.- Jąkałam się jak trzylatka.
Zaczęliśmy zajęcia, na których dzisiaj mieliśmy malować. Temat był i trudny i łatwy, ponieważ spośród wszystkich kolorów mieliśmy wybrać dwa i farbami namalować rzecz, która sprawia nam szczęście, ale nie może być to nic banalnego. Łatwo powiedzieć, czekolada wywołuję u mnie uśmiech i kiedy powiedziałam to na głos Josh jak i reszta klasy wyśmiała mnie. Czarnowłosy dał mi wskazówkę bym nie myślała tylko o szczęściu przez chwilę tak jak jest w wypadku słodkości. Prawda, że mi ją sprawia jedzenie jej, ale tylko w tym jednym momencie.
Wzięłam, więc tę uwagę do serca, zajrzałam w głąb siebie i zaczęłam tworzyć.
-Widzę, że zrozumiałaś.- Mężczyzna stanął za mną, a ja kończyłam już swoją pracę.
-Tak, chyba aż za dobrze.- Uśmiechnęłam się związując swoje włosy w kitkę.
-Czyje są?
-Tajemnica.- Josh poklepał mnie jeszcze po ramieniu i odszedł.
Spojrzałam na szare oczy na płótnie, które z pewnością należały do osoby, która mnie uszczęśliwiała. Do Louisa.
Równo o 19 byliśmy wolni. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam na zewnątrz, żeby zadzwonić po Tylera. Pierwsze połączenie, drugie, trzecie, a on nadal nie odbierał. Byłam zmęczona, zmarznięta, a do tego zirytowana i chciało mi się siku.
-Cześć.- Odezwał się ktoś za mną damskim głosikiem. Odwróciłam się spotykając się oko w oko z dziewczyną z mojej grupy, której włosy przypominały tęcze. Na twarzy miała dość mocny makijaż; oczy podkreślone czarną kredką, a rzęsy niebieskim tuszem, czerwono krwiste usta, na których odbijał się srebrny kolczyk. W sumie w wyrównanych brwiach także był kolczyk, oraz w nosie i ze cztery w każdym uchu. Na sobie miała czarne rurki, o i jakie zdziwienie, także czarną bluzkę, która wystawała spod czarnej skórzanej kurtki.
-Cześć?- Bardziej zapytałam. Nigdy wcześniej nie rozmawiałam z tą dziewczyną. Chociaż tak naprawdę nie rozmawiałam z nikim prócz Josha i Luke’a. Odchrząknęłam cicho czując dziwne zdenerwowanie, wyczuwałam kłopoty związane z dziewczyną, ale nie mogłam tak po prostu odejść. Jak to mówią nie ocenia się po wyglądzie, a po wnętrzu, ale sposób, w jaki żuła gumę i mlaskała na prawo i lewo nie świadczyło o dobrym wychowaniu nastolatki. Co ona w ogóle robiła w tej szkole? Bardziej widziałabym ją w jakimś poprawczaku lub w jakieś melinie, gdzie wstrzykiwałaby sobie narkotyki do żył.
-Jestem Ashley.- Powiedziała bawiąc się kosmykiem swoich włosów, zaplątując go na palce i rozplątując na przemian. Tyler, gdzie jesteś, żeby mnie uratować? Dobrze wiedział, o której kończę.
-Veronica.- Szepnęłam cicho. Zaczęłam się denerwować.
-Idę do kluby ze znajomymi, a ty wyglądasz w porządku, więc idziesz ze mną.- Uśmiechnęła się pokazując ząbki i jeszcze jeden kolczyk. Nie podobało mi się to, że nie zapytała mnie o zdanie tylko tak po prostu zdecydowała za mnie.
-Ja… um, nie mogę.- Ashley przekręciła głowę, a jej twarz nie wyglądała już przyjaźnie.
-Idziemy?- Podskoczyłam słysząc kolejny nieznajomy głos za mną. Bałam się nawet odkręcić, więc zamiast tego niezręcznie patrzyłam na swoje buty.
-Nica nie chcę z nami iść.- Skrzywiłam się słysząc to określenie. Nienawidziłam go najbardziej ze wszystkich zdrobnień mojego imienia już od pierwszych lat, gdy zaczęłam chodzić do szkoły. A przede wszystkim przez Rayana Brooksa z równoległej klasy, który od dziecka uprzykrzał mi życie. Ciągnął za warkoczę, zabierał zabawki, niszczył moje rysunki i nazywał mnie Nicą. Określenie jak dla psa.
-Nie możliwe.- Jego sarkastyczny i szyderczy głos wywołał dreszcze u dołu mojego kręgosłupa. Obejrzałam się za siebie patrząc na przyjaciela Ashley. Był przystojny, nie mogłam temu zaprzeczyć, ale mnóstwo tatuaży, które wychodziły mu spod koszulki i zdobiły jego szyję oraz dekolt odstraszały. Natomiast podkreślone kredką oczy oraz kolczyki w policzek dawały do myślenia, czy aby na pewno mam styczność z chłopakiem.
-Ja-
