"Czasami nie chcemy poznać prawdy, ponieważ boimy się, że nas rozczaruję."
-Zamknij
się. Chcesz poznać prawdę? To bądź cicho, nie przerywaj mi i posłuchaj.
Moje
serce zaczęło szybciej bić, chyba jeszcze nigdy nie byłam tak bardzo
zdenerwowana. W końcu miałam doczekać się odpowiedzi na wszystkie pytania,
przez które nie spałam kilkadziesiąt nocy. W końcu mogłam poznać prawdę. Za
kilka minut nie będę już musiała wymyślać usprawiedliwień dla Louisa, ani dla
siebie, będę wiedziała, kogo to tak naprawdę wina i kogo mogę ją obarczać.
-Pamiętasz
wyjazd na Malediwy?- Zapytał po chwili, ale nie spróbował nawet na mnie
spojrzeć. Siedział na schodach wlepiając wzrok w podłogę.
-Tak,
ale-
-Pamiętasz
więzienie?- Przerwał mi zadając kolejne pytanie.
-Tak,
pamiętam.
-A moją
rozmowę z James’em po powrocie do hotelu?
-Nie
możesz przejść do rzeczy, Louis?- Zirytowałam się.
-Pamiętasz?-
Naciskał na mnie.
-Nie,
nie bardzo.- Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale były to tylko skrawki
wypowiedzi.
-Twój
tata powiedział coś, co szczególnie Cię zainteresowało.- W końcu podniósł głowę
i na mnie spojrzał.- Zastanów się.- Wróciłam wspomnieniami do tamtego dnia.
Przypominałam sobie krzyk ojca i Lou, ich zażartą rozmowę, a raczej kłótnię.
Miałam jakieś przebłyski, ale niewystarczające.
-Nie
pamiętam nic.- Chłopak westchnął,
-Przed przylotem Veronic tutaj rozmawialiśmy, prawda? Coś mi
obiecywałeś!- Zacytował.
-Dopominałam się,
żebyś mi to wyjaśnił. Teraz sobie przypominam.- Dokładnie to pamiętam,
Tomlinson wtedy od razy zbył mnie nic nie tłumacząc.
-Tak. Rok temu,
dokładnie w maju, dowiedziałem się, że James planuję zaprosić Cię do nas.
Zawsze dużo opowiadał mi i Sam o Tobie, chociaż pamiętaj tylko rzeczy z Twojego
dzieciństwa, nie miał nawet żadnego Twojego aktualnego zdjęcia. Pamiętam jakby
to było wczoraj, wszedł do mojej sypialni kilka dni po ogłoszeniu tej nowiny i
usiadł na moim łóżku. Wydawał się tak stanowczy, a ja nie miałem pojęcia, co
się stało, więc go o to zapytałem. Wiesz, co mi odpowiedział? Louis musisz mi coś obiecać,
przestraszyłem się. Takie słowa nie wróżą zazwyczaj nic dobrego.
-O co chodzi?
-Ronnie ma tylko siedemnaście lat.
-Wiem, i co z tego? Nie rozumiem, do czego dążysz.
-Wiem, jaki jesteś, Lou. Proszę Cię tylko o to byś był dla
niej tylko bratem.
-A kim mógłbym jeszcze być?
-Nie żartuj. Jesteś nieustatkowanym dwudziesto trzy latkiem
bawiącym się dobrze z różnymi dziewczynami. Obiecaj mi tylko, że nie rozkochasz
w sobie Ronnie.
-James-
-Obiecaj.
-Obiecuję.
Szatyn skończył
opowiadać jego rozmowę, a ja z trudem przełknęłam ślinę. Popatrzyłam na niego,
ale on znów uciekał spojrzeniem.
-Nie wiedziałem wtedy,
co o ty wszystkim myśleć.- Zaczął znów.- Wydawało mi się, że James zwariował,
bo przecież mieliśmy zostać rodzeństwem, a on wyskoczył z takim czymś. Ale
teraz to rozumiem. Znał Cię dobrze przez dziesięć lat, a potem tylko tyle ile
dowiedział się przez listy, mnie natomiast znał siedem lat, w chwili, w której
Cię do nas zaprosił czuł, że coś może się między nami stać. James to
inteligentny skórczybyk.- Zrobił na kilka minut przerwę, a ja mu nie
przeszkadzałam. Kiedy znów zaczął jego głos delikatnie się łamał.- Kiedy
przyjechałaś, a ja zobaczyłem Cię zaspaną w środku nocy, wiedziałem, co miał na
myśli James. Nie zobaczyłem w Tobie swojej siostry, ale piękną dziewczynę.
