wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 10

"Czasami nie chcemy poznać prawdy, ponieważ boimy się, że nas rozczaruję."

-Zamknij się. Chcesz poznać prawdę? To bądź cicho, nie przerywaj mi i posłuchaj.
Moje serce zaczęło szybciej bić, chyba jeszcze nigdy nie byłam tak bardzo zdenerwowana. W końcu miałam doczekać się odpowiedzi na wszystkie pytania, przez które nie spałam kilkadziesiąt nocy. W końcu mogłam poznać prawdę. Za kilka minut nie będę już musiała wymyślać usprawiedliwień dla Louisa, ani dla siebie, będę wiedziała, kogo to tak naprawdę wina i kogo mogę ją obarczać.
-Pamiętasz wyjazd na Malediwy?- Zapytał po chwili, ale nie spróbował nawet na mnie spojrzeć. Siedział na schodach wlepiając wzrok w podłogę.
-Tak, ale-
-Pamiętasz więzienie?- Przerwał mi zadając kolejne pytanie.
-Tak, pamiętam.
-A moją rozmowę z James’em po powrocie do hotelu?
-Nie możesz przejść do rzeczy, Louis?- Zirytowałam się.
-Pamiętasz?- Naciskał na mnie.
-Nie, nie bardzo.- Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale były to tylko skrawki wypowiedzi.
-Twój tata powiedział coś, co szczególnie Cię zainteresowało.- W końcu podniósł głowę i na mnie spojrzał.- Zastanów się.- Wróciłam wspomnieniami do tamtego dnia. Przypominałam sobie krzyk ojca i Lou, ich zażartą rozmowę, a raczej kłótnię. Miałam jakieś przebłyski, ale niewystarczające.
-Nie pamiętam nic.- Chłopak westchnął,
-Przed przylotem Veronic tutaj rozmawialiśmy, prawda? Coś mi obiecywałeś!- Zacytował.
-Dopominałam się, żebyś mi to wyjaśnił. Teraz sobie przypominam.- Dokładnie to pamiętam, Tomlinson wtedy od razy zbył mnie nic nie tłumacząc.
-Tak. Rok temu, dokładnie w maju, dowiedziałem się, że James planuję zaprosić Cię do nas. Zawsze dużo opowiadał mi i Sam o Tobie, chociaż pamiętaj tylko rzeczy z Twojego dzieciństwa, nie miał nawet żadnego Twojego aktualnego zdjęcia. Pamiętam jakby to było wczoraj, wszedł do mojej sypialni kilka dni po ogłoszeniu tej nowiny i usiadł na moim łóżku. Wydawał się tak stanowczy, a ja nie miałem pojęcia, co się stało, więc go o to zapytałem. Wiesz, co mi odpowiedział? Louis musisz mi coś obiecać, przestraszyłem się. Takie słowa nie wróżą zazwyczaj nic dobrego.
-O co chodzi?
-Ronnie ma tylko siedemnaście lat.
-Wiem, i co z tego? Nie rozumiem, do czego dążysz.
-Wiem, jaki jesteś, Lou. Proszę Cię tylko o to byś był dla niej tylko bratem.
-A kim mógłbym jeszcze być?
-Nie żartuj. Jesteś nieustatkowanym dwudziesto trzy latkiem bawiącym się dobrze z różnymi dziewczynami. Obiecaj mi tylko, że nie rozkochasz w sobie Ronnie.
-James-
-Obiecaj.
-Obiecuję.
Szatyn skończył opowiadać jego rozmowę, a ja z trudem przełknęłam ślinę. Popatrzyłam na niego, ale on znów uciekał spojrzeniem.
-Nie wiedziałem wtedy, co o ty wszystkim myśleć.- Zaczął znów.- Wydawało mi się, że James zwariował, bo przecież mieliśmy zostać rodzeństwem, a on wyskoczył z takim czymś. Ale teraz to rozumiem. Znał Cię dobrze przez dziesięć lat, a potem tylko tyle ile dowiedział się przez listy, mnie natomiast znał siedem lat, w chwili, w której Cię do nas zaprosił czuł, że coś może się między nami stać. James to inteligentny skórczybyk.- Zrobił na kilka minut przerwę, a ja mu nie przeszkadzałam. Kiedy znów zaczął jego głos delikatnie się łamał.- Kiedy przyjechałaś, a ja zobaczyłem Cię zaspaną w środku nocy, wiedziałem, co miał na myśli James. Nie zobaczyłem w Tobie swojej siostry, ale piękną dziewczynę. Jednak wtedy podobała mi się Eleanor.- Na dźwięk jej imienia skrzywiłam się.- A ty byłaś kimś niedostępnym. Jednak potem z każdym kolejny dniem, tygodniem zakochiwałem się w Tobie. Zerwałem kontakt z Calder, bo chciałem być tylko Twój. I tak się w końcu stało.- W moich oczach zaczęły zbierać się łzy, Louis to zauważył.- Przeprasza, oszczędzę Ci tego. Wszystko zmieniło się przed pamiętną imprezą u Harry’ego, wiesz tą, na którą wpadli policjanci. Twój tata zgarnął mnie na rozmowę.