-Ty?- Zakpił.- Jesteś pewna, że nie idziesz?- Zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, nasze klatki piersiowe złączyły się. Moje ciało drżało.
-Dobra Brian zostaw ją.- Ashley wybuchła śmiechem.- Gdybyś widziała swoją minę.- Chłopak odsunął się i ustał obok dziewczyny. Oboje mieli ze mnie niezły ubaw, a ja nie byłam pewna, o co chodzi. Zmarszczyłam brwi przyglądając się dwójce.
-Przepraszamy.- Zaczęła nastolatka tym razem bardziej sympatycznym głosem, a na jej twarz wstąpił szeroki uśmiech.- Po prostu zobaczyłam jak na mnie spojrzałaś, gdy Cię zagadałam i nie mogłam się oprzeć.- Mówiła rozbawiona.
-Czyli, wy…?
-Nie, nie jesteśmy żadnymi przestępcami, narkomanami czy kimkolwiek, o kim pomyślałaś.- Odpowiedział chłopak, wcześniej nazwany Brianem.
-Ale ja-
-Daj spokój, wiemy jak ludzie na nas patrzą.- Czułam jak na moje policzki wpływa rumieniec, ale przez ciemność nikt go nie zauważył. Dopiero teraz, kiedy oboje wesoło na mnie spoglądali mogłam przyznać, że wcale nie wyglądali strasznie czy groźnie. Mieli po prostu własny, może niecodzienny, ale własny styl.
-Myślę, że zapoznanie mamy za sobą. To jak idziesz z nami do tego klubu? Widziałam, że znasz tylko Luke’a, a my jesteśmy bardzo koleżeńscy, więc co ty na to?- Tyler nie przyjeżdżał, a ja nie miałam ochoty na kolejny samotny wieczór, dlatego tylko skinęłam głową i poszłam za nimi mocniej otulając się szalikiem. Muszę przyznać, że oboje mocno mnie przestraszyli, a w mojej głowie wtedy pojawiały się najgorsze myśli.
Doszliśmy do kluby, przed którym stało mnóstwo ludzi, a muzyka słyszalna był już na zewnątrz. Ustaliśmy w długiej kolejce rozmawiając na różne tematy Dowiedziałam się, że Ashley i Brian to rodzeństwo, a w środku czekała jeszcze dwójka ich przyjaciół. Ash powiedziała, że chodzi do MHS, ponieważ nawet nieźle śpiewa i gra na perkusji, a że na zajęciach integracyjnych jest więcej ludzi z AHS to trzyma się raczej na uboczu. Natomiast chłopak był już na drugim roku studiów filologii angielskiej. Mimo wyglądy ta dwójka była naprawdę inteligentna.
Kiedy dostaliśmy się już do środka poszliśmy do wynajętej loży, gdzie siedziała już miziająca się para, czyli zgaduję brakująca dwójka przyjaciół rodzeństwa.
-Nica, poznaj Seline i Kierana.- Przywitałam się z obrzydliwie szczęśliwą parą i poprosiłam idącego do baru Briana o jakiegoś drinka. Usiadłyśmy razem z Ashley przy stoliku, a ona zaczęła rozmowę ze swoimi znajomymi. Czułam się trochę jak piąte koło u wozu, ale po wypiciu trzech drinków, które swoją drogą były wyśmienite, znacznie się rozluźniłam.
Wszyscy ruszyliśmy na parkiet, muzyka grała, a ludzie wkoło szaleli. Zaczęłam poruszać się w rytm.
Nie wiem ile czasu minęłam, kiedy byłam już pod wpływem alkoholu i ledwo kojarzyłam, co się dzieje. Jak przez mgłę widziałam Ash tańczącą z jakimś mulatem i Briana siedzącego przy barze. Ja sama kręciłam się w kółko próbując wykonywać jakieś ruchy taneczne. Zastygłam w miejscu czując na biodrach czyjeś ręce, ale po chwili znów ruszałam biodrami razem z nieznajomym. Nie widziałam jego twarzy, ale mimo to wiedziałam, ze jest wyższy ode mnie i pachnie wodą kolońską pomieszaną z papierosami i wódką.
Kiedy muzyka zmieniła się na wolniejszą jego dłonie okręciły mnie przodem do niego. Zamglonym wzrokiem widziałam jego piękne oczy, niechlujny zarost i włosy postawione na żel. Położył sobie moje ręce na szyi, a swoje na moich biodrach, a ja natomiast oparłam głowę na jego ramieniu. Nie minęła minuta jak zaczęłam czuć na swojej szyi delikatne pocałunki. Nie miałam siły by im zaprzestać, dlatego po prostu się poddałam, a nawet odchyliłam głowę by dać nieznajomemu trochę więcej miejsca.
Utwór się skończył, a ja go przeprosiłam i poszłam do baru. Wypiłam kilka kolejnych kieliszków nawiązując rozmowę z barmanem. Usłyszałam za sobą chrząknięcie, ale nie przejęłam się tym.
-Dobrze się bawisz?- Odezwał się stanowczy głos. Obróciłam się na barowym krześle stając prosto w oczy z…

