niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 18

Kochać to naprawdę wspaniała rzecz, ale być kochanym to jeszcze lepsza.



- Jesteś pewna? – Zapytał po raz setny, patrząc na mnie uważnie. Wzięłam oddech, ociągając się z odpowiedzią. Czy byłam pewna? Oczywiście, że nie. W mojej głowie, aż huczało od nadmiaru wątpliwości. Raz myślę, że muszę wrócić do domu, żeby wszystko znowu się ułożyło. Tu w Londynie tylko ranię ludzi, a będąc w Ameryce już nic nie będzie mogło pójść źle. Potem, jednak nadchodzą te pieprzone wątpliwości. No bo, co może się niby zmienić? Znowu stracę kontakt z ojcem, z Luke’iem, Louisem. Z wszystkimi. Znowu stanę się nieszczęśliwa.
- Tak – odpowiedziałam, mimo niepewności. Z głośników wydobył się głos jakiejś pani, która informowała o tym, że mój lot zaraz się rozpocznie. Podeszłam do Styles’a i mocno go przytuliłam. – Będę tęsknić.
- Obiecaj, że tym razem będziesz dzwonić regularnie.- Spojrzał na mnie uważnie. Wiedziałam, że nie żartuję.
- Obiecuję, Harry. – Pocałowałam go w policzek i miałam zamiar odejść.
- Mam mu coś przekazać? – Zatrzymałam  się. Zagryzłam wargę, oddychając. Wzruszyłam ramionami i poszłam przed siebie. Nic nie chciałam mu przekazać. Chociaż w ostatniej chwili odwróciłam się.
- Powiedz mu o tatuażu i o tym, że już zawsze będzie częścią mnie.
Wsiadłam do samolotu. Mimowolnie uśmiechnęłam się, zdając sobie sprawę, że przeżywam tą historię po raz drugi. A przecież powinnam uczyć się na błędach.
Lot minął mi szybko. Prawie cały przespałam, nie mogłam znieść myśli, że niedługo znowu to wszystko się skończy.
Mama nie była zdziwiona, widząc mnie w domu. Uprzedziłam ją dzień wcześniej o swoich planach, których nie skomentowała. Przytaknęła tylko i powiedziała, że będzie na mnie czekać.
Bez zbędnych rozmów poszłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka. Wszystko było takie znajome, a jednocześnie obce. Wiedziałam, że mama była na mnie zła za to, że rzuciłam szkołę, ale nie robiła mi żadnych wywodów na ten temat. Dała mi ciszę i spokój, czyli wszystko czego potrzebowałam. Sięgnęłam po telefon i włączyłam go. Miałam dużo wiadomości od Luke’a, ale postanowiłam mu nie odpisywać. Skoro chciałam zacząć wszystko od nowa o nim także powinnam zapomnieć. Była jeszcze jedna od Harry’go. Długo bałam się jej odczytać, ale w końcu po wzięciu głębokiego wdechu przełamałam się.
Od: Harry
Nie byłem w stanie powiedzieć ci tego prosto w oczy, ale jesteś głupia. Zostawiłaś po raz kolejny za sobą osobę, którą kochasz. Uciekłaś, jak gówniara. Zachowałaś się podobnie, jak on rok temu. Nie mnie jednak decydować za ciebie.
Tak w ogóle to rozmawiałem z nim. Przekazałem to, co chciałaś i on wiedział o tatuażu. Widział go. Nie chciał tylko powiedzieć kiedy. Pewnie jesteś ciekawa jego reakcji. Załamał się. Nie płakał, ale zabrakło mu słów. Jako i twój i jego przyjaciel czuję się trochę nieswojo. Po prostu… porozmawiaj z nim. Proszę.
Nie odpisałam mu. Nie wiedziałam, co.
-Cześć.- Do pokoju weszła Lydia. Spojrzałam na nią niepewnie i poklepałam miejsce na łóżku obok siebie.- Komu, jak komu, ale żeby mi nie powiedzieć, że przylatujesz?
-Spontaniczna decyzja.- Mruknęłam w poduszkę.- Skąd wiesz, że przyleciałam?
-Harry.
-Co ten idiota ci powiedział?- Spojrzałam na nią uważnie. Troska aż buchała z jej twarzy. Nie wiem tylko czemu. Nic mi nie było.
-Tylko tyle, że będziesz mnie potrzebować. Reszty miałam się dowiedzieć od ciebie, ale chyba już wszystko podejrzewam.
-Louis.- Szepnęłam jedno imię, a ona kiwnęła w zrozumieniu.- Uciekłam. Powiedział, że mnie kocha. Ja mu w sumie też. Ale uciekłam. Stchórzyłam.- Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Przyjaciółka przytuliła mnie.
-Spokojnie.
-Jestem popieprzona. Wybaczyłam mu przecież, a mimo to nie potrafiłam przy nim zostać.
Długo leżałyśmy. Nic nie mówiłyśmy, wystarczała mi jej obecność. Tego brakowało mi przez wszystkie tygodnie spędzone w Londynie; mojej najlepszej przyjaciółki.
***
Tydzień później
-Tak, mamo. Poradzę sobie.- Zamknęłam drzwiczki lodówki biodrem i usiadłam przy stole.
-Wrócimy jutro w południe, dobrze?