Jednak wtedy podobała mi się Eleanor.- Na dźwięk jej imienia skrzywiłam się.- A
ty byłaś kimś niedostępnym. Jednak potem z każdym kolejny dniem, tygodniem
zakochiwałem się w Tobie. Zerwałem kontakt z Calder, bo chciałem być tylko
Twój. I tak się w końcu stało.- W moich oczach zaczęły zbierać się łzy, Louis
to zauważył.- Przeprasza, oszczędzę Ci tego. Wszystko zmieniło się przed
pamiętną imprezą u Harry’ego, wiesz tą, na którą wpadli policjanci. Twój tata
zgarnął mnie na rozmowę.
-Widzę, że dobrze się rozumiesz z Veronicą.
-Um, tak, mamy dobry kontakt.
-Chyba, aż za dobry.
-Co masz na myśli, James?
-Wydaję mi się, że naruszyłeś naszą umowę.
-Nie, nic nie naruszyłem.
-Czyżby? Czemu już nie spotykasz się z Eleanor.
-Nie Twoja sprawa.
-Zaczął coś
podejrzewać, a ja nie mogłem pozwolić, żeby się dowiedział. Gdyby tak się stało
już nigdy nie pozwoliłby mi się z Tobą spotykać. Uprzedzę Twoje pytanie. Czemu
Ci nie powiedziałem? Nie wiem. Bałem się, że możesz się wycofać, że kochasz
swojego ojca tak mocno, że nie chciałabyś się mu sprzeciwić i zerwałabyś cały
kontakt ze mną.
-Przypominam, że i
tak, tak się stało.- Mruknęłam.
-Ale tak się stać nie
miało. Długo myślałem nad idealnym planem, aż w końcu go opracowałem.
Wymyśliłem, że w dzień, kiedy ty będziesz chodziła przebrana za chłopaka po
mieście ja będę miał wolny dom. Udałem, że muszę coś załatwić, a gdy poszliście
zadzwoniłem po Eleanor. James dzień wcześniej wspominał, że wróci wcześniej z
pracy, a ja poprosiłem go by od razu do mnie przyszedł, bo coś się stało z
klimatyzacją u mnie w pokoju. Oczywiście skłamałem. Miał on wtedy wejść do
mojej sypialni zobaczyć, że… całuję się z El i wywnioskować, że do siebie
wróciliśmy. Jego podejrzenia, co do nas by zniknęły, a ty miałaś się o niczym
nie dowiedzieć.- Skończył. Zapadła cisza, nikt z nasz nie wiedział, co
powiedzieć. Przetwarzałam jego słowa po woli, by wszystko dokładnie zrozumieć.-
To cała prawda. Teraz zdecyduj, czy chcesz mnie dalej nienawidzić, czy nie.
-Nie nienawidzę Cię,
Louis.- Powiedziałam za nim mogłam ugryźć się w język. Chłopak spojrzał na mnie
zdziwiony.- Może na początku tak, ale teraz sama już nie wiem. Czemu nadal
jesteś z El? Powiedziałeś, że mnie kochałeś…
-To skomplikowane.
Kiedy James dowiedział się o mnie i Clader był zadowolony, powiedział, że ma
nadzieję, że się ustatkowałem. Musiałem w to brnąć, by znowu nie wziął mnie za
gówniarza. Wcale nie kocham El, nie chcę z nią mieszkać, nie chcę patrzeć na
nią z rana, ani w dzień, czy wieczorem. Nie lubię jak publicznie łapie mnie za
rękę, ani gdy muszę ją pocałować. Lubię ją, ale to kogoś innego kocham.- Czułam
jak moje serce galopuję.- Ciebie.