-Widzę, że dobrze się rozumiesz z Veronicą.
-Um, tak, mamy dobry kontakt.
-Chyba, aż za dobry.
-Co masz na myśli, James?
-Wydaję mi się, że naruszyłeś naszą umowę.
-Nie, nic nie naruszyłem.
-Czyżby? Czemu już nie spotykasz się z Eleanor.
-Nie Twoja sprawa.
-Zaczął coś podejrzewać, a ja nie mogłem pozwolić, żeby się dowiedział. Gdyby tak się stało już nigdy nie pozwoliłby mi się z Tobą spotykać. Uprzedzę Twoje pytanie. Czemu Ci nie powiedziałem? Nie wiem. Bałem się, że możesz się wycofać, że kochasz swojego ojca tak mocno, że nie chciałabyś się mu sprzeciwić i zerwałabyś cały kontakt ze mną.
-Przypominam, że i tak, tak się stało.- Mruknęłam.
-Ale tak się stać nie miało. Długo myślałem nad idealnym planem, aż w końcu go opracowałem. Wymyśliłem, że w dzień, kiedy ty będziesz chodziła przebrana za chłopaka po mieście ja będę miał wolny dom. Udałem, że muszę coś załatwić, a gdy poszliście zadzwoniłem po Eleanor. James dzień wcześniej wspominał, że wróci wcześniej z pracy, a ja poprosiłem go by od razu do mnie przyszedł, bo coś się stało z klimatyzacją u mnie w pokoju. Oczywiście skłamałem. Miał on wtedy wejść do mojej sypialni zobaczyć, że… całuję się z El i wywnioskować, że do siebie wróciliśmy. Jego podejrzenia, co do nas by zniknęły, a ty miałaś się o niczym nie dowiedzieć.- Skończył. Zapadła cisza, nikt z nasz nie wiedział, co powiedzieć. Przetwarzałam jego słowa po woli, by wszystko dokładnie zrozumieć.- To cała prawda. Teraz zdecyduj, czy chcesz mnie dalej nienawidzić, czy nie.
-Nie nienawidzę Cię, Louis.- Powiedziałam za nim mogłam ugryźć się w język. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.- Może na początku tak, ale teraz sama już nie wiem. Czemu nadal jesteś z El? Powiedziałeś, że mnie kochałeś…
-To skomplikowane. Kiedy James dowiedział się o mnie i Clader był zadowolony, powiedział, że ma nadzieję, że się ustatkowałem. Musiałem w to brnąć, by znowu nie wziął mnie za gówniarza. Wcale nie kocham El, nie chcę z nią mieszkać, nie chcę patrzeć na nią z rana, ani w dzień, czy wieczorem. Nie lubię jak publicznie łapie mnie za rękę, ani gdy muszę ją pocałować. Lubię ją, ale to kogoś innego kocham.- Czułam jak moje serce galopuję.- Ciebie.
Nie powstrzymywałam łez. Płakałam jak głupia. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć, czy Louis mówi prawdę? A może znów kłamię. Chociaż tak naprawdę nigdy nie kłamał, ja po prostu nie chciałam go wysłuchać. Gdybym wtedy pozwoliła mu się wytłumaczyć może też to wszystko wyglądałoby inaczej?
-W Twoim domu nie pękły rury, prawda?- Przypomniałam sobie nagle rozmowę z James’em.
-Nie.- Westchnął.- Chciałem być bliżej Ciebie.
-A co z El?
-Pojechała do rodziców, którzy nie bardzo mnie lubią, więc powiedziałem, że zostanę i to była idealna okazja.- Tyle wiadomości w tak krótkim czasie. Powinnam mu zaufać?- Nie oczekuję od Ciebie, że nagle zapomnisz o tym wszystkim. Wiem, że spieprzyłem i to bardzo, ale może, kiedyś…
-Kiedyś, co? Od kilku miesięcy zaczęłam wszystko od nowa, nie wiem czy chcę wracać do przeszłości.
-To stwórzmy nową przyszłość. Zapomnijmy o tym, co było kiedyś.