-Tata? 
Tak, tak, wiem, że rozdział nudny, ale niestety musiał się taki pojawić. Mam do Was ważną sprawę, znacie jakąś stonkę, która wykonuję bannery na bloga, gdzie nie ma jeszcze żadnych postów?
A jeśli o tym mowa to ogłaszam, że blog "Harry Styles Musi Odejść" rusza 1 czerwca! 
Zapraszam na mojego ask'a http://ask.fm/zakazanydotyk 


22 komentarze:

  1. ZAJEBISTY !! Ciekawe z kim tańczyła . :) // Mery

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie nudny :) jak zawsze super tylko chce troche wiecej Lou ;)
    Lolka

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też właśnie ciekawi z kim tańczyła Ronnie :D
    Ale bym się uśmiała, gdyby tym nieznajomym okazał się Lou XD Ale to prawie niemożliwe xd
    O rany, skąd jej tata wiedział, gdzie ją znaleźć? o.o
    Nie mogę się doczekać next'a :*
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. zupełnie przypadkowo dowiedzieli sie o tym, że Ron jest w Londynie. Już ja znam to "zupełnie przypadkowo" xD
    rozdział zajebisty <3

    OdpowiedzUsuń
  5. HAhahhahahhhahhahahahhahahahhahahhahaaha
    A co jeśli Ronnie tańczyła jej tatą? hahhahahhahahha
    Świetny rozdział i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. No no, grubo xD Matko, jak ja kocham styl w jakim piszesz i blog i postacie i o Boże mam fazę :DDD

    OdpowiedzUsuń
  7. To nieźle. Veronica ma przerąbane! Rozdział nie jest nudny! Jest zarąbisty! Czekam na kolejne i życzę weny!!;-);-):-*:-*♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest genialny! Już nie mogę doczekać się następnego! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zwykle cudowny <3

    Zostałaś nominowana do Liebster Awards, szczegóły znajdziesz na:
    http://hatred-and-mabye-love.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział wspaniły ♥ i w cale nie nudny ♥ ♥ ♥
    Taa..Chłopaki przypadkowo dowiedzieli się, że Veronica jest w Londynie... :) xx Mhmm... Ciekawe :) xx
    Szkoda, że tak mało Lou :) xx Mam nadzieję, że będzie go więcej w kolejnych rozdziałach :) xx
    Pozdrawiam. Do następnego ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne opowiadanie! jeszcze nie spotkałam podobnegotematu ;) jak tylko znajde wiecej czasu, nadrobie wszystko ;) w miedzyczasie zapraszam do siebie. http://lasthopefanfiction.blogspot.com/
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie moge się doczekać następnego! ^^ Tak przy okazji zapraszam do mnie https://never-be-well.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny! Kocham to opowiadanie:) ♡ PISZ KOLEJNY ROZDZIAL :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham twoje opowiadanie, czekam na nexta Pozdrawiam i weny życzę :) xo

    OdpowiedzUsuń
  15. JEZU! CO ZA EMOŁSZYN!
    CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
    @Hazz_You_And_I
    http://badsidefanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały <33 ciekawe z kim tańczyła,nie wiem dlaczego ale coś mi mówi że to był Lou.

    OdpowiedzUsuń
  17. rozdział zajebisty :D ciekawa jestem z kim tańczyła :) czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudne czekam na nexta ..... bo to takie boskie opowiadanie !!!!!!! Loffki <3
    theeternalkids.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Może jednak Ronnie tańczyła z Lou haha ;D <3

    OdpowiedzUsuń