Nie powstrzymywałam
łez. Płakałam jak głupia. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć, czy Louis
mówi prawdę? A może znów kłamię. Chociaż tak naprawdę nigdy nie kłamał, ja po
prostu nie chciałam go wysłuchać. Gdybym wtedy pozwoliła mu się wytłumaczyć
może też to wszystko wyglądałoby inaczej?
-W Twoim domu nie
pękły rury, prawda?- Przypomniałam sobie nagle rozmowę z James’em.
-Nie.- Westchnął.-
Chciałem być bliżej Ciebie.
-A co z El?
-Pojechała do
rodziców, którzy nie bardzo mnie lubią, więc powiedziałem, że zostanę i to była
idealna okazja.- Tyle wiadomości w tak krótkim czasie. Powinnam mu zaufać?- Nie
oczekuję od Ciebie, że nagle zapomnisz o tym wszystkim. Wiem, że spieprzyłem i
to bardzo, ale może, kiedyś…
-Kiedyś, co? Od kilku
miesięcy zaczęłam wszystko od nowa, nie wiem czy chcę wracać do przeszłości.
-To stwórzmy nową
przyszłość. Zapomnijmy o tym, co było kiedyś.
-Nie zapomnę o tym
tak łatwo, za dużo ode mnie oczekujesz, Lou. Dopiero, co o wszystkim się
dowiedziałam. Nie zdążyłam nawet sobie tego poukładać. Nadal jesteś z El,
mogłeś z nią zerwać skoro kochasz… mnie.
-To skomplikowane.-
Westchnął.
-Wytłumaczyłeś mi to
wszystko, ale nadal mam tyle pytań, tyle wątpliwości. Mogłeś mi powiedzieć.-
Mówiłam przez łzy.- Mogłeś zrobić wszystko inaczej.
-Nawet nie wiesz jak
bardzo bym tego chciał. Chciałbym mieć pilot z opcją „cofnij” i cofnąć się do
tamtych dni. Myślisz, że mi było łatwo patrzeć wtedy na Ciebie? Że było mi
łatwo, kiedy wyjechałaś nienawidząc mnie? Płakałem każdej nocy.
-Miałeś pocieszenie u
Calder.- Powiedziałam ostro.
-Możesz kurwa
przestać?!- Ryknął.- Nie kocham jej. Nie kocham.- Zaszlochał.- Ale wiesz, co?
Może to i lepiej, że nas wtedy przyłapałaś.
-Co?- Zapytałam w
szoku.
-Nie dałbym Ci nic
więcej. Ciągłe ukrywanie się w końcu by Cię wykończyło. To nie miało szansy
przetrwać.
-To, po co było to
wszystko? Po co mówiłeś i robiłeś te wszystkie rzeczy? Zaufałam Ci.- Ostatnie
słowa wyszeptałam. Zapadła cisza. Chciałam przestać płakać, ale nie potrafiłam.
Louis nie ruszał się z miejsca. Siedział na schodach i co jakiś czas zerkał w
moją stronę. Powiedział mi całą prawdę, ale nadal czułam, że to nie wszystko.
Moja podświadomość mówiła, że to dopiero początek.- Nie odpowiesz mi?
-Chciałem z tobą być,
ale kiedy dotarło do mnie, że to, co robimy jest złe nie chciałem się w to
jeszcze bardziej zagłębiać.
-Od kiedy to wszystko
planowałeś?
-Wymyśliłem to dwa
dni po imprezie u Styles’a.
-Czyli, kiedy
pieprzyłeś mnie na plaży wiedziałeś, że za kilka dni zdradzisz mnie z tą suką?-
Schował twarz w dłoniach.- No odpowiedz!
-Tak, wiedziałem.-
Wychrypiał.
Mijały minuty,
godziny, a nasza dwójka siedziała w milczeniu. Mój pęcherz zaczynał się
odzywać, tak samo jak brzuch, który burczał z głodu. W końcu przecież nie
zjadłam tych naleśników.
Louis oparł swoją
głowę o ścianę i patrzył ślepo w podłogę. Zbliżał się wieczór i temperatura
zaczęła schodzić do niższej.
-Przepraszam.-
Odezwał się.- Przepraszam, za to wszystko, co przeze mnie przeszłaś.