-Nie zapomnę o tym tak łatwo, za dużo ode mnie oczekujesz, Lou. Dopiero, co o wszystkim się dowiedziałam. Nie zdążyłam nawet sobie tego poukładać. Nadal jesteś z El, mogłeś z nią zerwać skoro kochasz… mnie.
-To skomplikowane.- Westchnął.
-Wytłumaczyłeś mi to wszystko, ale nadal mam tyle pytań, tyle wątpliwości. Mogłeś mi powiedzieć.- Mówiłam przez łzy.- Mogłeś zrobić wszystko inaczej.
-Nawet nie wiesz jak bardzo bym tego chciał. Chciałbym mieć pilot z opcją „cofnij” i cofnąć się do tamtych dni. Myślisz, że mi było łatwo patrzeć wtedy na Ciebie? Że było mi łatwo, kiedy wyjechałaś nienawidząc mnie? Płakałem każdej nocy.
-Miałeś pocieszenie u Calder.- Powiedziałam ostro.
-Możesz kurwa przestać?!- Ryknął.- Nie kocham jej. Nie kocham.- Zaszlochał.- Ale wiesz, co? Może to i lepiej, że nas wtedy przyłapałaś.
-Co?- Zapytałam w szoku.
-Nie dałbym Ci nic więcej. Ciągłe ukrywanie się w końcu by Cię wykończyło. To nie miało szansy przetrwać.
-To, po co było to wszystko? Po co mówiłeś i robiłeś te wszystkie rzeczy? Zaufałam Ci.- Ostatnie słowa wyszeptałam. Zapadła cisza. Chciałam przestać płakać, ale nie potrafiłam. Louis nie ruszał się z miejsca. Siedział na schodach i co jakiś czas zerkał w moją stronę. Powiedział mi całą prawdę, ale nadal czułam, że to nie wszystko. Moja podświadomość mówiła, że to dopiero początek.- Nie odpowiesz mi?
-Chciałem z tobą być, ale kiedy dotarło do mnie, że to, co robimy jest złe nie chciałem się w to jeszcze bardziej zagłębiać.
-Od kiedy to wszystko planowałeś?
-Wymyśliłem to dwa dni po imprezie u Styles’a.
-Czyli, kiedy pieprzyłeś mnie na plaży wiedziałeś, że za kilka dni zdradzisz mnie z tą suką?- Schował twarz w dłoniach.- No odpowiedz!
-Tak, wiedziałem.- Wychrypiał.
Mijały minuty, godziny, a nasza dwójka siedziała w milczeniu. Mój pęcherz zaczynał się odzywać, tak samo jak brzuch, który burczał z głodu. W końcu przecież nie zjadłam tych naleśników.
Louis oparł swoją głowę o ścianę i patrzył ślepo w podłogę. Zbliżał się wieczór i temperatura zaczęła schodzić do niższej.
-Przepraszam.- Odezwał się.- Przepraszam, za to wszystko, co przeze mnie przeszłaś. Przepraszam za każdą łzę, przepraszam za każdą chwilę, którą przeżyłaś w cierpieniu. Przepraszam za wszystkie złamane obietnice, za każde kłamstwo i za to, że nie byłem z Tobą do końca. Za to, że Cię zostawiłem, za to, że zacząłem spotykać się z Eleanor. Za to, że pozwoliłem Ci odejść. Przepraszam, że nie walczyłem, tak jak powinienem. Nie mogę sobie wybaczyć, że nie próbowałem Cię odzyskać.
-Długo przygotowywałeś tą mowę? Naprawdę, możesz sobie oszczędzić tego wszystkiego.
-Ronnie…
-Co? Zaraz mi powiesz, że nie możesz beze mnie żyć?
-Nie powiem, bo mogę.- Zaczął powoli. Podniósł wzrok i spojrzał prosto w moje oczy.- Problem w tym, że nie chcę. Kiedy zrozumiesz, że naprawdę Cię kocham?
-Kiedy zrozumiesz, że Ci nie wierzę?- Zastygł w bez ruchu i parzył na mnie z otworzoną buzią. Wyglądał jakby moje słowa nim wstrząsnęły, ale wiedziałam jak dobrze potrafi grać.
-Lubisz Luke’a?- Zmienił temat zbijając mnie z tropu.
-Um, tak.- Przyznałam zgodnie z prawdą. Nie miałam powody by kłamać, ale nie rozumiałam, do czego prowadzi ta rozmowa.
-Jak przyjaciela?
-Louis.
-Odpowiedz na pytanie, Ronnie.- Powiedział łagodnie, ale ze stanowczością.
-Tak, myślę, że jak przyjaciela.- Pokiwał głową w zrozumieniu.
-Widziałem jak na Ciebie patrzył wtedy na kolacji.
-Jak?
-Podobasz mu się.
-Luke to tylko przyjaciel.- Tylko przyjaciel, prawda? Nigdy nie dawał mi żadnych znaków. Chyba.
-Podobasz mu się.- Powtórzył.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Bo ty, kiedyś patrzyłaś tak samo na mnie.
*