-Ta.- Mruknęłam.- Zadzwonię po pizzę, czy coś.- Pożegnałam się z mamą i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Dokończyłam jeść jogurt i poszłam do swojego pokoju. Chciałam poszukać jakiejś dorywczej pracy. Nie miałam zamiaru siedzieć cały czas w domu, ale nie miałąm również zamiaru wrócić tu do szkoły.
Jednak za nim zdążyłam włączyć laptopa usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Przecież mówiłam ci Lydia, że możesz wchodzić bez pukania!- Krzyknęłam, schodząc po schodach. Otworzyłam drzwi, ale zamiast zobaczyć tam dziewczynę, zobaczyłam zupełnie kogoś, kogo się nie spodziewałam.
Zaniemówiłam.
-Cześć.- Powiedział cicho, przyglądając mi się.
-Co ty tu robisz?- Odezwałam się po długim milczeniu.
-Przyjechałem.
-To widzę.- Zaśmiałam się nerwowo. Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Przecież chciałam zostawić tamto życie za sobą. Chciałam zacząć wszystko od nowa, więc powinnam była zamknąć mu drzwi przed nosem i uciec do swojego pokoju, żeby schować się pod kocem.
-J-ja.- Zaczął, le po chwili zamilkł. Chyba szukał odpowiednich słów. Ja z resztą też nie wiedziałam, co mogę jeszcze powiedzieć. Więc staliśmy tak w progu, patrząc się na siebie w ciszy. Nie wiem, czy było niezręcznie. Nie wiem nawet, co miałam myśleć.
-Coś jeszcze?- Zapytałam.
-J-ja, j przyjechałem tu, żeby naprawić twoje serce.- Zamurowało mnie. Kompletnie się tego nie spodziewałam. – Kocham cię, Ronnie. Kocham cię jak wariat i chcę, żebyś i ty mnie tak pokochała. Chce ci pokazać, że twoje serce może jeszcze kochać. Że jesteś zdolna do miłości. Chcę cię naprawić.- Zakończył. W moich oczach pojawiły się łzy.
-Nie potrafię.- Szepnęłam.- Nie umiem.
-Dasz radę. Razem damy.
-Myślisz, że, jak się tu zjawisz to wszystko będzie dobrze i będziemy żyć, jak w bajcę?
-Przeleciałem dla ciebie ocean.- Uśmiechnął się słabo, co odwzajemniłam.
-Czasami potrzeba czegoś więcej.
-Powiedz, że mnie nie kochasz i, że nie chcesz niczego zaczynać od nowa, a wrócę tam skąd przyszedłem.- Popatrzyłam na niego, ale nie odpowiedziałam. Uznał to za znak, dlatego odwrócił się i zaczął odchodzić. Biłam się z myślami.
-Zaczekaj!- Zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.- Ja też cię kocham. Jestem w tobie szaleńczo zakochana i żałuję, że dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.- Pokonał dzielący nas dystans i pocałował mnie.
***
Leżałam w jego ramionach, rysując na jego nagim torsie dziwne, nieznane nikomu wzory. Byłam szczęśliwa. W końcu mogłam powiedzieć, że nareszcie jestem szczęśliwa. Chociaż raz w życiu podjęłam dobrą decyzję. Zjechał dłonią na moje biodro, gdzie widniało imię napisane czarnym tuszem, jednak nic na ten temat nie powiedział. Ja z resztą też. Zamiast tego usłyszałam:
-Kocham cię.- Powiedział już, któryś raz tego dnia.
-Dużo razy jeszcze to powtórzysz?- Zaśmiałam się.
-Będę ci to powtarzał całe życie, aż w końcu będziesz miała mnie dość i ci się to znudzi.- Pogłaskał mnie po włosach. Wtuliłam się mocniej w jego ramiona. Czułam się bezpieczna. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nawet nie wiedziałam, jak bardzo brakowało mi bliskości z drugim człowiekiem.
Czasami jesteśmy zbyt dumni, żeby komuś przebaczyć. Czasami jest nam wstyd i nie umiemy przyznać się do błędu. Ale życie właśnie na tym polega. Popełniamy głupstwa, za które później ponosimy konsekwencje i jeśli chcemy, żeby ludzie przebaczyli nam, my musimy przebaczyć im. To działa przecież w obie strony. I ja tamtego wieczoru zrozumiałam, że wszystkie winy zostały mi wybaczone, więc ja też mogłam to zrobić. I to uczyniło mnie szczęśliwszą. Dało mi pozytywne myślenie i nadzieję, że przez pewien czas wszystko będzie już dobrze. Wyciągnęłam wnioski. Przecież każdy człowiek uczy się na błędach.
Cieszyłam się, że ta historia potoczyła się tak, a nie inaczej. Cieszyłam się, że przeżyłam każdy moment tak, a nie inaczej. Przez to wszystko byłam właśnie tam, gdzie chciałam.
-Nigdy nie będę miała tego dość i nigdy mi się to nie znudzi.- Pocałował go. – Też cię kocham.
 ____________________________________________
Więc to ostatni rozdział! Został nam tylko epilog!
Jak myślicie kto przyleciał do Ronnie? Louis, czy może Luke? A może jeszcze ktoś inny?