Przepraszam za każdą łzę, przepraszam za każdą chwilę, którą przeżyłaś w
cierpieniu. Przepraszam za wszystkie złamane obietnice, za każde kłamstwo i za
to, że nie byłem z Tobą do końca. Za to, że Cię zostawiłem, za to, że zacząłem
spotykać się z Eleanor. Za to, że pozwoliłem Ci odejść. Przepraszam, że nie
walczyłem, tak jak powinienem. Nie mogę sobie wybaczyć, że nie próbowałem Cię
odzyskać.
-Długo
przygotowywałeś tą mowę? Naprawdę, możesz sobie oszczędzić tego wszystkiego.
-Ronnie…
-Co? Zaraz mi
powiesz, że nie możesz beze mnie żyć?
-Nie powiem, bo
mogę.- Zaczął powoli. Podniósł wzrok i spojrzał prosto w moje oczy.- Problem w
tym, że nie chcę. Kiedy zrozumiesz, że naprawdę Cię kocham?
-Kiedy zrozumiesz, że
Ci nie wierzę?- Zastygł w bez ruchu i parzył na mnie z otworzoną buzią.
Wyglądał jakby moje słowa nim wstrząsnęły, ale wiedziałam jak dobrze potrafi
grać.
-Lubisz Luke’a?-
Zmienił temat zbijając mnie z tropu.
-Um, tak.- Przyznałam
zgodnie z prawdą. Nie miałam powody by kłamać, ale nie rozumiałam, do czego
prowadzi ta rozmowa.
-Jak przyjaciela?
-Louis.
-Odpowiedz na
pytanie, Ronnie.- Powiedział łagodnie, ale ze stanowczością.
-Tak, myślę, że jak
przyjaciela.- Pokiwał głową w zrozumieniu.
-Widziałem jak na
Ciebie patrzył wtedy na kolacji.
-Jak?
-Podobasz mu się.
-Luke to tylko
przyjaciel.- Tylko przyjaciel, prawda? Nigdy nie dawał mi żadnych znaków.
Chyba.
-Podobasz mu się.-
Powtórzył.
-Skąd możesz to
wiedzieć?
-Bo ty, kiedyś
patrzyłaś tak samo na mnie.
*
-Jak myślisz, która
może być godzina?- Zapytałam ostatkiem sił powstrzymując oczy przed
zamknięciem.
-Nie wiem, może około
drugiej w nocy?- Postanowiliśmy z Louisem nie wspominać naszej rozmowy. Po
wyjściu z piwnicy miałam sobie wszystko poukładać i dopiero wtedy do niego
wrócić by porozmawiać.
-Jestem głodna.-
Mruknęłam.
-Nie marudź.
-Nie jadłam więcej
niż połowę dnia.- Rozłożyłam się wygodniej na kocu, który znalazłam. Usłyszałam
szelest, więc spojrzałam na Tomlinsona. Trzymał w ręku batona.- Co do kurwy?
Masz pieprzonego batona i nic nie powiedziałeś?!
-Nie pytałaś.-
Powiedział z pełną buzią.
-Dupek.
-Seksowny dupek.-
Mruknął niby pociągająco.
-Daj mi gryza.- Zażądałam.
-Nie.
-Daj.
-Nie.- Wstałam z
wygodnego miejsca i podeszłam do szatyna. Cofnął swoją rękę ze słodyczą bym nie
mogła jej dosięgnąć.
-Zachowujesz się jak
dziecko.
-Ty też.- Wytknął mi.
Nachyliłam się bardziej nad nim, żeby móc zabrać jedzenie.
-Oddaj mi pół.
-Nieee.- Przeciągnął
ostatnią literę. Wyciągnęłam się jeszcze bardziej, aż potknęłam się i upadłam
na klatkę piersiową Louisa. Przełknęłam ślinę, nasze twarze były zdecydowanie
za blisko siebie. Czułam jego oddech na skórze. Przymknęłam oczy na jego ruch,
ale nic się nie stało. Za to usłyszałam kroki i dźwięk otwieranego zamka.
Cofnęłam się jak oparzona.
Po schodach zaczął
schodzić Steve.
-Co wy tu robicie?-
Zapytał zdziwiony.
-Długa historia.-
Mruknęłam.- A ty?
-Przyjechałem właśnie
i zgłodniałem. Wszystko dobrze?