-Jak myślisz, która może być godzina?- Zapytałam ostatkiem sił powstrzymując oczy przed zamknięciem.
-Nie wiem, może około drugiej w nocy?- Postanowiliśmy z Louisem nie wspominać naszej rozmowy. Po wyjściu z piwnicy miałam sobie wszystko poukładać i dopiero wtedy do niego wrócić by porozmawiać.
-Jestem głodna.- Mruknęłam.
-Nie marudź.
-Nie jadłam więcej niż połowę dnia.- Rozłożyłam się wygodniej na kocu, który znalazłam. Usłyszałam szelest, więc spojrzałam na Tomlinsona. Trzymał w ręku batona.- Co do kurwy? Masz pieprzonego batona i nic nie powiedziałeś?!
-Nie pytałaś.- Powiedział z pełną buzią.
-Dupek.
-Seksowny dupek.- Mruknął niby pociągająco.
-Daj mi gryza.- Zażądałam.
-Nie.
-Daj.
-Nie.- Wstałam z wygodnego miejsca i podeszłam do szatyna. Cofnął swoją rękę ze słodyczą bym nie mogła jej dosięgnąć.
-Zachowujesz się jak dziecko.
-Ty też.- Wytknął mi. Nachyliłam się bardziej nad nim, żeby móc zabrać jedzenie.
-Oddaj mi pół.
-Nieee.- Przeciągnął ostatnią literę. Wyciągnęłam się jeszcze bardziej, aż potknęłam się i upadłam na klatkę piersiową Louisa. Przełknęłam ślinę, nasze twarze były zdecydowanie za blisko siebie. Czułam jego oddech na skórze. Przymknęłam oczy na jego ruch, ale nic się nie stało. Za to usłyszałam kroki i dźwięk otwieranego zamka. Cofnęłam się jak oparzona.
Po schodach zaczął schodzić Steve.
-Co wy tu robicie?- Zapytał zdziwiony.
-Długa historia.- Mruknęłam.- A ty?
-Przyjechałem właśnie i zgłodniałem. Wszystko dobrze?
-Tak.- Wyminęłam go i Lou by wyjść na górę.
Byłam już prawie w pokoju, kiedy zatrzymał mnie Tommo.
-Proszę, pamiętaj o wszystkim, co Ci powiedziałem.
-Naprawdę mnie kochasz?
-W odróżnieniu od Ciebie, nigdy nie przestałem.- I odszedł.