15 komentarzy:

  1. Zabiję cię, jeśli to nie będzie Louis.
    A tak poza tym, to rozdział bardzo mi się podoba :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Ale to musi być Lou. MUSI.

    OdpowiedzUsuń
  3. To musi być Lou! Nie wybaczę ci jeśli to nie okaże się prawdą!
    Czekam na epilog!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co jak to jeszcze tylko epilog?! Nie!
    To Louis, to musi być Louis bo inaczej Ci tego nie wybaczę! On i Ronnie idealnie do siebie pasują! To MUSI BYĆ LOUIS!!
    Miałam skomentować wczoraj ale telefon się na mnie obraził.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. To na pewno Lou :( ale przez tą naprawę serca mam wątpliwości i przez to, że tak późno zdała sobie z tego sprawę. Ostatecznie jeszcze się okaże, że to Harry xD

    OdpowiedzUsuń
  6. To musi być Lou! Nikt inny! Jeśli Luke to pojadę do Anglii zaciągne Lou z niej i przywleke do niej a Luke'a wywale w morze -,-

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ukrywam, że chcialabym aby był to Lou.
    Ale na bank będzie to Luke ;w;

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to nie jest Lou to nie wiem co zrobie!!
    Chyba w worku go przyniose. A tego Luke'a nigdy nie lubiłam. Super rozdział....jak zwykle!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałas nominowana do LBA :) ! szczegóły u mnie :* http://horan42.blogspot.com/2015/03/libster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym, żeby to był Lou :) ale czuję, że to może być Harry :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu chcę już epilog a z drugiej strony nie chce bo to będzie już koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałabym żeby to był Lou oczywiście , ale mam dziwne przeczucie że to może być jednak Luke :<

    OdpowiedzUsuń
  14. hm... będę inna i nie napisze, że musi być Lou i koniec ! Moim zdaniem zrobisz jak uważasz, rozdział jak każdy zajebisty inaczej określić nie mogę. Jednak według mnie wchodzą tu w role dwóch bohaterów : Lou i Harry. Kto nim będzie? Przekonam się, jak przeczytam epilog. Teraz mogę już w sumie napisać, że dziękuje Ci za to, że mogłam czytać tak zajebiste opowiadanie i mam nadzieje, że przeczytam kiedyś może Twoją książkę? Jednak na chwilę obecną czekam na epilog :* powodzenia

    OdpowiedzUsuń