-Tak.- Wyminęłam go i
Lou by wyjść na górę.
Byłam już prawie w
pokoju, kiedy zatrzymał mnie Tommo.
-Proszę, pamiętaj o
wszystkim, co Ci powiedziałem.
-Naprawdę mnie
kochasz?
-W odróżnieniu od
Ciebie, nigdy nie przestałem.- I odszedł.
-Ja chyba też nie.-
Mruknęłam sama do siebie.
No dobra, ostatnio nie komentowałam w ogóle, ani jednego posta. Czytać też za bardzo nie czytałam. W pewnym momencie porzuciłam po prostu wszystkie blogi, które lubiłam. W każdym razie wróciłam i chcę ci powiedzieć, że nie spodziewałam się tak dobrej drugiej części się nie spodziewałam. Drugie części przeważnie są mało warte. Całe piękno historii gdzieś znika. W każdym razie rozdział jest świetny, oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńAaaaaaa wiedziałam że louis nie mògby jej bezpodstawnie zdradzić. Miejmy nadzieję że teraz jakoś się to ułoży. Kocham tego bloga i czekam na kolejne :-*:-*:-*:-*♥♥♥
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaa tego się nie spiodziewałam ale dobrze , że lou jej wszystko wyjaśnił ale liczyłam ,że ron inaczej zareaguje
OdpowiedzUsuńCzemu ty ich tak męczysz?! ;_;
OdpowiedzUsuńNo i prawie się przez ciebie poryczałam. Ona nie może go tak traktować, bo weźmie mi się chłopak i załamie i co ja wtedy zrobię?
Czekam i chcę wiedzieć co dalej jak najszybciej ;c
Jejjju rozdział^_^ Czekałam i się doczekałam...Omg no cudo nooo !! Pisz dalej kochanie! Niech oni będą razem weź zrób ostrzejszą scenkę ,upij ich i tyle haha ,ale powaga przydało by się :) Kocham Cię <3
OdpowiedzUsuńjejuu, kocham kocham kocham kocham
OdpowiedzUsuńhaha tak długo czekałam na ten rozdział, ale było warto <3
Na prawdę Cię za to uwielbiam dziewczyno <333
Uwielbiam twoje opowiadanie . Najlepsze jakie czytam
OdpowiedzUsuńNo dziewczyno jesteś wielka! Po prostu kocham twoje opowiadanie i mam nadzieję ,że wkrótce Louis i Ronnie będą jednak razem:)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ♥
OdpowiedzUsuńW końcu dowiedzieliśmy się całej prawdy ♥ Muszę przyznać, że pomysł na to opowiadanie to Ty miałaś genialny ♥
Mam nadzieję, że Ronnie będzie z Lou ♥♥♥
Czekam na kolejny rozdział ♥
Zapraszam również do mnie w wolnej chwili ♥
http://forbidden-feelings-love.blogspot.com/#_=_
Do następnego ♥
Cudowny rozdzial!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego.
Uwielbiam to opowiadanie! <3
rozdział świetny:) erotyzm tryska....czekam na dalsze wydarzenia. Pozdrawiam S.
OdpowiedzUsuńGenialne ! <3 Mam nadzieję, że będą razem :) No muszą, muszą :D Czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
uwielbiam ten rozdział, całe opowiadanie, wzruszyłam się :))))))))
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny *o*
kc :*
OdpowiedzUsuńSuper dalej. :-D
OdpowiedzUsuńJejku jakie to wszystko skomplikowane ;o Ale rozdział jest cudny ;* ♥♥
OdpowiedzUsuńNareszcie rozdział. Oni muszą być razem. Ona nie może go tak traktować bo chłopak wpapadbie w depreche czy cuś....... jak zwykle rozdział cudowny!!!!!! Nie moge sjd juz doczekac nexta !!!!!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie revenge-is-sweet-ashton-irwin-fanfic.blogspot.com
James, powiem Ci - masz dar - umiesz przewidywać przyszłość . To jest dobre, chłopie, to jest dobre.
OdpowiedzUsuńA rozdział jak każdy inny - MATKO, WEŚ MNIE BO SIE NIE ODERWE, KOCHAM TO!!! :) KKa