-Ja chyba też nie.- Mruknęłam sama do siebie.




19 komentarzy:

  1. No dobra, ostatnio nie komentowałam w ogóle, ani jednego posta. Czytać też za bardzo nie czytałam. W pewnym momencie porzuciłam po prostu wszystkie blogi, które lubiłam. W każdym razie wróciłam i chcę ci powiedzieć, że nie spodziewałam się tak dobrej drugiej części się nie spodziewałam. Drugie części przeważnie są mało warte. Całe piękno historii gdzieś znika. W każdym razie rozdział jest świetny, oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa wiedziałam że louis nie mògby jej bezpodstawnie zdradzić. Miejmy nadzieję że teraz jakoś się to ułoży. Kocham tego bloga i czekam na kolejne :-*:-*:-*:-*♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaaaaaaaaaaaa tego się nie spiodziewałam ale dobrze , że lou jej wszystko wyjaśnił ale liczyłam ,że ron inaczej zareaguje

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu ty ich tak męczysz?! ;_;
    No i prawie się przez ciebie poryczałam. Ona nie może go tak traktować, bo weźmie mi się chłopak i załamie i co ja wtedy zrobię?
    Czekam i chcę wiedzieć co dalej jak najszybciej ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejjju rozdział^_^ Czekałam i się doczekałam...Omg no cudo nooo !! Pisz dalej kochanie! Niech oni będą razem weź zrób ostrzejszą scenkę ,upij ich i tyle haha ,ale powaga przydało by się :) Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  6. jejuu, kocham kocham kocham kocham
    haha tak długo czekałam na ten rozdział, ale było warto <3
    Na prawdę Cię za to uwielbiam dziewczyno <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam twoje opowiadanie . Najlepsze jakie czytam

    OdpowiedzUsuń
  8. No dziewczyno jesteś wielka! Po prostu kocham twoje opowiadanie i mam nadzieję ,że wkrótce Louis i Ronnie będą jednak razem:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział ♥
    W końcu dowiedzieliśmy się całej prawdy ♥ Muszę przyznać, że pomysł na to opowiadanie to Ty miałaś genialny ♥
    Mam nadzieję, że Ronnie będzie z Lou ♥♥♥
    Czekam na kolejny rozdział ♥

    Zapraszam również do mnie w wolnej chwili ♥
    http://forbidden-feelings-love.blogspot.com/#_=_

    Do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdzial!
    Nie mogę doczekać się następnego.
    Uwielbiam to opowiadanie! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział świetny:) erotyzm tryska....czekam na dalsze wydarzenia. Pozdrawiam S.

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialne ! <3 Mam nadzieję, że będą razem :) No muszą, muszą :D Czekam na next ! :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. uwielbiam ten rozdział, całe opowiadanie, wzruszyłam się :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział fantastyczny *-*
    Czekam na następny *o*

    OdpowiedzUsuń
  15. Super dalej. :-D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku jakie to wszystko skomplikowane ;o Ale rozdział jest cudny ;* ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Nareszcie rozdział. Oni muszą być razem. Ona nie może go tak traktować bo chłopak wpapadbie w depreche czy cuś....... jak zwykle rozdział cudowny!!!!!! Nie moge sjd juz doczekac nexta !!!!!!!

    Zapraszam do mnie revenge-is-sweet-ashton-irwin-fanfic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. James, powiem Ci - masz dar - umiesz przewidywać przyszłość . To jest dobre, chłopie, to jest dobre.
    A rozdział jak każdy inny - MATKO, WEŚ MNIE BO SIE NIE ODERWE, KOCHAM TO!!! :) KKa

    OdpowiedzUsuń